niedziela, 7 sierpnia 2011

Nibylandia

W ostatnim czasie oglądanie telewizji ograniczyłem tak mocno, że za chwilę przestanę kompletnie się orientować w otaczającym mnie świecie. Oczywiście, świecie, ocenianym poprzez telewizor. Bowiem świat pozatelewizyjny jest mi dużo bliższy i ciekawszy. Wchodzimy właśnie w najbardziej ohydną sferę życia społecznego, zbliżają się wybory, a więc przez najbliższe dwa miesiące najlepiej w ogóle byłoby odciąć się od facetów w garniturach, walczących o swoją (czytaj: naszą) przyszłość. I tak wiem, na kogo zagłosuję. Jak beton, nie pozwolę się przez nic i nikogo przebić. Dla dobra naszego i spokoju Polski. Zamiast łapać się za głowę, wysłuchując kolejnych sensacji i podjazdów PiS-owskich, lepiej pójść na spacer z ukochaną lub miło spędzić wieczór w samotności, w otoczeniu ukochanych okładek płyt, z dobrą butelczyną u boku. Choć, nie byłby to już przecież wieczór w pojedynkę. My Polacy, uwielbiamy angażować się w życie polityczne, które przecież i tak toczy się własnym życiem, od większości z nas niezależnym. Proponuję zatem zapisać w kajecie swoich faworytów już teraz, i zamknąć go na najbliższych kilka tygodni. A w tym czasie zająć się urokami życia. Jest tyle fajnej muzyki do posłuchania, tyle spacerowych kilometrów do przemierzenia, tyle pięknych i ciepłych słów do powiedzenia ludziom, których cenimy lub kochamy. Nie marnujmy tego czasu na oglądanie karykatur Ziobry, Kaczyńskiego, Macierewicza. Bo co będzie, jeśli przez przypadek przekonają oni Was do siebie. Zastanawialiście się nad tym? Mnie wystarczyło, tak a propos TV, posłuchać ostatnio pierwszy raz w życiu, na telewizyjnej Super Stacji (obleganej przez dewotów),  komentarzy kilku prymitywnych i podekscytowanych fanatyków PiSowskich. Nienawiść emanująca z ich wypowiedzi, podparta i poparta katolickimi wartościami, obrzydziła mi dalsze śledzenie losów tego programu, jak i zarówno chęć uczestnictwa biernego w jakimkolwiek innym podobnym programie. A skusiłem się przecież na tylko kilkuminutowe włączenie odbiornika.
Kocham swój kraj, czuję się patriotą i chciałbym, by w moim kraju żyli ludzie dobrzy i mądrzy. Nie chcę ludzi podjudzaczy, nie chcę obiektów nienawiści, nie chcę fanatyzmu, obłudy i prostactwa. A te wszystkie cechy, tak idealnie pasują do PiSowskiego postrzegania świata. Skoro kulturowo i religijnie podzielono na przykład Irlandię, może dla dobra ogółu uczynić tak z Polską? Nie byłoby już podziałów i szerzenia nienawiści, byłyby dwa kraje, ludzi mówiących jednym językiem lecz dwoma sercami. Zacofana kraina PiS-LANDIA, z samymi nieudacznikami i nierobami, czerpiącymi garściami pomoc z krajów o przelewającym się dobrobycie. A prawdziwa Polska rosła by w siłę, budując drogi i autostrady, nowe domy, biurowce, będąca zgodą i pomostem pomiędzy Rosją a Ameryką. Przecież to można załatwić bez udziału czarodziejskiej różdżki. Wystarczy tylko lud zapytać, kto na lewo, kto na prawo , a problem się sam rozwiąże. A później już tylko spokojnie żyć. Niech każdy ma swoje szczęście. Niech każdy ma to na co zasłużył i o co walczył. Chętnie rzuciłbym na tacowe PiSlandii, na pomoc w budowie nowych i tak bardzo im potrzebnych  świątyń, ale i wspomógłbym comiesięczne wyprawy krzyżowe i wiele innych rzeczy, tak przecież bardzo im potrzebnych do życia. Byleby dali już sobą spokój raz na zawsze. Byleby już tylko nie oglądać tych głupich i wrednych gęb. Niech mierzą swoje szczęście miarą "inaczej" A my, wreszcie nabralibyśmy powietrza do płuc, większej wiary we własne możliwości, a co za tym idzie, także i w miłość, uśmiech i serdeczność. Czyli w sens życia. Bo to najlepsza inwestycja. Jaki świat byłby piękny, gdy w to wszyscy uwierzyli.

Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl