piątek, 25 marca 2011

Kącik "DEMOLUDY" - odpowiadając JADISowi

Odpowiadając Jadisowi na komentarz pod tekstem do III części o "Demoludach", pragnę dodać, iż ta blaszana OMEGA jest czwartym albumem w dyskografii zespołu. I choć jej koncertowość od lat jest podważana przez fanów, dziennikarzy, itd..., to grupa twardo obstaje, iż jest to stuprocentowy "żywiec". Faktem jest , że ten materiał nigdy wcześniej nie zaistniał w najmniejszym stopniu na jakiejkolwiek płycie studyjnej zespołu, a na tym koncercie publika reaguje jakby to były same hity. To faktycznie budzi pewne wątpliwości, no ale to w końcu muzycy wiedzą lepiej i pozostaje nam dać wiarę ich zapewnieniom.
Co do zespołu CITY. No właśnie, ta grupa pozostaje w naszym kraju praktycznie zupełnie nieznana, podczas gdy w Niemczech, czyli w swojej ojczyźnie, jest ogromnie popularna. Sam wielokrotnie doświadczyłem, bywając w niemieckich sklepach, że ich albumy są dostępne non stop i to w dużej ofercie. Mało tego, niemal każda kompilacja z rodzimym (niemieckim) rockiem, zawiera obowiązkowo kompozycje CITY. Niestety osobiście nie posiadam ich płyt, ale przy najbliższej wizycie we wschodniej części Berlina, odwiedzę Media Markt i kupię ich nagrania. Celowo podkreślam wschodni Berlin, gdyż do dzisiaj istnieje pewien podział, nie tylko mentalny, ale i kulturowy. We wschodniej części miasta, czyli w byłej NRD, można spokojnie kupić wielu wykonawców z dawnego bloku wschodniego, a w zachodniej części już niekoniecznie. Tzn. są jakieś odrzuty, odpadki lub płyty typu "The Best Of", ale jak coś konkretnego, to trzeba przedostać się na wschodnie landy, nie tylko Berlina, bo i czasem w takich małomiasteczkowych marketach spożywczych są działy płytowe, a tam na ich półkach sporo skarbów.
Jadis przypomniał o koncercie CITY w Poznaniu, a ja przypomniałem sobie o koncercie (chyba "Rock Arena 82" ) grupy EXODUS, na którym to udało mi się być, na dosłownie pięć minut przed rozwiązaniem zespołu. Muzycy występowali w takich białych kombinezonach, a'la OMEGA na "ósemce". Ale nie o EXODUSIE chciałem. Otóż przed nimi wystąpiła NRD-owska grupa BERLUC. Zagrali bardzo fajny koncert. Grupa ta nigdy nie była w Polsce znana, zresztą w Niemczech także niespecjalnie. A grali takiego kosmicznego rocka a'la HAWKWIND połączonego z heavy rockiem, czasem przechodzącego w rejony ballady. Teraz na wiosnę wybieram się do Niemiec, poszukam w sklepach, na bazarach, może kupię ich płytę lub płyty. Grupa wydała tylko trzy albumy. Nigdy nie słyszałem jedynki oraz trójki, ale przed laty słyszałem kilka utworów z drugiej płyty "Hunderttausend Urgewalten" (1982). Zresztą tę płytę grupa, powiedzmy w cudzysłowie, promowała wówczas w Polsce.
No i trzecia kwestia poruszona przez Jadisa, to propozycja powrotu w "Nawiedzonym"do konfrontacji oryginał-cover. Tak, to kącik bardzo lubiany przeze mnie, ostatnio jakoś zaniedbany, ale gdy tylko wena we mnie wstąpi, powróci.