sobota, 2 lipca 2011

Co ludzie powiedzą

Muszę to napisać. Muszę sobie ulżyć! W końcu od tego jest ten blog, by wylewać tutaj swoje złości, smutki i radości. Dzisiaj będzie złośliwie, ale bardzo przyjemnie. Przynajmniej dla mnie, a także dla mojego najserdeczniejszego kumpla. A właściwie to jednego z dwóch najserdeczniejszych kumpli. No nie, w sumie to jeszcze kilku musiałbym dopisać. Ale to nie jest w tej chwili istotne.
Przez wiele lat wspólnych spotkań czy imprez, potworzyły się grupki ludzi, za którymi przepadamy, bądź nie. To oczywiście działa w dwie strony. Ten kumpel to Piotrek, ale ja na niego od zawsze mówię Peter. Rozumiemy się jak mało kto. Nasze żony za sobą już od kilku lat nie przepadają, z kolei Peter moją żonę lubi, a ja jego nie cierpię! , o czym on niestety od dawna wie. Ona także. To jest ważne i należy podkreślić. Jego kobieta nie cierpi mnie, bo nauczyłem Piotrka mieć swoje zdanie i czasem się jej przeciwstawiać, a do tego jako człowiek nieszablonowy przedstawiam inne wartości, których ten dwunożny stwór nigdy nie zrozumie. Tak się w życiu składa, że ludzie dobierają siebie na podstawie charakterów, wartości czy idei. Dlatego po tych wszystkich latach wyeliminowałem głupotę i intelektualny plebs, a przy sercu zatrzymałem ludzi wspaniałych. Piotrek i ja nie przepadamy od lat za pewną parką, taką nowobogacką, która chwali się swoim brakiem sukcesów, podnosząc najmniejszą swoją zmianę w życiu do niespotykanej rangi ważności. Śmiejemy się, że oni to nawet jak pojadą nad morze i będzie cały czas lać, to polecą durnie do solarium, byleby wszyscy myśleli, że było cudownie i słonecznie. A zwą się Radosław i Dorota. Imion nie zmieniam. Ta Dorota nie potrafi dla przykładu normalnie powiedzieć , że muszę coś tam uzgodnić z moim Radziem, tylko zawsze powie, muszę to uzgodnić z moim mężem. Z tego powodu szyjemy im garnitury przy każdej okazji, mając prawdziwy ubaw ze sztywniaków. Wielokrotnie z poczty pantoflowej otrzymywałem przez lata wieści o rąbaniu tyłka przez nich także i mnie. W przyrodzie zawsze musi być równowaga. Ostatnie każde moje wakacje były przez Dorotę i Radosława skrupulatnie obserwowane i notowane, po to, by od razu po powrocie z tychże wakacji usłyszeć z ich ust: "co, nie mieliście pogody?", czy coś w tym rodzaju. Każdy inny powiedziałby to w sposób niekąśliwy, jednak w ich wydaniu zawsze brzmi to jak laurka dla "ukochanej" nauczycielki od matmy. Jeszcze tylko dodam, że owa parka rozkłada nas swoim pedantyzmem, podobnym do Hiacynty Bukiet (Żakiet !!!) z "Co ludzie powiedzą". Kiedyś na dzień przed wyjazdem na wakacje miałem okazję być u nich w domu, a moją szczególną uwagę zwróciły na siebie dwa powieszone na wieszakach białe dresy, które były wyprasowane na kant. Dosłownie! Obok stały dwie pary wypastowanych adidasków, itd... Boki zrywać. Najlepsze, że ja na wakacjach zawsze się gdzieś wynoram, wszystko mam do prania już na drugi dzień, a buty wyglądają jak po przechadzce przez błotniste lasy Amazonii, a Radziu (o pardon, Radosław) zawsze czyściutki i bielutki. Do niego nawet kurz boi się podejść. Wiem, bowiem przed laty mieliśmy z Piotrkiem kilkukrotnie (nie)przyjemność być z nimi na wakacjach. Mnóstwo wrażeń - uwierzcie mi! To znaczy - uwierzcie nam!
Napisałem to wszystko po to, bośmy z Piotrkiem spontanicznie dali czadu, pisząc do siebie wczoraj sms-y na ich temat. A dlatego ich nie oszczędziliśmy, bowiem owa urocza parka dwa dni temu wybierała się na tydzień nad morze.
Wczorajsze popołudnie, przychodzi sms od Petera:
"Ciekawe czy Dorota zabrała sobie podpinkę pod dresik?"
na co ja:
"Myślę, że na pewno zabrała. A adidaski stały już od dawna wypastowane w przedpokoju i niecierpliwiły się na wyjazd. Że już nie wspomnę o dżinsach, aucie i gustownych parasolach na niepogodę, na którą to bidule się załapały"
Myślałem, że już temat zakończony, a tu dzisiaj doskoczył do mnie jeszcze suplemencik sms-owy od Petera:
"A tej biednej Doroty to nawet pożałowałem. Zobacz jaka pogoda. Pewnie pakowali się z Radosławem w nocy, żeby nikt nie widział, że jadą na wakacje".
Piękne !!! Oj Masłowski, ty złośliwa małpo. Oj tak, przyznaję, wobec niektórych sprawia mi to szczególną przyjemność.
Moi Kochani, każdy z nas posiada takowych "przyjaciół" w swoim gronie, tylko głupio o tym zazwyczaj mówić na głos. Bo, co ludzie powiedzą!!!


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl