wtorek, 9 sierpnia 2011

THE CARS - "Move Like This" - (2011) -

 THE CARS - "Move Like This" - (Hear Music) -



Pamiętam, jak w latach  90-tych, przy okazji ukazania się jednego z solowych albumów Rica Ocasek'ka, ten powiedział pewnemu dziennikarzowi, że nie ma szans na reaktywowanie The Cars. Na szczęście słowa nie dotrzymał i po prawie ćwierć wieku (poprzedni album "Door To Door" w 1987 roku - dość przeciętny), właśnie trafia  na rynek płyta, z premierowymi piosenkami , tego niezwykle popularnego w latach 80-tych, amerykańskiego zespołu.
Co ważne, grupa reaktywowała się w oryginalnym składzie. Z przyczyn obiektywnych nie w stu-procentowym, bowiem piąty członek The Cars, basista Benjamin Orr (ten co śpiewał słynny "Drive" w 1984 r.na albumie "Heartbeat City"), zmarł w 2000 roku. A ponieważ jego koledzy nie chcieli nikogo nowego spoza zespołu, postanowili przejąć obowiązki po Orr'rze, i podzielić pomiędzy siebie. I tak, siłą ducha, basistą stał się przy okazji klawiszowiec Greg Hawkes.
Gdyby zamknąć oczy i nie spoglądać na datę produkcji nowego dzieła Cars'ów "Move Like This", chyba każdy z nas , uległby wrażeniu, że słucha jakiejś zagubionej ich płyty z lat 80-tych. Praktycznie to samo brzmienie, a do tego te same patenty kompozycyjno-aranżacyjne. Żaden fan, ich starych sześciu płyt, nie powinien poczuć rozczarowania, bo pomimo, iż płyta jest wtórna do bólu, to słucha się jej bardzo miło. Z tym, że nie ma mowy o jakiejś udanej próbie, sięgnięcia tak wysokiego poziomu, jak choćby na przepięknej "Heartbeat City". Jednak śmiało można "Move Like This" wmieszać w jeden tłum z pozostałymi ich dzielami.
Płyta trwa niecałe 38 minut, jest na niej 10 piosenek, ale tak uczciwie, to tylko połowa zasługuje na szczególne wyróżnienie. Są to prawie wszystkie melodie z pierwszej części albumu. Za wyjątkiem otwierającej, niezwykle tandetnej i nieciekawej "Blue Tip", którą zespół wybrał na pierwszy teledysk. Utwór ten, zawiera co prawda wszelkie charakterystyczne cechy dla tego zespołu, jednak rąbankowy rytm i fatalna melodia, zamykają uszy odbiorcy, niczym Sezam przed swoimi skarbami. Na szczęście, kolejne cztery kompozycje, są naprawdę świetne. "Too Late" jawi się kapitalnym refrenem (jest to jedna z dwóch najpiękniejszych melodii tego albumu), któremu towarzyszy urocza kaskada klawiszy i gitar. Z kolei następny "Keep On Knocking" posiada nawet pewne akcenty rockowe, a to za sprawą zadziornych gitar. Fajny to utwór, mocno przypomina mi ten najwcześniejszy The Cars, jeszcze z końca lat 70-tych, w rodzaju "Good Times Roll" czy "Just What I Needed". Po nim otrzymujemy ładną balladę "Soon", której poruszająca melodia wywołuje u mnie uczucie utworu, jakby już od dawna znanego. Pierwszą część płyty kończy przebojowy "Sad Songs" (wytypowany zresztą na singla). Piosenka ta posiada zabijający refren. Jak dla mnie, to druga (wielka!) melodia tego albumu. Z drugiej części tejże płyty, rzuca mnie na kolana, przede wszystkim "Take Another Look". Jest to kolejna urocza ballada. Myślę zresztą, że obie te najnowsze ballady są po prostu piękne, urocze i stają się klasykami już w momencie wydania. Pozostałe piosenki posiadają także sporo uroku, pomimo iż nie wyróżniają się niczym szczególnym. A w zasadzie, dla mnie to nawet pozostają obojętnymi.
Dobra płyta, mimo wszystko, taka retro, taka przyjemnie nostalgiczna, taka dla wciąż rozmarzonych sentymentalistów, u których serce mocno wali ku nieodżałowanej dekadzie lat 80-tych. Dekadzie, która w muzyce lekkiej, łatwej i przyjemnej, nie miała sobie równych. Ku zgrozie ortodoksyjnych wyznawców rocka.
P.S. Kilka miesięcy temu krążyła plotka, że płytę tę wyprodukuje Kevin Shirley. O zgrozo! Bogu dzięki, była to tylko plotka. Na szczęście produkcji podjął się rozchwytywany ostatnio Jacknife Lee (m.in: ostatni R.E.M. , Snow Patrol, Editors, ...)

Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl