środa, 7 września 2022

człowiek z pokoju na siódmym piętrze ma już 79 lat

Ludzie na stare lata nie tylko kruszeją, co również obojętnieją, ale nie Roger Waters. W ostatnim czasie Maestro wręcz alegorycznie i bez ogródek dokładał Trumpowi, Bidenowi, jak i naszemu Kaczyńskiemu, szeroko dzielił się też spostrzeżeniami w temacie konfliktów na Bliskim Wschodzie, a teraz czytam jego skierowaną do Ołeny Zełenskiej sugestię, by Ukraina zwiększyła wysiłki w zakończenie wojny z Rosją, w której największy interes mają m.in. skrajni nacjonaliści, a nawet Stany Zjednoczone. Być może, nie wnikam, nie znam się, nie rozpoznałem terenu na tyle, by walczyć o inną rację, niemniej, z tego co pamiętam, to zdaje się Rosja zainicjowała ten konflikt i raczej ją należałoby zmusić do jego zaprzestania. A tak przy okazji Panie Waters, wszystkiego najlepszego z racji wczorajszych 79-urodzin! To już tyle? Szybko poszło, zacna liczba. Gdy zacząłem słuchać Pańskiej muzyki, był Pan 34-/35-latkiem, i nigdy nie zapomnę pewnego przyciemnionego pokoju na siódmym piętrze w bloku na Boninie, gdzie starszy kolega zaprezentował mi fragment z bardzo krzywego i trzeszczącego winylu "Dark Side Of The Moon". I był to największy odlot w jakim uczestniczyłem. Tamten dzień pokutuje do dzisiaj. W pewnym sensie został on nawet sprawcą zagospodarowania całego mego życia. Bo, gdyby nie tamto wydarzenie, być może miałbym od muzyki święty spokój, uprawiając przydatniejsze wobec innych zajęcie, jak np. żywot magistra inżyniera technologii drewna - zupełnie, jak mój Szanowny, obecnie mocno posunięty w czasie oraz schorowany Tata. Ale na pewno nie czułbym żadnych obaw przed użyciem młotka, gwoździ czy zbijania desek. Tak więc, masz mnie Pan, Panie Waters na sumieniu, za co korzystając z okazji, ogromnie Panu dziękuję!

a.m.