DEF LEPPARD - "Mirror Ball - Live & More" - (2011 BIUDGEON RIFFOLA / FRONTIERS) -
Teoretycznie jest to pierwszy koncertowy album w historii Def Leppard. Wierzyć się nie chce, że ta istniejąca ponad 30 lat grupa, dorobiła się dopiero teraz oficjalnego "żywca" na płycie. A właściwie to na dwóch płytach CD i jeszcze dodatkowej ciekawostce na DVD, dołączonej do tego pięknego wydawnictwa. Napisałem powyżej, że jest to teoretycznie ich pierwsza koncertówka, ponieważ w 2009 roku w ramach reedycji kilku płyt grupy, do albumu "Pyromania" dołączono jako drugą płytę, świetny koncertowy materiał z L.A.Forum z 1983 roku, czyli właśnie z trasy promującej album "Pyromania". Nadziwić się nie mogę, dlaczego tak długo wytwórnia Mercury zwlekała z wypuszczeniem tamtego genialnego koncertu !!!. I dla kogo to wydano? Dla pokolenia, które nie kupuje płyt? Jeszcze z 10-15 lat temu firma zarobiłaby na tym fortunę. A niech że ich...!!!
O ile zatem koncert z L.A.Forum trafia po latach jako ciekawostka dla wybrańców (bo nie każdy kupi drugi raz Pyromanię dla bonusowego dysku) , o tyle "Mirror Ball" to zapis z trasy światowej, promującej ostatni jak dotąd studyjny album "Songs From The Sparkle Lounge" z 2008 roku. Album lotów nie najwyższych, ale mimo wszystko w miarę dobry. Ponieważ trasa przebiegała niemal przez cały świat, a kompozycje jawiły się różnymi barwami (czytaj: wykonaniami), dlatego muzycy powybierali te według nich najlepsze i zamieścili na tymże albumie. Spośród 21 utworów, 3 pochodzą z ostatniego "Songs From...", a reszta to już same "killery"! Całość zgrabnie połączono w jedną całość, tworząc atmosferę jednego przedstawienia. Do tego brzmienie jak i poziom głośności zachowano niemal na idealnie równym poziomie. Wokalista Joe Elliott twierdzi, że niczego w studio nie poprawiano, jeśli chodzi o jego głos oraz instrumenty. Podobno tylko dołożono troszkę efektów typu echo, w celu dopieszczenia głównie partii chóralnych. Jeżeli to prawda, to koncert jest świetny, a forma zespołu rewelacyjna. A co do repertuaru, no cóż..., Def Leppard to taki zespół, który gdyby nawet grał koncerty 5-godzinne, to nie zadowoli wszystkich, bo zawsze czegoś zabraknie.
Całość rozpoczyna "Rock! Rock! (Till You Drop)", a później atakuje nas zmasowany rój przebojów, jak: "Rocket", "Animal", "Too Late For Love", "Love Bites", "Bringin' On The Heartbreak" (kapitalnie zaśpiewany z udziałem publiczności) , "Armageddon It", "Photograph", i wiele wiele innych...!
Przeżyć na własnej skórze taki koncert, to byłoby coś. Nie liczyłbym jednak na szybką wizytę Leppardów w naszym kraju, których już raz przecież powitały w "gościnnych polskich" progach pustawe sale Katowic i Warszawy w 2002 roku, podczas gdy w wielu innych częściach świata modlono się o dodatkowe bilety.
Wracając do "Mirror Ball", w podtytule tego wydawnictwa widnieje dopisek "live & more", a tym "more" są jeszcze dodatkowe 3 premierowe studyjne kompozycje, które co prawda wejdą do programu najnowszej studyjnej płyty, ale ta ukaże się dopiero w 2012 roku, tak więc... Pierwszy z nich "Undefeated" posiada taką tnąco-krzykliwą zwrotkę i chóralnie wyśpiewany refren. Mocno pod tym względem przypomina "Let's Get Rocked", otwierający w 1992 r. ostatnią mega-popularną płytę "Adrenalize". Następny ponad 6-minutowy "Kings Of The World" rozpoczyna się chóralnie , niczym jakiś zagubiony utwór Queen, zresztą później rozwija się także w queenowskim nastroju, a jest w dużej mierze po prostu piękną balladą, z jak najbardziej i także leppardowskimi motywami. No i to solo gitarowe, zupełnie jakby Phil Colen i Brian May stali obok siebie. Piękna rzecz. Ze dwadzieścia lat temu ten kawał prześlicznej muzyki rządziłby listami przebojów. Oj, chciałbym dostać po nosie za brak wiary w dobry gust dzisiejszego masowego odbiorcy muzyki. Trzeci i ostatni nowy utwór "It's All About Believin' " robi najmniejsze wrażenie, choć spełnia wszystkie kryteria potrzebne do leppardowskiego przeboju. Miła melodia, podana w średnim tempie i konsekwentny chóralny refren, przywołują pogodny wyraz twarzy fana, jednak nie pozostawiając na nim jakiś większych wrażeń na dłużej. Mimo wszystko, te trzy nowe nagrania dają wielką nadzieję na świetny nowy album. A nawet szansę na najlepszą rzecz od blisko 20 lat. Choć mnie i tak podobały się ostatnie płyty, niech sobie tam gadają...
Na koniec tylko gwoli dziennikarskiej rzetelności dodam, że album posiada dodatkowy dysk DVD z czterema koncertowymi nagraniami, dwoma klipami oraz materiałem zakulisowym z okresu 2008/09. Ot, ciekawostka, lecz materiał audio to rzecz obowiązkowa. Acha, "Mirror Ball" ukazał się także na 3-płytowym winylu.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00
nawiedzonestudio.boo.pl