NIGHT - "Long Distance" - (1980 Planet Records) -
Ten zupełnie już dziś zapomniany zespół powstał w 1978 roku w USA, choć skompilowany został przez brytyjskich muzyków, którzy wcześniej w większości udzielali się zawodowo w dziesiątkach przeróżnych projektów. Jedynie wokalista Chris Thompson przez wiele lat posiadał stałą posadę u boku Manfreda Manna i jego Ziemskiej Orkiestry.
Grupa wydała tylko dwa albumy. Pierwsza "Night" z 1979 roku zawierała nawet dwa (nie)wielkie przeboje: "If You Remember Me", a także "Hot Summer Nights". Znane tylko szczęściarzom posiadającym tamto wydawnictwo na LP, a także właścicielom kompilacji, która dzięki płycie CD miała przyjemność dotrzeć do większego audytorium. Ta debiutancka płyta to dzisiaj istny biały kruk, a zdobycie jej na LP graniczy z cudem. Inaczej się sprawa ma z drugim albumem "Long Distance", wydanym w 1980 roku, na którego sukces bardzo zresztą liczyli szefowie Warnera, dogadując się z wydawcą z Planet Records, na szeroką akcję promocyjną, która zakończyła się średnimi efektami komercyjnymi. Pomimo, iż płyta spodobała się w Niemczech, Holandii, a nawet w Australii. Niestety to było zbyt mało. Szefowie Warner Bros. marzyli o podbiciu krajów Ameryki Północnej, tym bardziej, że przecież debiut zauroczył nieco Kanadyjczyków.
"Long Distance" jest płytą, która powinna zainteresować nie tylko sympatyków zespołu Manfreda Manna, z uwagi na nazwiska Chrisa Thompsona (śpiew, gitara) czy Robbie'ego McIntosha (gitara), ale w ogóle wykwintnego grania. W tym czasie grało w Night wielu świetnych muzyków, jak choćby wokalistka Stevie Lange, która w swojej bogatej karierze wspomagała przed mikrofonem takie grupy jak: Def Leppard, UFO czy Status Quo, a także takich artystów jak: Jim Capaldi czy Rick Wakeman. Warto zwrócić jeszcze uwagę na nietuzinkową postać, jaką był Tim Friese Greene, który to w tamtych czasach podpisywał się jako Green, a nie Greene. Był on duchowym siódmym członkiem zespołu, a także producentem albumu. Nie była to jakaś szczególnie ambitna płyta. Jawiła się barwami pop rockwymi, o melodiach typowych dla tamtego okresu. Można było przy niektórych z nich posiedzieć w jakimś nocnym amerykańskim klubie, a innych posłuchać po prostu z rozkoszą w fotelu. Nie była to płyta do zaangażowanego medytowania, a raczej przyjemnego spędzenia z nią czasu, gdzie z zapartym tchem można było podziwiać kunsztowną grę muzyków i smakowite pojedynki wokalne Chrisa oraz Stevie, wspomaganych przy okazji chóralnie przez basistę Billy'ego Kristiana oraz gitarzystę Robbie'ego McIntosha. Ale dobrego rocka także nie brakowało, jak na przykład w kapitalnej solówce gitarowej w utworze "Don't Break My Heart", albo w otwierającym płytę "Dr. Rock", który bliski był klimatom późnych 38 Special,, Lynyrd Skynyrd czy zaprzyjaźnionych z zespołem muzyków z Doobie Brothers. Mnie osobiście ogromnie przypadł do gustu finalizujący pierwszą część albumu utwór "Callin' Me Back". No, ale ja zawsze uwielbiałem takie emocjonalne i rozpierające dech w piersiach melodie. Tak samo mając całe życie słabość do amerykańskich piosenek pop-country-rockowych, nie potrafiłem przejść obojętnie wobec nawet takich szmir jak "Good To Be Back In Your Arms", która zamykała całe dzieło. Bo takie piosenki zawsze posiadają tę niewidzialną moc.
Z "Long Distance" wylansowano tylko małokalibrowy przebój "Love On The Airwaves" i choć przymierzano się do realizacji trzeciego albumu, wszyscy dali sobie spokój. Chris Thompson w tym czasie wspomógł Manfreda Manna w kilku utworach na fantastycznej płycie "Chance" (1980), którą osobiście kocham, lecz która to uważana jest za najgorszą płytę zespołu. O zgrozo! Znowu ci beznadziejni i głusi krytycy. A taki na przykład Tim Friese Green(e) świetnie odnalazł się w latach osiemdziesiątych, szczególnie jako producent nowo-romantycznych arcydzieł grupy Talk Talk. Choć i nie zapominajmy o jego dużym wkładzie w genialną płytę "Adam And Eve" grupy Catherine Wheel. Pozostali muzycy Night znaleźli także nowe zajęcia i nikt już nie zatęsknił za przywróceniem nazwy Night.
Obie płyty grupy Night wydano kilka ładnych lat temu na jednym kompakcie, co rekompensuje wspomnianą powyżej (nie)możliwość zdobycia debiutu na LP, a z kolei łatwość opisanej przed chwilą "dwójki".
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00
nawiedzonestudio.boo.pl