wtorek, 20 grudnia 2016

przedświąteczne oferty

Odwiedziłem z rana sympatyczną sieć "Świat Książki". Gdy z czterema knigami podszedłem do stanowiska kasjerskiego pani zapytała, czy nie chcę założyć karty stałego klienta? Po czym dodała, że odtąd za jej sprawą będę mieć dziesięcioprocentową zniżkę. Zapytałem: "od teraz?". Tak, od teraz - padła odpowiedź. Cholerka, jeszcze nigdy w żadnej księgarni nie zaproponowano mi czegoś podobnego. Książki kupiłbym nawet nie otrzymując tego rabatu, jednak ów czynnik tylko motywuje do podniesienia złej średniej w czytelnictwie.
Ostatnio bywam wylewny, to i tym razem obnażę, iż nie jestem żadnym połykaczem książek. Nigdy nie byłem i to już się chyba nie zmieni. Jak już się za to zabiorę, idę do przodu, jednak najtrudniej odsłonić pierwszą kartkę. Poza tym, nie potrafię czytać prozy. Urodzony ze mnie dokumentalista, biograf, natomiast fikcję znoszę tylko w muzyce. Ta przenosi umiejętnie w inny wymiar, w którym czuję się jak ryba w wodzie.
Po wczorajszym Franku Sinatrze, dzisiaj Enya. Z ubiegłorocznej "Dark Sky Island". Każda płyta tej subtelnej dziewczyny brzmi świątecznie, podniośle, ale i zarazem uniwersalnie. Największe serce mam do trzeciej "Shepherd Moons", lecz podobają mi się w zasadzie wszystkie. Mniej lub bardziej.
Na wspomnianej "Dark Sky Island" w sposób szczególny czarują piosenki "Echoes In Rain", "I Could Never Say Goodbye", "Sancta Maria" oraz "The Loxian Gates". Ta ostatnia zaśpiewana została w fikcyjnym języku Loxian - stworzonym niegdyś przez Romę Ryan - etatową współpracowniczkę Enyi. Z kolei w "Sancta Maria" padają jedynie tytułowe słowa, a mimo wszystko jest w tym jakieś dostojeństwo i błogostan.
Kupiłem nową płytę Rumer. Fajnej babeczki, którą polecił niegdyś "wyspiarski" Andrzej. Otrzymane od niego kilka lat temu trzy promocyjne single dały się polubić na tyle, iż właśnie postanowiłem sprawdzić moc Artystki z pełnego longplaya. Dodatkowym magnesem okazały się kompozycje Burta Bacharacha. Posłucham wieczorem, a jeśli będzie dobrze, to w niedzielę już wspólnie z Państwem Szanownym...
Szef pewnej internetowej rozgłośni po raz drugi złożył mi propozycję dołączenia do jego zespołu. Duże wyróżnienie, tym bardziej, że mowa o radiostacji o profilu kierowanym głównie do młodego odbiorcy. A ja stary cap, więc gdzie tu konsekwencja? Hmmm.... Czy wiecie Państwo, że mógłbym nie rezygnując z Nawiedzonego Studia (bo nie zrezygnuję !!!) mieć spore pole do popisu? Przede wszystkim, sam bym się realizował, a więc byłbym DJ Masełem. Grałbym głównie z winyli. Ale to jeszcze nic - audycje mógłbym nadawać z radiowego studia, jak też z własnego domu. Jest taka możliwość. Na gorąco byłbym w stanie zrealizować każdy pomysł. Czuję podniecenie. Jeśli otrzymam zgodę od mego szefostwa, to.... - byłoby ach !!!






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"