piątek, 29 czerwca 2012

EUROfotki z meczu Włochy - Niemcy (2:1), Warszawa, 28 czerwca 2012

oficjele na trybunach, m.in: Michel Platini i Prezydent Bronisław Komorowski
rzut okiem na "Narodowy", a za chwilę hymny obu Państw
przedmeczowe uściski dłoni
uścisków ciąg dalszy
skład Niemców
na ekranie widoczny skład sędziowski, a także kapitanowie obu drużyn
skład Forza Azzuri
główka Mario Balotelli 'ego i jest 1:0
to samo, tylko z innego ujęcia
Po strzelonym golu Mario Balotelli zdejmuje koszulkę
Mario Balotelli podwyższa na 2:0 - FORZA ITALIA !!!


Jakość zdjęć fatalna, ale nie o nią tutaj chodzi. Poza tym, gdy Włosi strzelali toi ręce same składały się do oklasków, no i jak tu taki mały telefon jeszcze dodatkowo utrzymać we względnej równowadze.
Liczę, że w finale Italiano złoją dupska nudnym Hiszpanom !!! 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl

Są tacy ludzie ...

Są tacy ludzie, których znam bardzo długo, ale niczego o nich nie wiem. Rozmawiam z nimi jak z najlepszymi znajomymi, a czasem wręcz jak z dobrymi kumplami. Często nawet nie znając ich imion. I o jednej z takich postaci chciałbym teraz słówko.
Pan Przemek, zamieszkały przy ul. Janickiego. Znam człowieka kilkanaście lat. Oczywiście poprzez muzykę. Albowiem drogi melomanów często się ze sobą schodzą w jednym bądź drugim miejscu, do którego przyciągają oczywiście płyty.
Dom prywatny Pana Przemka, namierzyłem kilka lat temu przypadkowo, wracając do własnego na piechotę, podczas pewnego pięknego letniego dnia. Pan Przemek akurat dziabką kosił chwasty w swoim ogródku, obok którego akurat przechodziliśmy z kolegą. Obaj z Panem Przemkiem zdziwiliśmy się na swój widok, albowiem ta uliczka raz, że jest boczną, a dwa, ślepą. Po kilku latach dowiedziałem się dopiero jak Pan Przemek ma na imię. Pomimo, iż co kilka miesięcy udawało nam się spotkać w sklepie płytowym i powymieniać poglądy o muzyce.
Jakiś czas temu zagadałem Pana Przemka o piosenkarzu Leifie Garrett'cie, który był bardzo popularny w latach siedemdziesiątych. On stwierdził, że ma jego winylową płytę w swoich zbiorach, no i że może mi ją pożyczyć. Sam nie pożyczam płyt, więc nie lubię także pożyczać od innych, ale Pan Przemek powiedział, że mam się nie wygłupiać i przyniósł mi ją osobiście pewnego dnia do roboty. Dodał, że mam się z jej przesłuchaniem nie spieszyć, a w zasadzie to w ogóle mam ją trzymać u siebie w domu, a jak mi się przez przypadek spodoba, to dobijemy kiedyś targu. Mijały tygodnie, potem miesiące, aż w końcu obaj zapomnieliśmy o tej nieszczęsnej płycie. Wcisnąłem ją na półkę pod alfabet, i tam ustanowiłem dla niej miejsce. Od tamtego czasu, widziałem się z Panem Przemkiem jeszcze kilka razy. Później nawet zadzwonił na mój domowy stacjonarny, i sobie gaworzyliśmy o herosach bluesa, country, rocka, tych głównie z Ameryki, bowiem Pan Przemek zawsze za wzór podawał Neila Younga. To było jego muzyczne oczko w głowie.
Nieco później dowiedziałem się, że biedaczysko zachorował. Nasz wspólny znajomy Pan Janek, co pewien czas informował mnie o jego pogarszającym się stanie zdrowia. Trzymałem za niego kciuki, choć nie będąc jego kolegą, nie miałem śmiałości ładować mu się do domu, czy nawet do szpitala. Niedawno zresztą zadzwonił do mnie. Był bardzo pozytywny, witalny, i mówił o muzyce jak zawsze z ogromnym zapałem. Opowiadał o swoich ostatnich zdobyczach i stale podkreślał czego jeszcze poszukuje. Pomyślałem, że nie jest z nim tak źle, jak Pan Janek sugerował. Ale Pan Janek za każdym razem dostarczał o nim tylko złe wieści. Zamurowało mnie, gdy kilka niedawnych tygodni temu, oznajmił, że lekarze nie dają mu już szans na więcej niż pół roku. Zabrzmiało jak wyrok. A dzisiaj, tuż przed godziną osiemnastą, zadzwonił Pan Janek w pewnej sprawie, o załatwienie której niedawno go poprosiłem, i kończąc pomału rozmowę, dodał drżącym głosem, że Pan Przemek udał się na wieczną podróż, ku gwiazdom.
A wydawało mi się, że dzisiejszy dzień przynosi tylko dobre wieści. Najpierw odwiedził mnie Tomek Ziółkowski ze swoją żonką Kasią, i byli bardzo radośni, bo załatwili właśnie szczęśliwie bardzo ważną dla nich sprawę. Nieco później, dostałem od pewnego redaktora gazety codziennej, bez żadnej okazji, ale w prezencie, płytę Ani Rusowicz (o której po cichu nawet sobie ostatnio marzyłem). A na dokładkę, na koniec dnia wygrali w półfinale Euro Włosi, na których stawiałem od samego początku, z racji sympatii, a jak się w trakcie mistrzostw okazało, to jeszcze Italiano wyszli na najpiękniej grającą drużynę tej cudownej imprezy.
 I pomimo, iż nawet kilka razy kliknąłem moim telefonicznym aparatem w telewizor, to nie mam ochoty przy tym wpisie wklejać już dzisiaj eurofotek. Te muszą sobie poczekać.

pozostanie po człowieku wspomnienie, i ta oto na wieczność pamiątka


















Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl

czwartek, 28 czerwca 2012

EUROfotek ciąg dalszy....

