wtorek, 21 czerwca 2011

Ostatni spacer tej wiosny

Codzienny wieczorny spacer, po którym właśnie jestem, a ile refleksji. A wszystko rozpoczęło się od tego, że żona uświadomiła mnie o kończącej się wiośnie. Zakręcony po całym dniu zapytałem: kiedy?. No jak to kiedy? - odpowiedziała pytająco żonka. Po czym dodała: dzisiaj. O cholerka - pomyślałem, przecież dopiero się zaczęła. Taka upragniona po tej całej okropnej zimie. A tu już od jutra lato. Czy to aby nie za wcześnie? Coś tu nie gra. Jakoś za szybko mi ten czas przelatuje, zupełnie jak taśma wideo po naciśnięciu przycisku "search". Rozmawiając sobie z żonką zacząłem nerwowo spoglądać na lewo, na prawo, i spostrzegłem, że faktycznie poznikały forsycje, mlecze, bzy, że kwieciste kolory bieli, żółci czy fioletu, zostały zastąpione ogólną zielenią. Szkoda. Lubię lato, ale lubię mimo wszystko nieco dłużej nasycać się wiosennymi kolorami i zapachami. Żona powiedziała jeszcze, że truskawki drożeją. A to zawsze zwiastuje absolutny koniec wiosny. Choć nawiązując do niedawnej mojej gloryfikacji morza, tam akurat truskawki właśnie teraz budzą się do życia. Każdy kto pojedzie w lipcu nad nasz przepiękny Bałtyk, kupi sobie "nasze" truskawki - te jeszcze z pól.
Dyskutowaliśmy jeszcze o grupie ludzi, którzy mniej więcej od prawie roku spotykają się po zmroku na boisku do piłki nożnej ze swoimi psami. Które to psy biegają po nim, a raczej szaleją, goniąc jedną piłkę, bądź jeden patyk. Jest tam zawsze czterech właścicieli (ciągle tych samych) i sześć psów. Dużych psów. Jeden śliczny wyżeł, trzy przepiękne i nad wyraz sympatyczne labradory oraz dwa także wielkie, których ras nie rozpoznaję. Ci ludzie są już kumplami, mają swoje tematy, a więzami przyjaźni połączyły je psiaki. Te psiaki zapewne cieszą się w chwili, gdy ich panowie każdego wieczora wołają przykładowo: "Niunia", "Teodor" - idziemy na spacer! One już wiedzą, że spotkają się ze swoimi psimi kumplami i koleżankami. Ciekawe, czy po psiemiu zadają sobie także takie ludzkie pytania, w rodzaju: "Niunia, a dlaczego "Teodor" dzisiaj nie przyszedł? Chory? lub coś w tym rodzaju. Moja żonka w pewnym momencie powiedziała: "a zauważyłeś, że często tworzą się takie grupki znajomych, którzy spotykają się właśnie dzięki psom"? "Jasne" - odpowiedziałem. I dalej: "pamiętam jak moja siostra w dzieciństwie miała myszoskoczkę i od razu zapoznała kilka koleżanek na osiedlu. Jedna miała inną myszkę, druga chomika, a następna jeszcze innego sympatycznego szczurka". Niestety ta nasza myszoskoczka skończyła fatalnie. Otóż, pewnego dnia, moja Mama robiła sprzątanie elektroluksem w całym mieszkaniu, a wcześniej moja siostra uwolniła myszoskoczkę z akwarium, by sobie pobiegała po domowych zakamarkach. Niestety nie powiedziała o tym Mamie, a ta niechcący nadepnęła jej łapkę. Te zwierzątka są wyjątkowo nieodporne, i ta złamana drobniutka nóżka doprowadziła zwierzaczka po kilku godzinach do śmierci. Był płacz, lament i pretensje do Mamy, która Bogu ducha winna zakatrupiła gryzonia. Dzisiaj moja Siostra już o tym wie, ale wówczas na pewno myślała inaczej.
Spacer zakończyliśmy słodkim akcentem, rozmawiając na temat czekolad. A raczej ich cen. Jako, że nie do końca twardo stąpam po ziemi, rzadko chodzę po sklepach, wysługując się w tym moją Mundusią, przez co nie znam realiów cenowych. Moje łakocie kupuję okazjonalnie robiąc większe zakupy w dużych sklepach sieciowych, a do tego w tych najtańszych, jak "Biedronka" lub "Kaufland". I z tych sklepów zapamiętałem, że np. czekolady Wedla lub Goplany chodzą po dwa złote z groszami. Dzisiaj naszło mnie w czasie pracy na czekoladę. Wyskoczyłem więc na chwilę do sąsiednio-ulicznej "Żabki" i doznałem szoku! Bo tam wszystkie moje czekolady przynajmniej o złotówkę droższe! Bandziory - pomyślałem. Dopiero na dzisiejszym spacerze żonka mnie uświadomiła, że sklepy, do których jeździmy, są bodaj tymi najtańszymi, a we wszystkich pozostałych, te towary z reguły kosztują dużo więcej. Nieświadom (do dzisiaj) aktualnych cen, a znając swój apetyt, zdałem sobie sprawę jak drogim jestem dla mojej Mundi człowiekiem. Mając przy okazji nadzieję, że zarówno dosłownie jak i w przenośni. I vice versa.

Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl