Dwóch dżentelmenów, "Sławek" oraz "negative", na ostatnich wpisach na forum, próbują mnie wkręcić w "kącik góralski". Ale ja się nie dam,... ha! ha! ha! Nie, nie, to oczywiście żart. Kącik takowy byłby jak najbardziej fajny. Tym bardziej, że niezbadana jest ilość morskich jak i górzystych utworów. Poza tym, artyści o cudach natury potrafią tkać istne arcydzieła. I tutaj stanę pośrodku, nie opowiadając się za żadną ze stron. Muzyka po raz kolejny pokazuje swą moc. Stając przy takim dylemacie, nie odważę się na muzycznej niwie wywyższyć morza ponad góry, choć serce mi podpowiada: broń swego!
Przy okazji pragnę wstawić małą korektę. Otóż, nigdy nie twierdziłem, że góry nie są piękne. Oczywiście, że są. Ja po prostu nie lubię tylko męki i cierpienia, a tego zawsze w górach doznawałem i tylko z tym one mi się kojarzą. Jednak obserwując te skamieliny z daleka, doceniam ich piękno, wielkość, a i czuję przed nimi respekt. Sam, gdybym był artystą, to kto wie.... Pod wpływem emocji pióro często pisze samo. Uspokoję także trzymających sztamę ze mną, że nigdy morza nie zamienię na góry !
A co do listy marzeń, którą zaproponował "Sławek":
"Krywaniu, Krywaniu" (Skaldowie)
"Over The Hills And Far Away" (Gary Moore)
"Cień wielkiej góry" (Budka Suflera)
"Run To The Hills" (Iron Maiden)
"Vitr z Karpat" (XIII Stoleti)
"Man On The Silver Mountain" (Rainbow)
, tak, to są utwory "potęgi". Każdy myślę je zna, i zakładam, że każdy posiada takowe skarby we własnych zbiorach. Nie sprawdzałem tego, a i pamięć może mnie już nieco zawodzić, jednak wydaje mi się, że w ostatnich dwóch-trzech latach (może poza XIII Stoleti), wszystkie je grałem w Nawiedzonym Studio. Powiem, jak w 1978 r. Jan Paweł II : "jeśli się pomylę (pomyliłem), to mnie poprawcie".
Muzyki do zagrania jest tyle, że sam nie wiem za co się brać. Z jednej strony nowości, a chcę byśmy byli na bieżąco. Z drugiej klasyka, której jest tyle, że...!!! A do tego różne smaczki, niekoniecznie z płyt uchodzących za arcydzieła, a i jeszcze jakieś winyle i wiele innych... Uwierzcie mi, że mając 4-godzinną audycję nie mogę się w niej wygrać!!!. Brakuje mi zdecydowanie takiego nieodżałowanego Radia "Fan", w którym mając jeszcze dwa programy extra (niedziela i środa) , i tak nie mogłem się wyrobić z zagraniem wszystkich skarbów, jednak mogłem pozwolić sobie na wiele. A to łącznie było (w najlepszych czasach) 9 godzin tygodniowo !!! Od lat niemal całkowicie zrezygnowałem z grania muzyki pop, którą lubię, ale nie mam dla niej kompletnie czasu, a jak już, to tylko dla zasmakowania w ilościach mikroskopijnych. Co niedzielę pakuję do torby 50-70 kompaktów, a gram góra ze 20-cia. Czasem, gdy ktoś wpadnie przypadkiem do radia, albo moi przedmówcy i przedgrający mają jakiś gości, to ci dziwią się ,po co ten facet zabiera tyle płyt ze sobą. Przeważnie pakuję kilka wariantów, w razie gdyby z jakiś powodów nagle mój nastrój się zmienił. Lubię być przygotowany na najlepsze i najgorsze. Jak PRL-owska władza. Ci to byli poukładani. A tak naprawdę, to mógłbym grać do białego rana, widząc jaką kaszanę po mnie grają te zaprogramowane komputery, mieszające w nocy tych większość słabeuszy w niestrawny potok lury.
Nieskromnie dodam, że gdybym wgrał całą swoją płytotekę do bazy utworów jakiejkolwiek stacji, to powstałoby najlepsze radio w Polsce! Z prawdziwym popem, rockiem czy metalem. Jestem pewien moich słów. Nie byłoby tam żadnego rapu, funky, r'n'b, plastikowego współczesnego soulu, dance'ów, trance'ów, house'ów i innych wymiotów. Byłoby to radio być może tylko dla starszaków, ale żadna to przecież strata, przecież i tak 99 procent młodziaków radia dzisiaj nie słucha, tak więc nie ma co się nimi przejmować i o nich walczyć.Napisałbym dużo więcej, ale nie mam żadnej gwarancji, czy może nie czytuje moich wywodów jakiś "życzliwy". A musiałbym teraz już wkroczyć na szlak ostrych słów, po których wiele można stracić. A czasem i wszystko.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00
nawiedzonestudio.boo.pl