EUROfotek ciąg dalszy, czyli z pierwszego półfinału.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Poniższe fotki utrwalone z TV, z wczorajszego meczu Hiszpania - Portugalia (0:0), dogrywka (0:0), rzuty karne 4:2

radość Hiszpanów po wygranym meczu. Iker Casillas obejmuje Sergio Ramosa. Po prawej w tle widoczny Gerard Pique



Na poniższym zdjęciu podobny obrazek do tego powyższego, z udziałem tych samych aktorów
Iker Cassillas obejmuje się z przegranym Pepe
radości wygranych ciąg dalszy

Cristiano Ronaldo, czyli boski CR7, po niewykorzystanej sytuacji na chwilę przed dogrywką
Cristiano Ronaldo oddaje strzał na bramkę Casillasa
za chwilę się zacznie!, najpierw proporczyki i uściski dłoni

oto pełny skład sędziowski, ale przede wszystkim rzut monetą, czyli kto rozpocznie, a kto wybierze którą stronę boiska





---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Zdjęcia bonusowe:


EURO-zadyma na poznańskim Starym Rynku. Starcie policji z kibicami Chorwackimi, przy delikatnej pomocy lub gapiostwie naszych.




18 czerwca 2012, zagubiony i osamotniony Irlandzki kibic na poznańskiej ulicy Powstańców Wlkp., na wysokości budynku Uniwersytetu Ekonomicznego. W tym dniu w Poznaniu odbył się mecz Włochy-Irlandia (2:0)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl

środa, 27 czerwca 2012

AXXIS - "reDISCOver(ed)" - (2012) -

AXXIS - "reDISCOver(ed)" - (PHONOTRAXX) -  ***3/4



Heavymetalowcy z niemieckiego Axxis, zawsze będą mieć u mnie przysłowiowe oczko. Czegokolwiek by się nie tknęli. Choć przyznaję, że zwątpiłem w grupę w zaawansowanej fazie lat dziewięćdziesiątych, kiedy to muzycy poszli z tak zwanym duchem czasu, i zaserwowali swoim fanom dwa koszmarki. Myślę tu o fatalnym i nieco podbarwionym grunge'em albumie "Matters Of Survival", w którego konsekwencji poczęty został jeszcze gorszy , już absolutny chłam "Voodoo Vibes". Jednak zamiast pamiętać złe postępki, lepiej przywrócić pamięci nieco wcześniejsze czasy chwały, te z pierwszych trzech płyt. Spośród których, pierwsze dwie: "Kingdom Of The Night" oraz "Axxis II", powinny obowiązkowo zdobić wysmakowane kolekcje płytowe , szczególnie wśród entuzjastów prawdziwego hard'n'heavy. Te niezwykle barwne albumy, z całą masą kapitalnych melodii, są dla mnie więcej warte, niż podziemne zasoby niejednej mennicy. Każdy kto polubi mocno falsetowaty głos Bernarda Weissa, a ponadto ceni sobie w metalu soczyście melodyjne zwrotki i stadionowe refreny, łyknie tę muzykę bez popitki.
Po krótkotrwałej złej passie (druga połowa lat 90-tych), grupa powróciła w nowych czasach w dobrym stylu, i nagrała kilka wytrawnych płyt. Może już nie tak powalających, jak te wspomniane powyżej, ale na pewno zrehabilitowała się w pełni, szczególnie ostatnimi dwoma tytułami: "Utopia" i "Doom Of Destiny".
Po niedawnej dość wyczerpującej trasie, podczas której grupa świętowała sceniczne 20-lecie, przydać się musiał muzykom relaks i odpoczynek. I to właśnie on, podsunął im pomysł na zrealizowanie niecodziennego albumu, ze swoimi "faworytkami", czyli ulubionymi piosenkami innych wykonawców. Inna sprawa, że ostatnimi czasy, coraz częściej różni wykonawcy biorą się za przerabianie ulubionych piosenek obcego autorstwa, jak choćby dla przykładu m.in: Rod Stewart, Seal, Phil Collins, Peter Gabriel,....
Axxis'owski "reDISCOver(ed)", zawiera dwanaście kompozycji, plus jedną dodatkową, którą ponoć otrzymujemy tylko my Europejczycy.  Myślę tu o "I Was Made For Loving You", z repertuaru KISS, z ich genialnej płyty "Dynasty", z 1979 roku
Całość rozpoczyna "Owner Of A Lonely Heart" (z repertuaru grupy Yes). Chciałoby się powiedzieć Yes'owski klasyk, ale boję się w przypadku tego utworu takiego określenia, i już widzę te "przyjazne" spojrzenia skierowane w mą stronę od wyznawców "jedynie słusznych" (dawnych) Yes'owskich dzieł, z "Close To The Edge" na czele. No ale, jeśli z taką powagą podejdziemy do tego utworu, bądź w ogóle do całej tej płyty, to od razu najlepiej ją sobie całkowicie podarujmy.
"reDISCOver(ed)", jest płytą do zabawy, a nie do napuszonych medytacji. Wówczas to, nie będzie nam przeszkadzać nachalne podobieństwo "Właściciela samotnego serca", do jego oryginału sprzed lat 29-ciu. Nie chodzi tutaj muzykom Axxis o rywalizowanie z pierwowzorami czy z kimkolwiek, lecz o nagranie w  charakterystycznym dla siebie stylu, tychże skądinąd niepodważalnych klasyków. W takim duchu, a także z przymrużeniem oka, grupa poflirtowała sobie z piosenkami takich wykonawców, jak: Boney M., Bee Gees, Kraftwerk, Billy Idol, Phil Collins, The Police, Jethro Tull, Opus, Jefferson Airplane, Electric Light Orchestra, Celine Dion, czy wspomnianych wcześniej Yes oraz Kiss.
Całości słucha się znakomicie, pomimo iż nie ma tutaj żadnych niespodzianek. Brakuje jakichkolwiek utytułowanych gości (choć kilku mniej znanych się pojawiło), bądź niekonwencjonalnych dla rocka instrumentów, lub innych atrakcji. Wszystkie utwory grupa nagrała tylko przy pomocy tradycyjnej rockowej (no, powiedzmy metalowej) sekcji i w obowiązującym pięcioosobowym składzie, w którym i tak królują: wokalista i producent Bernard Weiss oraz klawiszowiec (i także producent) Harry Oellers. Ten drugi zresztą, był moim bezpośrednim nadawcą tej płytki , która co widać na zdjęciu, dotarła z autografami całego kwintetu.
"reDISCOver(ed)", jest świetną płytą do słuchania nie tylko podczas trwającego lata, w którym się ukazała, ale można także przy niej z pełną mocą potupać stopami po podłodze, a nawet wyszaleć się na klubowym parkiecie. Natomiast dla takich fanów Axxis jak ja, jest ona skarbem samym w sobie.

Hits performed by AXXIS
1. "Owner Of A Lonely Hearts" - ( cover YES )
2. "Ma Baker" - ( cover BONEY M. )
3. "Stayin' Alive" - ( cover BEE GEES )
4. "Roboter" - ( cover KRAFTWERK )
5. "White Wedding" - ( cover BILLY IDOL )
6. "Another Day In Paradise" - ( cover PHIL COLLINS )
7. "Message In A Bottle" - ( cover THE POLICE )
8. "Locomotive Breath" - ( cover JETHRO TULL )
9. "Life Is Life" - ( cover OPUS )
10. "Somebody To Love" - ( cover JEFFERSON AIRPLANE  )
11. "Don't Bring Me Down" - ( cover ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA )
12. "My Heart Will Go On" - ( cover CELINE DION  )
bonus:
13. "I Was Made For Loving You" - ( cover KISS  )





Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl

wtorek, 26 czerwca 2012

Początek wakacji, kończące się Euro, i o niedzielnych perypetiach ze zmiennikami

Wakacje pomału nabierają powietrza do płuc, choć dzieciaki muszą jeszcze "kilka" godzin wytrwać, zanim woźny zakluczy szkolne drzwi na cztery spusty. Na dwa długie miesiące. Błogiego lenistwa, lub jak kto woli, tropikalnego szaleństwa. Co prawda, dzisiejsza aura bardziej przypomina wiosenną, i nawet zmusiła mnie do założenia kurtki, ale jak pogodowe ludki donoszą, już za chwilę, za chwileczkę....
O ile lato jawi się na razie przysłowiową kratką, o tyle w wielu innych dziedzinach nosi pełną gębę. Przez najbliższe trzy miesiące "Nawiedzone Studio" polegać będzie na bezustannych zmianach konsoleciarzy. Także, gwarantuję niezwykłą porcję emocji, bowiem każdy nowy realizator różnie postrzega moje audycyjne wizje. Najgorsze jest wieczne tłumaczenie co i jak, każdemu z osobna, a później oglądanie po kolei zaskoczonych min, że jak to, dżingiel audycji trwający pięć minut? O kruca bomba!  No i jak to, utwory tutaj się gra w całości?!!!  Bez żadnych ścinek, miksów, i tak dalej... Wszak młode realizatorskie towarzystwo, tylko patrzy jakby tu coś spieprzyć, zmiksować, sprofanować. Byle tylko było inaczej niż zamierzał autor dzieła. Tak więc, Moi Drodzy, Wasz Nawiedzony często zamiast wczuwać się w jeden czy drugi kawałek, musi prosić o podbicie mocy słuchawek, mikrofonu, bo tylko stali realizatorzy wiedzą w czym rzecz.  A już w ogóle na dziwaka wychodzę, gdy co tydzień wyciągam z siatki reklamówki swoje słuchawki, aby mieć jakąkolwiek przyjemność ze słuchania muzyki i prowadzenia audycji. Co wprawia w osłupienie większość małoletnich koneserów dźwięku czy muzyki, wychowanych na ipodach, empetrójkach, i że tak delikatnie to ujmę - tym podobnych "tragediach". Także, "uwielbiam" ten wakacyjny czas. Uwierzcie mi. Ale nie narzekajmy, bo może nie będzie aż tak źle. Pod warunkiem, że za konsolą usiądą kumaci ludzie, tacy jak Agnieszka Krzyżaniak, Kuba Witkowski , bądź Wojtek Lisiecki. Wówczas program pójdzie trybem normalnym, a co ważniejsze, profesjonalnym, i w miłej atmosferze. Tutaj muszę wtrącić jedną uwagę, że absolutnie doskonale nagłośnił mnie kilka tygodni temu Szymon Dopierała, który w ramach zastępstwa miksował mnie z muzyką, przez bitą godzinę!  Nie wiem co ten facet wyczarował tymi pokrętełkami i suwaczkami, ale było genialnie!!!
Wracając do wakacji. Otóż, zupełnie ich nie czuję, i wcale nie zrzucam tego na wiosenną temperaturkę. Na taki stan rzeczy również mają wpływ rozgrywki piłkarskie Euro 2012. Szkoda tylko, że pozostały jeszcze ledwie trzy mecze do końca. Wszystko co piękne, szybko się kończy. Najgorsze jest to, że piękno futbolu odejdzie, a znów na telewizyjne ekrany powrócą  polityczne potyczki, przepychanki, złośliwości, i tym podobne garniturowo-sejmowe smrody. Dobrze jednak, że wakacyjna telewizja, zarzuca każdego roku widza jego ulubionymi filmami lub polskimi serialami. Dzięki temu, relaksem mogą stać się na przykład "Alternatywy 4" , emitowane na TVP Kultura, zamiast napłodzonych wszelakich political shows. Albowiem, jest to nawet gorsze od różnorakiej maści tańcząco-śpiewających pajaców, których można przecież także jakoś zrozumieć, ponieważ robią to z chęci zysku, lub z pazerności na sukces i sławę.
W najbliższą niedzielę finał Euro 2012. A najlepsze jego dwie drużyny, poznamy do czwartku pojutrze. Fajnie by było, gdyby przed najbliższą niedzielą piłkarze zafundowali sobie i nam dogrywki z karnymi, tak aby w niedzielę zagrali krótko i na temat, dając nam okazję do wspólnego posłuchania muzyki, tak od okolic godziny 22.30. Czego nam wszystkim szczerze życzę.



P.S.   Poniżej kilka fotek z ćwierćfinałowego meczu Niemcy - Grecja (4:2) - piątek 22 czerwca 2012, Stadion w Gdańsku





















Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl

poniedziałek, 25 czerwca 2012

"NAWIEDZONE STUDIO" - audycja z 24 czerwca 2012 - Radio "Afera" Poznań 98,6 FM

"NAWIEDZONE STUDIO"
program z 24 czerwca 2012
RADIO "AFERA" 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl




CAMEL - " '73-'75 Gods Of Light" - (2000) -
- Lady Fantasy

CAMEL - "The Paris Collection" - (2001) -
- Ice


RUSH - "Clockwork Angels" - (2012) -
- Clockwork Angels
- The Garden


AXXIS - "reDISCOver(ed)" - (2012) -
- Owner Of A Lonely Heart - / cover YES /


SILENCE - "City (Nights)" - (2012) -
- Ghosts


DARE - "Beneath The Shining Water" - (2004) -
- Beneath The Shining Water


DARE - "Arc Of The Dawn" - (2009) -
- Follow The River
- When
- The Flame


THIN LIZZY - "Jailbreak" - (1976) -
- Emerald


WINGS - "Greatest" - (1978) -
- With A Little Luck - / oryginalnie na LP "London Town", 1978 /
- My Love - / oryginalnie na LP "Red Rose Speedway", 1973 /


WINGS - "Band On The Run" - (1973) -
- Band On The Run


WINGS - "Wings At The Speed Of Sound" - (1976) -
- Beware My Love


ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA - "Discovery" - (1979) -
- Confusion
- Need Her Love
- Midnight Blue
- On The Run


MARY COUGHLAN - "Under The Influence" - (1987) - zagrane z LP
- The Ice Cream Man
- The Ice Cream Van
- Parade Of Clowns
- My Land Is Too Green
- Ride On


ULTRAVOX - "U-Vox" - (1986) -
- All Fall Down - / z gościnnym udziałem THE CHIEFTAINS /


ULTRAVOX - "Brilliant" - (2012) -
- Brilliant


BIG COUNTRY - "Through A Big Country - Greatest Hits" - (1990) -
- Save Me - / singiel 1990, jedyny nowy utwór na tejże kompilacji /


PROCOL HARUM - "The Well's On Fire" - (2003) -
- Shadow Boxed
- Fellow Travellers


DAVID KNOPFLER - "Release" - (1983) - zagrane z LP
- Soul Kissing
- Madonna's Daughter
- The Great Divide


THOM - "Gods And Monsters" - (2003) -
- Love Is Real


BRYAN FERRY - "Olympia" - (2010) -
- Reason Or Rhyme






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl

piątek, 22 czerwca 2012

ARJEN ANTHONY LUCASSEN'S "Lost In The New Real" - (2012) -

ARJEN ANTHONY LUCASSEN'S - "Lost In The New Real"  - (INSIDE OUT) -  ***



A.A.Lucassen, najkrócej rzecz ujmując, to holenderski multi-instrumentalista, który tworzył i współtworzył tak wiele zespołów, czy projektów, że trudno by je tak wymienić jednym tchem. Obecnie chyba najmocniej kojarzymy go za sprawą  fascynującego Ayreon, i tylko w nieco w mniejszym stopniu intrygującego Star One. Choć nie należy zapominać o zespołach, w których muzyk stawiał pierwsze kroki, jak Bodine czy Vengeance. Co prawda, muzycznie są one dziś bardzo odległe od obecnych fascynacji Lucassena, jednak bez nich, nie byłoby ciągu dalszego.
"Lost In The New Real", jest pierwszą solową propozycją mistrza w nowych czasach (bowiem de facto pierwszy solo debiut nastąpił w 1994 r.), choć zdecydowanie zostaje ona skierowana do sympatyków jego twórczości z ostatnich lat kilkunastu. Zupełnie jak dzieła Ayreon, Guilt Machine czy Star One, stworzone zostały dla słuchacza wymagającego, dla którego poza ciekawą i bogatą muzyką, nietuzinkowym i charakterystycznym brzmieniem, dużą rolę odgrywają także teksty.  I jak to u Lucassena, po raz kolejny mamy do czynienia z concept albumem, umiejętnie zilustrowanym muzycznie.
Artysta już nie raz zabierał swojego odbiorcę do świata przyszłości, czy kosmosu, tak więc najnowsze jego dzieło, nie powinno nikogo specjalnie także zaskoczyć. Może jednak jednym z zaskoczeń wydać się gościnny brak jakiś znanych nazwisk, do których Lucassen jakoś przez lata przyzwyczajał. Tutaj towarzyszy mu jedynie skromny zespół akompaniujący (skrzypce, wiolonczela, flet czy perkusja), jednak całą pozostałą oprawą zajął się on sam. Włącznie z zaśpiewaniem praktycznie wszystkich partii wokalnych. Pomimo iż maestro absolutnie nie należy do (przynajmniej!) dobrych wokalistów, śpiewa tutaj całkiem zgrabnie, a i jego barwa głosu dobrze koresponduje ze skomponowaną muzyką.
Skoro nieco powyżej wspomniałem o braku znanych muzyków, to Lucassen zrekompensował ten fakt zaproszeniem Rutgera Hauera, który pełni tutaj rolę narratora, a przy okazji jednej z dwóch najważniejszych postaci, tejże opowieści. Ponoć pozyskanie tego znakomitego holenderskiego aktora, nie było trudne, albowiem ten jest zagorzałym fanem twórczości Lucassena.
 "Zagubiony w nowej rzeczywistości", jest historią śmiertelnie chorego człowieka, który zostaje zamrożony do czasów, w których medycyna będzie w stanie go wyleczyć. Kiedy nasz bohater zostaje przywrócony do życia, okazuje się, że nie potrafi on odnaleźć się w nowych realiach, gdyż jego dawna wyobraźnia o futurystycznym świecie, nie sięgała aż tak daleko. W dojściu do względnej równowagi, pomaga mu jego osobisty terapeuta, którego rolę odgrywa tutaj właśnie Rutger Hauer.
Album składa się z dziesięciu zgrabnie ze sobą poukładanych kompozycji, które zwyczajowo pobrzmiewają mocnym rockiem (a czasem i nawet metalem), oprawionym w ramy symfoniczno-kosmiczne. Tworząc zarazem smutny klimat ludzkiego wyobcowania, czasem nawet grozy, lub innych niezwykłości.
Jako, że jest to dzieło zwarte, najlepiej go oczywiście posłuchać w całości, jednak nie prezentuje ono w pełnej formie tylko wysokiego poziomu. Sporo tutaj dłużyzn i braku wartkości akcji. Po interesujących pierwszych piętnastu minutach i ostatnich dziesięciu, przebrnięcie przez jego środek ciągnie się często jak niejedna opera.
Nie jest to monolit łatwo przyswajalny, nawet jeśli w niemal każdym z tworzących go utworów, pojawia się jakaś ładna czy ciekawa melodia.
Zapewne bezkrytyczni fani talentu Lucassena, będą wniebowzięci przy każdej postawionej tutaj nucie czy słowie, ja jednak pamiętam jego najwspanialsze dokonania z Ayreon, także w kwestii ogólnej czuję lekki niedosyt.
Mimo to, szczególnie polecam 2-płytową edycję tego dzieła. Na drugim dysku pojawiło się także dziesięć kompozycji, z których połowę stanowią odrzuty z dzieła właściwego, niestety w sporej mierze mało ciekawe. Największą jednak siłą tej dodatkowej płyty, jest pięć kompozycyjnych przeróbek z kanonu rocka. I kto wie, czy to właśnie najbardziej dla nich, nie będzie warto pokusić się o zdobycie specjalnej edycji tego albumu. Najlepiej z tejże piątki, prezentują się kompozycje: "Welcome To The Machine" (z repertuaru Pink Floyd), czy naprawdę kapitalne wręcz wersje utworów "Veteran Of The Psychic Wars" (grupy Blue Oyster Cult) oraz "Some Other Time" (grupy The Alan Parsons Project). Warto dodać, że wszystkie kompozycje z tej dodatkowej płyty, są także powiązane tematycznie z głównym dziełem.
Ten jakże pięknie zilustrowany i opisany digibook, na pewno będzie miłą ozdobą płytowej kolekcji, choć zapewne częściej będzie cieszyć me oczy, niż uszy.




Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl

czwartek, 21 czerwca 2012

ULTRAVOX - "Brilliant" - (2012) -

ULTRAVOX - "Brilliant" - (Chrysalis) -  ****



Ultravox powracają po ćwierć wieku, w najsilniejszym składzie. Czyli takim, w jakim stworzyli new romantic'owe płytowe arcydzieła: "Vienna", "Rage In Eden" czy "Quartet" , czy także niezły "Lament". Grupa jednak w międzyczasie istniała i nagrała dwa studyjne albumy, spośród których szczególnie fajnym okazał się "Ingenuity", ze śpiewającym Samem Blue. Jednak nie tego wówczas oczekiwali od takiego zespołu dawni jego fani. A poza tym, osamotniony Billy Currie, nie był żadną atrakcją, nawet gdy otaczał się tak kapitalnymi muzykami, jak chociażby dla przykładu gitarzysta Vinny Burns (m.in. Dare, Ten,...).
Osobiście twierdzę, że Ultravox byli najwybitniejszymi przedstawicielami nurtu "new romantic". I przy okazji tej fali, moim ulubionym zespołem. Już pomijam kwestię oryginalności stylu czy brzmienia, albowiem w tamtych latach niemal każdy wykonawca charakteryzował się takimi walorami, ale Ultravox czego się nie tknęli, zamieniali w diament. Post-punkowo brzmiąca gitara, niemal Kraftwerk'owska elektronika, czy skrzypcowa poetyka, dawały razem powalający efekt. Że o śpiewie Midge Ure'a już niczego przecież dodawać nie trzeba.
Grupa wspaniale wkomponowała się w tamte "nowe czasy", bratając ze sobą entuzjastów wygasającego punka, z otwierającym się na ładne melodie młodym pokoleniem, któremu bliższe stały się nowe brzmienia syntezatorowe i śpiewanie o sprawach dotyczących ich samych. W dodatku przy poparciu adekwatnej do tego muzyki. W ślad za Ultravox szybko podążyli inni wykonawcy, jednak pomimo często zdobytej sławy, żadnemu z nich (no, może poza Talk Talk czy OMD) nie udało się stworzyć muzyki równie podniosłej i pięknej.
Dlatego wieść o reaktywacji Ultravox, w tych dzisiejszych mało romantycznych czasach, przyniosła zarazem radość, jak i wielkie obawy . Można by się zastanawiać, czy dawnych odbiorców zainteresuje jeszcze dzisiaj taka twórczość? Nie nastawiona już na żadne ideologie, rewolucjonizowanie muzycznego świata, podbijanie nastoletnich serc, czy wierzchołków list przebojów. Choć nie ma niczego złego akurat w upatrywaniu głównego celu topowych list. Jeśli właśnie to wszystko sobie uświadomimy, to nietrudno będzie poczuć jak piękną płytę właśnie nagrali panowie: Ure, Currie, Cann i Cross.
Dwanaście kompozycji, a każda z nich o jednowyrazowym tytule, i swoistej osobliwości.
"Brilliant", jest płytą tak bogatą, uczuciową, melodyjną, zmysłową i piękną zarazem, że wręcz nie pasującą do czasów, w których za tworzenie sztuki biorą się coraz rzadziej ludzie do tego powołani. Gdzie gwiazdami stają się szansoniści z castingów i tego typu łapanek, a nie prawdziwi artyści. Najgorsze, że mało wymagająca publiczność, najczęściej podąża właśnie nie za tymi co należy.
Nowa płyta "Ultry" zawiera kilka oczywistych przebojów ("Live", "Flow", "Brilliant", "Hello" czy "Lie"), ale i całą masę piosenek, których piękno uwidacznia się dopiero po dłuższym z nimi obcowaniu. "Brilliant", jak sam tytuł wskazuje (czarujące, olśniewające, zachwycające,...), zaprasza do siebie odbiorcę wymagającego. Nie stroniącego rzecz jasna od oczywistych ładnych melodii, jednak swym urokiem nie wabi go na taneczny parkiet, a raczej do intymnego odbioru. Niech nie oznacza to, że Ultravox serwują jakieś romantyczne smętne pieśni dla wynudzonego towarzystwa brydżowego w jakiejś piwnicznej świetlicy, skądże znowu! To płyta dla cieszących się życiem, ale i potrzebujących głębszych refleksji i pozytywnych emocji. Nie brakuje tutaj lekkości, śpiewności, ale i też rockowego żaru. Nie brakuje "tych" dawnych skrzypiec, a także tej jedynej w swoim rodzaju elektroniki.
Ultravox nie zdziadzieli, gdyby się ktoś czasem obawiał. Pokazali swym dawnym kolegom z Human League czy Blancmange, że upływ czasu nie wpłynął na zanik formy, a siwiejące skronie czy łysiejące głowy, to tylko powierzchowność, albowiem w środku muzycy wciąż są młodymi chłopakami. Takimi co nadal potrafią żonglować nutami jak nikt inny.



Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl

wtorek, 19 czerwca 2012

po-boiskowa kopaninka , czyli rozliczenia po Polsku

Pomimo, iż łobuzerka wciąż chodzi do szkół, odczuwa się już niewątpliwie nastrój kanikuły. Jedynie tylko mistrzostwa piłkarskie trzymają mnie jeszcze w domu, ale już za ich plecami zaczynam knuć, dokąd by w ten letni czas uciec. Nie wyobrażam sobie piękniejszego klimatu od tego nadmorskiego, tak więc decyzja już podjęta. Jednak póki co, wciąż gramy na Euro. Może już nie z naszymi futbolistami, ale dla sympatyka boiskowej kopaninki, uroków najważniejszej imprezy na Starym Kontynencie, na pewno nie zabraknie.
Podczas, gdy obecnie w Polsce, wszyscy chwytają się za gardła, i obwiniają z każdej ze stron, bawią się w najlepsze zwycięzcy trzech grup. A dziś dołączy do nich grupa ostatnia, z kolejnymi dwoma triumfatorami. I szkoda, że zamiast cieszyć się razem z nimi, i przeżywać ciąg dalszy tej wspaniałej imprezy, rozpoczyna się polskie piekiełko. Podsycane przez wielu ludzi złej woli. Niesmak budzą kwestie zakulisowe naszej kadry, które wychodzą na jaw, gdy klęska w oczy zajrzała. Do jeszcze kilku dni wstecz, ponoć warunki stworzone naszym orłom, świeciły diamentowym blaskiem, raptem na wierzch wychodzi kwestia jakiś biletów dla rodzin piłkarzy, i tym podobne niestrawności. Gdyby zamiast 0:1, skończyło się z Czechami na 1:0, to w ogóle nie byłoby tematu. Nie twierdzę, ze lubię czy bronię Prezesa Lato, jednak nie znajduje analogi w obwinianiu go za porażkę z Pepiczkami, w stylu tak fatalnym. Nawet jeśli Prezes dał słowo opuścić wygrzany fotel w razie niepowodzenia naszej reprezentacji. Prym w takowym podsycaniu, wiedzie szczególnie Pan Jan Tomaszewski. Były znakomity bramkarz biało-czerwonych, z którego niegdyś byłem dumny, dziś jednak twarz wstydem okrywam, gdy słyszę jego czcze gadanie. Nawet PiS'owska jego mać, nie do końca bierze odpowiedzialność za jego deprecjonowania. A przesz ci, zwykli w takich chwilach wspierać swoich, wyciskając skrupulatnie nienawistny jad. Z drugiej strony, co w człowieku musi siedzieć, by dawnego kolegę z boiska błotem obrzucać? W dodatku bezustannie. Z którym to na dodatek srebrny medal mistrzostw świata, niegdyś ku górze się razem wznosiło. Abyśmy się dobrze zrozumieli, sam bym PZPN, i całe to towarzystwo, do prawdziwej roboty (za adekwatne wynagrodzenie) pogonił, ale istnieje jeszcze granica dobrego smaku, którą niektórzy jednak przekraczają. Jak choćby Pan Janek. Rozliczając innych, pokaż sam w tej dziedzinie swoje sukcesy. Może od tej zasady powinien Poseł PiS-u rozpocząć.
Popatrzmy na Irlandczyków, którzy to stali się godnym wzorem do naśladowania. I to nie tylko dla kibiców. Przyjrzyjmy się odpowiedzialnemu za ewentualny "zielony" sukces.  73-letni Giovanni Trapattoni.  Zrobił co mógł i co dało się zrobić. Nadał nową jakość "zielonym", odnosząc wielki sukces już dzięki samemu zakwalifikowaniu się do Euro imprezy.  I za to kibice ściskają go niemal po stopach. Co z tego, że wszystkie trzy mecze spuściły na nich zimny prysznic. Co z tego, że za tym stoi roczna 1,5 mln-owa euro pensja dla Giovanniego. Ile to radości ten Włoski selekcjoner dał nieco wcześniej ludziom wielkiej wiary i narodowej dumy. Narodowi, który w sportowej rywalizacji uległ Chorwatom, Hiszpanom i Włochom, lecz gdyby ci sami ludzie mieli chwycić za szable w obronie swych ziem i rodzin, byliby na szczycie tabeli. Jednak na szczęście potrafią odróżnić rywalizacje sportowe od "za krew ci ostatnią".  Nikt nie obiecywał niemożliwego. Nie wmawiano ludowi, że stanie się irlandzki cud. Bo stać się mógł, ale byłby to cud. W przeciwieństwie do nas. Dlatego tak wielu rodaków nie potrafi do teraz otrząsnąć się, bo jakim prawem tak "kapitalna" biało-czerwona egida, oberwała po uszach od stojących na czele bankructwa Greków (chodzi o miejsce w tabeli, nie o bezpośredni wynik naszej konfrontacji), a także od południowych braci Czechów, dla których futbolowa kopaninka ma taką wartość, jak zwycięstwa Kamila Stocha dla Anglików, Holendrów czy Portugalczyków.
Ponoć Irlandczycy wyjawili nam, że nasze narody są do siebie bardzo podobne. Być może. Przekonany jednak jestem, że ichniejsi futboliści po powrocie do Zielonej Krainy, będą lektykami obwożeni, podczas gdy nasi muszą sp......ć, gdzie popadnie.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl

kolejne EURO'fotki





końcówka meczu Włochy - Irlandia 2:0, Poznań, poniedziałek 18 czerwca 2012







Wieczorne wydanie "Fakty"-ów z dnia 18 czerwca 2012. Reporter Jarosław Kostkowski przekazujący relację z Poznania w towarzystwie Irlandzkich i Włoskich Kibiców







Kibice Włoch i Irlandii na poznańskim Starym Rynku







Poznańskie Koziołki na Poznańskim Ratuszu, przyodziane w barwy Włoch oraz Irlandii






Poznański TKKF na Winogradach. Namioty z kibicami (Włoch, albo Irlandii?)






Irlandzcy kibice na winogradzkim TKKF-ie











powyższe wszystkie fotki zostały zrobione w poniedziałek 18 czerwca 2012, i pochodzą także z tego samego dnia (chodzi nie tylko o moje, ale i także o te z materiałów telewizyjnych)



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Poczuć się potęgą

Dzisiaj w Poznaniu mecz Włochy - Irlandia. Trzeci i ostatni zarazem z zaplanowanych "Euro spotkań" w naszym mieście. Choć przecież mistrzostwa piłkarskie Starego Kontynentu trwać będą dalej, to Poznań jako jeden z gospodarzy imprezy, żegna się już z nimi. Pogoda na razie piękna, więc może uda się, by dzisiejszy mecz na Bułgarskiej, był tym jedynym bezdeszczowym. Kibiców z Włoch nie zauważyłem, za to Irlandczyków jest tylu, ile pięknych zielonych wzgórz kryje w sobie ichniejsza Kraina.
To się nazywa przywiązanie, już od kilku dni wiadomo, że dalsza gra w Euro 2012, jest dla Irlandczyków zakończona, a mimo to kibice będą ze swoimi ulubieńcami do samego końca. Nawet jeśli miałaby ich ucieszyć jeszcze tylko jakaś ewentualna jedna strzelona bramka.  I oby, tego im życzę całym sercem, choć wartość Włochów znam, i raczej trudno jest uwierzyć, by ci nie ograli "zielonych", w tak ważnym dla nich meczu, w którym stawką jest dostanie się do ćwierćfinału.
Wczoraj czyniłem wszystko, by nie oglądać żadnych przekazów informacyjnych. Wiedziałem, że będą pokazywać naszych bohaterów. Jedni będą ich usprawiedliwiać, inni ganić. A zaproszeni "znawcy", mądrzyć się nie przestaną nad dalszymi losami Polskiej Piłki, i z tym co należy z nią zrobić, bądź należało wcześniej. Do tego, te wszystkie rozwrzeszczane rzesze kibiców ryczące zgodnym chórem: "Polacy nic się nie stało" lub "Polacy jesteśmy z Wami". Przysięgam, słuchać już tego nie mogę, bo mnie szlag bierze. Otóż, k.... mać - stało się !!!   Stało się, bo czekaliśmy, marzyliśmy, ulegliśmy fali złudzeń i nadziei, a pokazaliśmy się jako słabiaki i dostaliśmy jak zwykle, i jak zawsze, po dupie.  I co mi po tym, że Franka Smudę się zwolni z funkcji selekcjonera, bądź jak ten sam wszystkim przyobiecał, że sobie sam odejdzie. Co mi po prezesuniu Lato. Co mi po tym wszystkim, skoro kolejnych ileś lat z naszego życia ubyło, a tu w blisko 40-to milionowym narodzie, tylko słabiaki piłkę kopią. Jednak błagam, niech mi nikt nie mówi, że ta reprezentacja jest perspektywiczna. Bo my zawsze takie mamy - perspektywiczne!. A w perspektywie tyłki nam łoją, że aż miło. Od początku mówiłem, że jaki euro hymn, taka gra. Gra naszych była tak mdła, jak ten jorzenbinkuwy zagrzywocz Koko Koko Wstyd Unosi Się Wysoko.
Najlepsze było powitanie zasmuconych bohaterów. W WarszaFce zgotowano im taką fetę, jak niegdyś Hermaszewskiemu, po powrocie z kosmosu. Albo nawet i lepiej. Kobiety rzucały się wręcz na szyje, tym naszym przystojniakom. I by ich nieomal zadusiły, gdyby ci nie mieli na szyjach ochronnych słuchawek , odgradzających spragnione kobiece usta, od policzków tych naszych futbolowych żonglerów. Zapomniałem jeszcze, że nasze te "futbolisty", posiadały zainstalowane na intymnych strefach ciała, mega wypasione empetrójki. Ciekawe czego tam oni słuchają, że tak im się nogi plączą na boisku?
A później tylko autografy, wywiady, i jak za PRL-u - brakowało jeszcze wizyt w zakładach pracy. Kurcze, może i dobrze, że oni niczego więcej nie ugrali, bo z tego szaleństwa groziłyby im jeszcze masowe gwałty. Polacy są tak głodni sukcesu, że rozpalona płeć piękna już nie wie co czyni. Przegrana naszych futbolistów okazała się nawet ważniejsza od zwycięstwa Polskich siatkarzy nad Brazylijczykami w siatkę, z którymi radzimy sobie ostatnio niemal jak wszystkie piłkarskie teamy z nami. No cóż...., w piłkę wciąż jesteśmy daleko za murzynami, to znaczy o pardon, za afroamerykanami. Zatem przyjdzie skupić się na dyscyplinach, którymi nikt (albo prawie nikt) się nie interesuje, i w których możemy się poczuć potęgą.







 (takich grupek Irlandzkich kibiców, przechadzających się po Poznaniu, była dzisiaj cała masa)







Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!)

nawiedzonestudio.boo.pl