Nawiązując do Phila Collinsa i jego deklaracji o wycofaniu się z życia artystycznego, muszę powiedzieć, że choć bardzo to dla mnie smutna wiadomość, to w pełni rozumiem Artystę.
Czasy są wyjątkowo nieprzychylne. Show business pada na pysk. Stał się ofiarą piractwa, a także dramatycznym zanikiem dobrego smaku i gustów potencjalnych odbiorców. Z łezką w oku wspominam czasy, gdy fani Pink Floyd, Genesis czy ELP , ze zgorszeniem odmierzali wzrokiem sympatyków Donny Summer, Bee Gees, Amandy Lear czy Pussycat. Chciałbym powrotu do tych czasów. Serio.
Sam także wielokrotnie chciałem to wszystko rżnąć w kąt i pójść przed siebie, w nieznane. I kto wie, może pewnego dnia tak postąpię. O odejściu z radia myślę już od dawna. Chciałbym w ten sposób zaprotestować i ja przeciwko okradaniu artystów, poprzez ściąganie muzyki z sieci, nie płacących za ich ciężką pracę. Nie podjąłem jeszcze tej decyzji, bo trochę mi szkoda, zostawić to tak z dnia na dzień i przekreślić 17 lat angażowania się w to bez reszty. Często kosztem najbliższych. Ale gdy pomyślę, że i tak większość ludzi ma w nosie to co dla nich robię (dla siebie także) , to może lepiej zwolnić miejsca dla jakiegoś młodziaka. Zabrać swoje płyty do domu, a on niech gra z tych empetrójek czy innych nienośników. Sam nie mam odwagi zakończyć tego wszystkiego, wolałbym, aby po prostu mnie wyrzucono, byłoby mi łatwiej. Nie gryzłbym się, że po co to zrobiłem, itd..., tylko los załatwiłby to za mnie i cześć. Tworzenie dzisiaj audycji nie daje prawie żadnej satysfakcji, jeśli się wie, że prawie nikt jej nie słucha. A nawet jeśli słucha więcej osób niż myślę, to nawet o tym nie wiem. Co chwila, jeden czy drugi, opowiada mi, co zagrał Kaczkowski, co jakiś tak jeszcze inny prezenter trójkowy, tak jakby ujmą było nastawienie w "Aferze" Masłowskiego. A co, ja gorsze płyty mam, co niczego może o nich nie wiem? Przecież całe życie im poświęciłem, słuchałem tysiącami godzin, wyczytałem z ich okładek wszystko co się da... A i tak na szacunek nie mam co liczyć, bo i tak jeden czy drugi, za chwilę mi powie , ze słyszał jakiś znany Pink Floyd, znany Led Zeppelin czy znany Black Sabbath w innej lepszej audycji. Ludzie, czy to nie jest chore? Ma taki jeden czy drugi wszystkie płyty Zeppelinów czy Sabbatów na półce, ale woli posłuchać tysięczny raz "Schodów Do Nieba" w radio , zamiast czegoś, czego nie zna. Ostatnio powiedział mi pewien gość, że taką kapitalną audycję znalazł w eterze, nikt nie gada, tylko grają same klasyki rocka. Co za będzwał! Te klasyki rocka powinieneś posiadać w domu i wstyd się przyznać, że w radio tylko ciebie cieszą. Taki człowiek nie chce prezentera, bo on wszystko wie. Oczywiście, włączy sobie dureń polską Wikipedię i czerpie z tego pustkowia całą wiedzę, a raczej niewiedzę. Prezenter mu niepotrzebny. Żalość ogarnia. To ja poświęciłem grubo ponad trzydzieści lat mojego życia na rozwijanie pasji o muzyce, i stale nie wiem tego czy tamtego, a on wie, kapucyn jeden z drugim.
Jak to jest, że nikt płyt nie kupuje, a wszyscy wszystko znają i mają na 1,5 miesiąca przed premierą. Dookoła tylko sami złodzieje kurwa mać !!! Dajcie mi karabin i zmieńcie prawo, a sam wymierzę sprawiedliwość, słowo daję. Tylko niech mi za chwilę jakiś łepek nie przyjdzie i nie powie: panie Andrzeju, a dlaczego pan pozabijać wszystkich chce? , bo nawet nie zrozumie , że to tylko taki dobór słów, a nie chęć faktycznej egzekucji. Choć, gdy się na tę żałość patrzy....
Nie da się już słuchać argumentów tych bezczelnych piratów. Panie Andrzeju, bo czemu te płyty są takie drogie? Zmień kobietę , a nie będą już takie drogie. One chcą być na równych prawach z facetami. Ale na takich równych, że ty kochanie nie kupuj tych drogich płyt po 30-50 zł, za to kup mi frajerze perfumiki w Douglasie za 500 zł, kieckę za 175 zł, buciki za 350 zł i jeszcze kurwa mać weź mnie na kolację za 200 zł. Jak to płyty są drogie? A samochody, a buty, gaz, prąd, cukier, mąka, opłaty ZUS, czynsz, dżinsy, kurtka, ...Co mam jeszcze wymienić. Co takiego jest w jeansach, że kosztują trzy stówy? Nitki z platyny!? Jak się na to patrzy, to chce się wyjechać daleko przed siebie. Zostawić radio, nawet wiernych słuchaczy i przed siebie, w siną dal.