środa, 17 sierpnia 2011

SYMPHONY X - "Iconoclast" - (2011) -

SYMPHONY X - "Iconoclast" - (NUCLEAR BLAST) -



Symphony X poznałem późną wiosną 1997 roku, kupując to wówczas ich najnowszą, trzecią w dyskografii  płytę "The Divine Wings Of Tragedy". A wszystko na podstawie okładki albumu, reklamowanej w jednym z niemieckich miesięczników dla metalowców. W tamtych latach, grupa ta, była w naszym kraju prawie w ogóle nie znana. Zaufawszy okładce i wyobraźni, miałem przyjemność odkryć dla siebie jeden z najbardziej interesujących prog-metalowych zespołów, którego akcje z każdym rockiem, szły pomału do góry. Teraz doszło do tego, iż najnowsze dzieło "Iconoclast", wdrapało się nawet do Bilboard-owej Top 100-tki w USA. Co w przypadku Symphony X, zdarzyło się po raz pierwszy w historii.  Nie oznacza to jednak , że ta płyta jest jakoś szczególnie lepsza od poprzednich. Absolutnie nie. Jednak, ten niewątpliwy sukces, jest świadectwem ciężkiej pracy ,w dotarciu do osiągnięcia mocnej pozycji,  którą przez te kilkanaście lat, w pocie czoła muzycy sobie wywalczyli.
Symphony X nie silą się na kopiowanie czego czy kogokolwiek. Wyrobili sobie swój rozpoznawalny styl, co oszczędziło im nachalnych porównań do Dream Theater, Queensryche, Kamelot, itp.....
Absolutnym atutem muzyków Symphony X, jest perfekcyjne opanowanie muzycznego warsztatu, a co ważniejsze, posiadają oni sporo polotu, finezji i umiejętności komponowania. Ich muzyki nie tylko słucha się dla metalowej mocy,  ale i także dla literackiego przesłania. Grupa przejawia zainteresowanie wątkami  historyczno-mitologicznymi, choć na swojej najnowszej płycie, daje ukłon ku pesymistycznej wizji świata przyszłości. Najkrócej rzecz ujmując, "Iconoclast" opowiada o świecie opanowanym przez maszyny i roboty. Przejmują one wszystkie zadania ludzkości, sprawiając, że człowiek, jako istota, przestaje być w ogóle potrzebna. Z czasem doprowadza to całkowicie do eliminacji gatunku ludzkiego. Muzyka podkreśla to także dobitnie. Nastroje się mieszają pomiędzy zautomatyzowanym chłodem , a potrzebą ludzkich uczuć. Ładne melodie przeplatają się z całą masą ostrych, a czasem i nawet, agresywnych improwizacji. Panowie Michael Romeo (gitara) oraz Michael Pinnella (instrumenty klawiszowe) miażdżą odbiorcę lawiną niesamowitych i pomysłowych zagrywek.  Fani ostrego i surowego prog-metalu powinni zwrócić uwagę na otwierający całość utwór tytułowy.  Ostre gitary, kościelne chóry  i mroczna, wręcz niepokojąca atmosfera, czynią z "Iconoclast" doskonały wstęp do całości. Stając się przy okazji jednym z najwspanialszych utworów w karierze. Z kolei fanom dawnego Symphony X, mogę polecić kapitalny finał w postaci "When All Is Lost". Podniosły refren, do tego świetna wirtuozeria gitarowo-klawiszowa, a także bogata oprawa aranżacyjna, stawiają tę kompozycję na symfoniczno-metalowym tronie. Tylko niewiele ustępuje jej kompozycja "The End Of Innocence". Pozostałe utwory także robią niezłe wrażenie. Co cieszy, bowiem ostatnimi czasy trochę mniej porywała mnie twórczość, tego amerykańskiego kwintetu. Bardzo przyjemnie jest, znowu z uśmiechem na twarzy, głosić wszem i wobec, nazwę Symphony X.
P.S. Do wersji limitowanej dołożono , poza pięknym opakowaniem, drugą płytę, z ponad półgodzinnym materiałem. Jest to 5 kompozycji, tylko troszkę ustępujących płycie podstawowej. ale i tutaj trafiły się skarby pierwszej wielkości, w postaci finałowego "Reign In Madness" oraz "Light Up The Night", utrzymanego w duchu twórczości grupy rodem z lat 90-tych.

Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl