środa, 11 maja 2011

Eurowizja a nasza narodowa duma

Nie oglądałem Eurowizji (na szczęście), zresztą dopiero dzisiaj dowiedziałem się, że w ogóle była. Niech to będzie świadectwem jakie to dla mnie ważne wydarzenie. Nawet gdybym wiedział, to prawdopodobnie potraktowałbym to wydarzenie jak tygrys mrówkę, czyli nie ruszyłbym dupska po pilota, gdyż łup nieciekawy. Podobno jakaś tam nasza gwiazdeczka się nie zakwalifikowała. O mój Panie, straszne rzeczy. W kraju rojących się talentów, wielkich głosów, wielkich indywidualności, nie dostrzeżono kolejnego zjawiskowego polskiego głosu. W telewizyjnych programach na te płaczliwie rozśpiewywane 3-4 oktawy komisje płaczą, że tylko wiadra podstawiać. Tylko, że te ckliwe i poruszające wyjce nie robią na nikim wrażenia, poza bezgustowną komisją i publiką w studio. Dzisiaj nawet na takich festynach jak Eurowizja, trzeba przedstawić sztukę. Trzeba poza głosem pokazać coś więcej, niż odkryte nogi ,1/4 pośladków i bogaty strój, nabyty ze ściepy naszych podatków. Trzeba w sobie mieć to coś. A jak się okazuje od lat, my tego czegoś nie mamy. Do Eurowizji się zakwalifikujemy w chwili, gdy ją sami zorganizujemy. Dlatego, może zweryfikować komisję, która wybiera drugą komisję, ustalającą kto od nas pojedzie reprezentować piosenkę estradową. Prawie 40 milionów obywateli reprezentuje nasz kraj w wielu dziedzinach , czy to nauki, sportu, kultury, a do piosenki nie ma choćby jednego, który by pokonał takie potęgi jak Albania, Armenia czy Finlandia. Podobno drugiej części eliminacji do Eurowizji telewizja Polska S.A. już nie pokaże. A dlaczego? Niech właśnie pokaże. Zobaczmy jak świat nas wyprzedza. Zobaczmy czym jest muzyka estradowa naprawdę. Ta dzisiejsza. Zobaczmy, a raczej posłuchajmy, które zajmujemy miejsce w szeregu (a raczej poza nim). Może warto przestać karmić nas Golcami, estradową Rodowicz (jak mawiała śpiewaczka w Alternatywach), Kayah, Patrycją Markowską bądź o zgrozo największym syfem ostatnich lat, który zwie się Feel. Potrafimy się ze wszystkich śmiać, tylko, że ci wyśmiewywani śpiewają, słuchają ,a ich edukacja muzyczna jest na przyzwoitym poziomie. U nas wiedza muzyczna zatrzymała się, gdy PRL zakończyła swój niechlubny byt. A w sumie dlaczego niechlubny, skoro w PRL tworzyli artyści godni miana i słowa: ARTYSTA. Na świecie stawia się pomniki wielkim artystom, bo każdy naród jest dumny, że wychował wybitną jednostkę. U nas pomniki stawia się przeważnie za zasługi (bądź i nie) polityczne. Historycznie podejrzanym i niezweryfikowanym także. Dlatego w Poznaniu nie stoi np. pomnik tak wybitnej piosenkarki jak Anna Jantar. A w kilku innych miejscach kraju brak pomników Tadeusza Nalepy, Czesława Niemena, i wielu innych zasłużonych dla muzyki. Za to zgraja wapniactwa i warcholstwa zbiera się co miesiąc , by wymusić budowę kolejnego tuzina pomników i obelisków czczących Smoleńsk i męczeństwo tylko tych wybranych spośród 96. Trudno zatem mówić o pięknie życia i gloryfikowaniu wspaniałych ludzi, skoro nasza narodowa duma ma ich w dupie.

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00