poniedziałek, 9 maja 2011

MIKE + THE MECHANICS - "The Road" - (2011) -

 MIKE + THE MECHANICS - "The Road" - (SONY MUSIC) -

Ponieważ zawisły na dłuższy czas losy Genesis, a może i na zawsze?, Mike Rutherford, gitarzysta i basista w jednej osobie, postanowił reaktywować swoich Mechaników. Zespół, który przecież był niegdyś dostarczycielem wysokiej klasy przebojów. Szczególnie na swoich pierwszych czterech albumach. Jednak troszkę się zmieniło. O ile w latach 80/90-tych taka muzyka miała duże wzięcie, o tyle druga dekada pierwszego stulecia XXI wieku już tego nie gwarantuje. Zmieniły się czasy, ludzie i ich potrzeby, ich gusta, cały świat, a Mike Rutherford ze swoimi nowymi kompanami próbuje podbić listy przebojów nowymi piosenkami, lecz utrzymanymi w starym stylu. Nie ma już dzisiaj w zespole śpiewającego Paula Carracka, ani siłą rzeczy zmarłego przed kilkoma laty Paula Younga. Na ich miejscu pojawiło się trzech nowych. A właściwie dwóch, gdyż afrykański wokalista Arno Carstens odszedł w czasie sesji realizującej ten album. Zdążył jednak zaśpiewać i dokończyć trzy kompozycje, które pojawiły się na "The Road". Na jego miejscu szybko pojawił się wokalista Tim Howar. Postać do tej pory nieszczególnie znana, ale o ciekawym głosie. Jednak to nie Howar będzie wokalnym frontmanem. To miejsce przypada czarnoskóremu Andrew Roachfordowi, który zaśpiewał na "The Road" aż w sześciu kompozycjach, a do tego w tych najciekawszych, a przy okazji melodyjnie najładniejszych. Doskonale pamiętam tego faceta z kilku przebojowych piosenek w latach 90-tych, z którymi to nigdy jakoś nie sympatyzowałem. Było to takie raczej taneczne r'n'b , kojarzące się troszkę z taką papką, którą uporczywie próbują nam wszczepić te wszystkie sieczkowate rozgłośnie radiopodobne. Ale Roachford się zmienił. Kiedy jego głosem zaopiekowała się kompozytorska ręka Mike'a Rutherforda, okazało się, że ten sam facet zaczął śpiewać do rzeczy. Ponure i łomotliwe walenie komputerów dawnych producentów zamienił na stylowe instrumenty fachowych Mechaników, co w połączeniu z głosem człowieka o wyglądzie szefa gangu narkotykowego jakiejś czarnej dzielnicy, dało nad wyraz dobry efekt. Konkrety? Bardzo proszę, wystarczy posłuchać singlowego "Reach Out (Touch The Sun)" czy jeszcze lepszego "Try To Save Me" (to powinien być singiel !!!). Te dwie piosenki to czysty pop, praktycznie bez elementów rocka. Ale o takim popie wręcz można dzisiaj pomarzyć. Mało kto dzisiaj pisze tak zręczne i niebanalne melodie i mało kto je z takim smakiem aranżuje. Rocka , a raczej "roczka" jednak także troszkę tutaj można usłyszeć, jak choćby w "Walking On Water", gdzie gitara Rutherforda należycie akcentuje mocne akordy, choć nadal jest to tylko piosenka. Za to jaka! Można także na chwilę powrócić do przeszłości, gdy słucha się "Heaven Doesn't Care". Tutaj Timowi Howarowi towarzyszy dziecięcy chór Barry Hills School, nawiązując do piosenki "The Living Years" z drugiej płyty Mike + The Mechanics z 1988 roku. Choć to inny rytm i inny nastrój. Ta płyta w ogóle zawiera dobre piosenki. Może i nie posiadają one znamion tej wielkości piosenkowych arcydziełek , co kilka z tamtych najsłynniejszych lat, ale słucha się ich bardzo przyjemnie. Cieszę się, że ukazała się wreszcie jakaś płyta z ładnymi piosenkami, takimi do radia. Szkoda tylko, że najprawdopodobniej mało kto będzie je w radio grać.

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl