sobota, 4 czerwca 2011

TONE NORUM - "One Of A Kind" - (1986) -

Chciałbym raz na jakiś czas przybliżać płyty, które uważam za fajne, bardzo fajne lub zajefajne, a o których nie napiszą Wam w "Teraz Rocku", w Encyklopediach Muzyki, nie zagrają w "trójeczce". Serce rwie z niesprawiedliwości.

 
TONE NORUM - "One Of A Kind" - (1986 - CBS RECORDS) -



Jest rok 1986. Śliczniutka młoda , nieco ponad dwudziestoletnia dziewuszka, o ciemnych włosach i dzikich oczach, właśnie wydaje debiutancką płytę. Płytę, która trafia w czas.
Słodkie melodyjne piosenki ,zagrane z radością, młodzieńczą werwą, a także z wielką dbałością o aranżacje. Tak jak to się wtedy grało i brzmiało. Czyli pop, lecz obowiązkowo polany "ROCzKiem". Szansa na odniesienie sukcesu ogromna, bo to przecież siostra Johna Noruma, gitarzysty grupy Europe. Wówczas odnoszącej kolosalne sukcesy. Ale sławy ta płyta nigdy nie dostąpi. Jedynie w Szwecji ten album radzi sobie umiarkowanie, ale jest to niczym w stosunku do tego jaki odnosi w tym samym 1986 roku grupa Europe, ze swoją trzecią płytą "The Final Countdown", z której to tytułowy singiel bije rekordy powodzenia (1 miejsce w Anglii, 8 miejsce w USA), a album dociera do Top 10 po obu stronach Wielkiej Wody. Wracając do Tone Norum, dziewczyna nagrała później jeszcze kilka albumów, o których dowiedział się mało kto, no oprócz największych fanów Europe. Ale ten pierwszy "One Of A Kind" jest wyjątkowo śliczny i uroczy. Taki lekki, naiwny, ale i przyprawiony szczyptą rocka. Takiego kobiecego, bez przesadnego łojenia.. Zdecydowanie lżejszego nawet od tego co proponowali łagodni, lecz "groźni" Europe (wszystkie pisma metalowe artykuły o Europe drukowały obok nie tylko Bon Jovi, ale i w towarzystwie Metalliki, Iron Maiden czy Scorpions! - serio)  . W całości album ten został wyprodukowany przez Joe Tempesta (czyli wokalistę Europe), który wspomógł Tone Norum wokalnie, ale i także zagrał na kilku instrumentach. Mało tego, nie próżnowali inni "Europe-owcy", bowiem zagrał tutaj rzecz jasna także brat Tone, John Norum (gitara), a także Ian Haugland (perkusja) oraz Mic Michaeli (instrumenty klawiszowe). Jeśli dodam, że wszystkie kompozycje napisał Joey Tempest, przy niewielkiej pomocy swoich zespołowych kolegów, co rysuje już nam pewien obraz tej płyty.  Płyty, o której można by powiedzieć , że jest śmiałą próbką dziewczęcego Europe. Dziesięć piosenek, które od razu wpadają do ucha.  Szkoda, że te piosenki przegrały na całej linii z płytą "The Final Countdown" Oczywiście nie miały z nią konkurować, chodziło tylko o pyszny dodatek dla tych , co połknęli haczyk  z przebojami typu "Carrie" , "Cherokee", itp. ze sławetnej "The Final Countdown". Na "One Of A Kind", aż roiło się od podobnych tematów.  Trudno, po prostu świat nie był gotowy na przyjęcie dwóch soczystych płyt z jednej stajni. Jedna musiała odpaść. Odpadła urocza, a ta wielka pozostała. Co zrozumiałe.  Słuchając Tone Norum po latach, jest jakiś mimo wszystko żal, że tak fajna płyta przepadła, choć podobnym dziewczynom jak Joan Jett, Lita Ford czy Lee Aaron akurat wówczas powodziło się świetnie.

P.S. Tone Norum jest starsza ode mnie o niecały miesiąc. Ach, gdybym mieszkał w Szwecji, może byśmy siedzieli w jednej szkolnej ławce?

Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl