wtorek, 17 maja 2011

STEVIE NICKS - "In Your Dreams" - (2011) -

 STEVIE NICKS - "In Your Dreams" - (REPRISE RECORDS) -


Głos Stevie Nicks należy do tych najbardziej oryginalnych i charakterystycznych. Nieco zabrudzony czy wręcz zniszczony, kojarzy się z kobietą po wielu przejściach. Taką zatopioną w alkoholowych oparach.  Zawsze przykuwała mnie ta barwa i ten zgorzkniały i znudzony rodzaj śpiewu. Co tam, pójdę dalej, kocham te jej zawodzenia. Zawsze Stevie była dla mnie jedną z tych autentycznych kobiet. Autentycznych, w sensie artystek. W zespole Fleetwood Mac stanowiła doskonałą przeciwwagę dla słodkiego i rozanielonego głosu Christine McVie. Trudno wyobrazić sobie płyty "Rumours", "Tusk" czy "Tango In The Night" bez jej udziału. Ileż by te płyty straciły. Dlatego żałuję, że tak rzadko można Stevie Nicks posłuchać w ostatnich latach. Zarówno solo, jak i z Fleetwood Mac, która to grupa po kapitalnej płycie "Say You Will" (2003) nie zrobiła już niczego.Tylko dodam, iż ostatnia solowa płyta Pani Nicks ukazała się także dawno, bo aż 10 lat temu!!! Nie ma zmiłuj, nie ma rozpieszczania. Niech nie dziwią się zatem niektórzy, że fani Artystki (do których zaliczam się i ja) oszaleli z radości w dniu premiery jej nowej solowej płyty.  Nie chcę czekać do końca mego wywodu, tak więc od razu powiem - wspaniałej płyty !!! Dokładnie takiej, jakiej chciałem i o jakiej marzyłem. Tradycyjnej, bez tego paskudztwa komputerowego. Bałem się, by Stevie nie zechciała odmładzać się na starość z jakimiś cholernymi didżejami. Na szczęście kobieta ma klasę i wie o co jej chodzi, i w czym pragnie się spełniać.Mnóstwo zatem tutaj muzyków grających na prawdziwych instrumentach. Tak, tak, jest np. 4 basistów, 4 perkusistów (wśród nich kolega zespołowy Mick Fleetwood), 8 gitarzystów (wśród nich także kolega zespołowy Lindsey Buckingham), że już podarujmy sobie wymienianie kolejnych. Ale, że grają tutaj nie tylko stricte rockowe instrumenty, dodam , iż obok nich są także: mandolina, organy, pianino, skrzypce i inne... Sam album dostarcza 13 piosenek wyprodukowanych w większości przez Dave'a Stewarta, niegdyś brzydszej połowy duetu Eurythmics, którego świat od wielu lat podziwia także za sprawą zręcznych rąk przy realizatorskiej konsolecie. Do pomocy Stewartowi doszły zasłużone postaci , takie jak: Glen Ballard czy współpracownik Toma Petty'ego, Mike Campbell (od lat dobry kumpel Stevie Nicks).
Piosenki mienią się wszelakimi barwami country-blues-folk-pop-rockowymi - najkrócej rzecz ujmując. Oczywiście sporo tu ballad. Ale nie mogło być inaczej. Przecież właśnie za ballady świat kocha Ją najbardziej. Bowiem te ,śpiewa najpiękniej i najdobitniej. Na "In Your Dreams" pomagają głosowi Nicks chóralnie trzy dostojnie śpiewające damy.
Album rozpoczyna przebojowy i chwytliwy "Secret Love", później od razu pojawia się spokojnie snująca ballada, ale o jakże optymistycznym przesłaniu. Skomponowała ją Nicks z Mike'em Campbellem, przez co powiewa z lekka klimatem a'la Tom Petty. Zaraz po niej kolejna piękna piosenka. Tytułowa zarazem. Żywa i czadowa, z refrenem ,który na zawsze pozostanie w pamięci. Z kolei czwarty "Wide Sargasso Sea" brzmi niczym skrzyżowanie Fleetwood Mac z Eagles. I tak płyta się kreci, a każda piosenka wyczekiwana jest przeze mnie z wypiekami na twarzy. O ile piosenka  chwilę później "New Orleans" jest ledwie tylko milutka, o tyle następna "Moonlight (A Vampire's Dream)" to rzecz przepiękna. Delikatna i subtelnie wyważona ballada, z podniesionymi także akcentami rocka, no ale jeśli takie są wampirzasto-księżycowe marzenia Stevie , to chętnie pozwolę przyssać jej kły do mojej szyi. Aby nieco ochłonąć otrzymujemy po niej po prostu ładną i zwiewną balladkę "Annabel Lee", zagraną w leniwym jednolitym i średnim tempie. Kolejna piosenka (znowu ballada) "Soldier's Angel" to także taki Fleetwood Mac, typowy z brzmieniem dla płyty "Say You Will". Trochę jednostajny, budujący napięcie z sekundy na sekundę. Słuchacz cały czas czeka aż coś grzmotnie, albo się rozpędzi, ale nie, tak już pozostaje do samego końca. Wiadomo dlaczego tak się dzieje, przecież za chwilę Stevie ma zamiar ponownie wcisnąć nas mocno w fotel, serwując przecudnej urody balladę "Everybody Loves You". Zaśpiewaną w towarzystwie mruczącego Dave'a Stewarta. Nie potrafię o takich cackach pisać, by oddać pełnię wrażeń. A jeszcze jak ślicznie zagrała tutaj pod koniec gitara. Niech sobie fani Pink Floyd nie myślą, że tylko David Gilmour potrafi wyciskać łzy.  Ktoś pomyśli sobie, że ta płyta to tylko same smutaśne balladki. Oj nie! Każda z nich jest zagrana z pazurem , a i samego rocka także troszkę jest. Jak choćby w "Ghost Are Gone", gdzie gitarzysta zadziornie czadzi niczym Neil Young. Fajny to utwór. Dobry do zadymionego klubu i towarzystwa z lekka narauszowanego. Tuż po nim następuje najmniej udana kompozycja "You May Be The One". To taka kołysanka oprawiona w country'owe ramy, a do tego nie dzieje się w niej praktycznie nic. Także można sobie ten numer z czystym sumieniem darować. Wszystko ma jednak swój sens i logikę, bowiem po tych kilku minutach nudziarstwa, Stevie Nicks serwuje absolutne arcydzieło, w postaci smyczkowej ballady, która dramatycznie rozrasta się i eksploduje. Istne cudo. Śmiem twierdzić, że to jedna z najładniejszych piosenek w jej dorobku. Wręcz wstyd dla tych uszu, które nie uchwycą jej wielkości. Po takiej uczcie praktycznie słuchacza mało już obchodzi czy zabrzmią jeszcze inne nuty czy nie, gdyż na coś piękniejszego trudno jeszcze liczyć. Widząc zresztą, że pozostała do końca tylko jedna piosenka. A jest z nią "Cheaper Than Free". To oficjalny duet Stevie Nicks / Dave Stewart. Ta nieco ponad trzy i pół-minutowa piosenka stanowi miłe podsumowanie płyty "In Your Dreams". Zaśpiewana na dwa głosy ,pobrzmiewa tradycyjnością typową dla dawnych wykonawców folk-country'owych. Bardzo swobodna, śpiewna i leciutka. Kiedyś podobne rzeczy śpiewały dla przykładu Linda Ronstadt lub Emmylou Harris.  Żadne to arcydzieło, ale nadaje się na przyjemny koniec tej pięknej płyty.

Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl