piątek, 1 lipca 2011

Jak najmniej TV - czyli, jeszcze zatęsknią za latem "zimowe smutaski"

Postanowiłem ostatnio jak najrzadziej uruchamiać telewizor. Zresztą i tak niechętnie do niego w ogóle zaglądam, tak więc pod tym względem zszedłem niemal do poziomu zerowego. Mam już dosyć polityki, nie dobrze mi się robi, gdy widzę tego kaczora, Brudzia czy tego wymiota Rydzyka. Wyzwala się we mnie nadspotykana agresja. Mam ochotę wejść tam do środka i dokopać temu draństwu. Tak więc, nieoglądanie tych głupich gęb dobrze na mnie podziała. Przywróci ludzkie odruchy i zachowania, a złe moce odeśle do czarta, a raczej "czorta", jak mawiała Babcia Masłowska. I miała rację, ładniej brzmi. Nadeszły wakacje, zmieniła się telewizyjna ramówka, o czym poinformowało mnie kilka osób , gdyż ja niekupujący gazet, także tych z programem, bym o tym nie pomyślał. I te wakacje trochę mnie ucieszyły. Pomyślałem, na pewno będzie mnóstwo powtórek , czyli fajnych filmów.  Poznikają te wszystkie nieszczęśliwe seriale i amerykańskie kity, w których specjalizują się teraz już niemal wszystkie stacje, a powrócą rzeczy szlachetne. Czyli takie, które każdy z nas widział dziesiątki razy, ale i po raz n-ty chętnie sobie obejrzy. I już jedną taką rzecz (na razie tylko jedną) namierzyłem. Otóż, codziennie w "dwójce" o wpół do siódmej wieczorem nadają "Stawkę Większą Niż Życie". A to moja pora obiadowo-kolacyjna, i jakże wspaniały podkład dla podniebienia. To jeden z tych dawnych seriali , który chyba nigdy mi się nie znudzi. Mam go na DVD, ale i tak obejrzę chętnie w TV.  To  takie fajne, że oglądam sobie ja i cała Polska razem, zamiast tylko w samotności z cyfrowej płyty. Cały rok człowiek musi czekać, aż do wakacji, by coś fajnego w tej nudnej telewizorni zagrali. Choć i tak, jeśli już muszę, to najchętniej wrzucam na 17-tkę, tam mam "Animal Planet", albo 14-tkę, tam mam "Planete" - dwa najlepsze kanały w kablówce. No, może jeszcze 15-tka, z "TVP Historia", choć połowę repertuaru bym przeniósł na wieczny odpoczynek racz dać Panie. Nie mam tych wszystkich: "Discovery Historia" (tzn. mam, ale te inne Discovery, ale nie tę Historię, gdyż to najlepszy kanał) czy Nat Geo, czyli tych płatnych dodatkowo. Jeszcze by czego! Dla dwóch niezłych programów mam może wykupić szereg tych durnych i niepotrzebnych. Szkoda forsy. Wolę wydać na płyty.
Wakacje dobrze robią. Mojej żonie także. Stwierdziła ostatnio, że nie będzie oglądać telewizji, tylko przeczyta kilka zaległych książek. Zresztą na te zaległe książki bidula zasłużyła jak mało kto. Ostatnie tygodnie nieźle wkuwała , by zaliczyć czwarty semestr. I zaliczyła, poza bodaj dwoma czwórkami, reszta na same piątki. Wstyd, do niej mówię. Jak ja się teraz ludziom na oczy pokażę? W tramwaju ci biedni studenci stale stękają, że tego nie umieli czy tamtego, a dzisiaj jedna dziewczyna w "dziewiątce" szlochała przez telefon do rodziców, że z czegoś tam, będzie mieć w sierpniu poprawkę. Wyraźnie słyszałem jak mówiła:  "umiałam, nie wiem jak to się stało?". Bidulka. Naprawdę. Należy brać przykład z postawy jej i ich wszystkich pozostałych. Postawy walecznej do końca, mimo przecież takich przeciwności losu.
Idzie weekend, pogoda się psuje, to znaczy znam takich, dla których właśnie się poprawia. Ileż ci biedacy musieli się ostatnio nacierpieć. Te troszkę słońca zupełnie ich zniewoliło. Nie zdziwiłbym się, gdyby w swoich domach mieli bombki na choince przez cały rok. W końcu to oni mają rześkie umysły, a nie to co ja, taki zamulony od tego gorąca.
Założę się, że weekend się skończy, a powrócą upały. A co! Polska norma. Jak wakacje się skończą, to także powrócą do TV , ci nie dający o sobie zapomnieć. Nawet entuzjaści zimy zatęsknią jeszcze za latem. Mówię Wam.

Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl