piątek, 16 września 2022

just one more thing

Eric Cantona, kiedyś charakterny gracz, przy tym potężny, silny i o sporych umiejętnościach. Nie mieli z nim łatwo rywale, co też sędziowie. Oglądanie go na boisku było prawdziwą przyjemnością. Dla mnie szczególnie, ponieważ w ogóle lubię przeróżnych niesfornych, takich nieuporządkowanych wobec reguł. Dlatego moimi piłkarskimi pupilami żadni tam Ronaldo czy Messi, a prędzej mąciwody, typu Gennaro Gattuso lub tenisowy rozrabiaka/awanturnik John McEnroe.
Podoba mi się apel Cantony o bojkot piłkarskich mistrzostw w Katarze. I nawet nie z powodu zarzucania Katarowi braku futbolowych tradycji, czy nietypowego wobec Mundialu kalendarium, a z racji niewolniczego i odartego z godności ludzkiej przygotowania gospodarzy całej tej imprezy. Popatrzmy, ilu ludzi potraktowano niewolniczo i jak wielu z nich zginęło podczas prac budowlanych, nie tylko samych stadionów - ponoć tysiące. Wszystko umiejętnie zatuszowane, tak, by napływ reklam oraz kibiców sprzyjały 'dobrej' listopadowo-grudniowej zabawie.
I choć najprawdopodobniej ja sam nie powstrzymam się od kibicowania, ogromnie szanuję podejście Cantony. I tu przyhamujmy, ciekawostka, otóż ten niedawny jeszcze wirtuoz piłki zadeklarował, iż zamiast oglądać katarowy Mundial, w tym czasie ma zamiar obejrzeć wszystkie odcinki Columbo (a propos, dzisiaj urodziny Petera Falka) - a jest ich prawie siedemdziesiąt - ponieważ dawno nie miał okazji. Teraz się wytwarza. Tak trzymać Panie Cantona!

a.m.