Moja latorośl Tomek bryka niemal codziennie na różnego rodzaju koncerty. Pomimo zasuwania na magisterce znajduje czas na organizowanie imprez, jak też bliską współpracę z jedną ze stosownych poznańskich agencji. Młodość, jeszcze raz młodość. Kto młodemu sercu zabroni.
Na pewno taki tryb życia ma również wpływ na nasze relacje. Bo choć wydają się wzorcowe, to jednak nieczęste.
Ostatnio młodzieniec tyrał przy koncercie popularnego Wojciecha Mazolewskiego. Z tego wydarzenia przywlókł do domu płytę "Chaos Pełen Idei". Pożyczyłem do posłuchania, pomimo iż to z założenia nie moje rytmy. Jazzowe granie nie wzrusza mnie ani trochę, ale uwagę mą przykuła gościnna obecność Ani Rusowicz, która na dżezowo śmignęła "Białego Króliczka" z repertuaru Jefferson Airplane. W oryginale numer to niedługi, a więc Ania postanowiła pod tym względem dotrzymać kroku dawnym psychodelikom. Ostatnie pół minuty, to już saksofonowa awangardowa jazda - nie na moje ucho, ale doceniam robotę. Anię autentycznie lubię, choć nadal noszę zaległość względem jej jednego albumu.
Płyta "Chaos Pełen Idei" różnorodna, choć do skocznych, bądź skomplikowanych nie należy. Poza tym, w temat zamieszało się kilku większych i mniejszych gwiazdorów naszej muzycznej sceny, jak choćby: Wojciech Waglewski (tutaj jako Wojtek - niestety my nie jesteśmy po imieniu, więc dla kogo Wojtek, dla kogo Wojciech), Jan Borysewicz & Janusz Panasewicz (przeróbka "Vademecum Skauta" - trzeba mieć do tej interpretacji serce), John Porter i kilku innych. Nareszcie dowiedziałem się jak śpiewa Natalia Przybysz. Do tej pory okazji nie było, bowiem ja z tych, co koncertów w TV raczej nie oglądają, a radia to już w ogóle. Nazwisko przewinęło się wiele razy, a więc nareszcie wiem. Taka to zatem płytowa ciekawostka. Jednak nie dam SE wmówić, że to jakaś muza zarąbista. Zarąbiści, to są Hammerfall lub Sonata Arctica. A z usypianek zdecydowanie optowałbym za dajmy na to najnowszym Snowym Whitem. Jeśli jednak już jazz, albo najlepiej awangardowy rock, to zdecydowanie wcześni King Crimson, Colosseum, bądź Blood Sweat & Tears. U tych ostatnich w najlepszych czasach miał nawet śpiewać Czesław Niemen, ale nasz ambitny twórca był zbyt wielką indywidualnością, by dać się wkleić w ramy nieswojej twórczości i stać się tylko jej trybem w machinie.
Przeskakując z kwiatka na kwiatek... dzisiaj 35-rocznica stanu wojennego. Chyba wszystko już zostało powiedziane, tak więc warto tylko ten fakt odnotować. Być może się mylę, ale o tym ewentualnie dowiemy się z najnowszych podręczników do historii. Pewnym wydaje się okrutny fakt 35-rocznicy nieinternowania wybitnej i zasłużonej postaci, jaką sprawa oczywista - Jarosław Kaczyński. Czuję podskórne przekonanie, że jednak o czymś wciąż nie wiemy, tak więc...
Piosenka na dziś? Powinna być jaka patriotyczna, ale jakoś takowych nie lubię. Patriotą się czuję, ale nie takim na pokaz. O znaczeniu patriotyzmu najlepiej tłumaczył Stefan Karwowski swemu synowi Markowi. Polecam przypomnienie. Z polskich komedii nierzadko płynęły życiowe mądrości. Wcale nie gorsze od mędrców dawnych literatur.
A więc..., bo od samego "więc" zdania się nie rozpoczyna. O czym przekonywała uparcie moja Pani polonistka. A więc... zamiast piosenki, niech będzie cały winylowy trzypłytowiec Emersonów "Welcome Back...". Wybitny show opublikowany w 1974 roku. To chyba najwłaściwsza wizytówka tria Emerson Lake & Palmer. Zespołu ze wszech miar wybitnego, którego troszkę ostatnio wspólnie posłuchaliśmy. Niestety na ten album zabrakło już czasu. Proponuję zatem w domowym gniazdku, o ile nikt jego atmosfery nam nie zakłóci.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"