Na mojej linii od rana kanary. Jak ja ich nie cierpię. Nawet jeśli łajzy wykonują uzasadnioną pracę, łapiąc nieodbijalskich. Miałem szczęście, bo jak jeżdżę na bilety, to kasuję po drugim przystanku, aby styknęło w dziesięciu minutach do wysiadki. Wczoraj jednak doładowałem Pekę i przyłożyłem do czytnika zaraz po wejściu, a ci amatorzy łatwego zarobku sprawdzali już (co oczywiste!) po jednym przystanku. Mnie się udało (bo udaje się zawsze!), ale pewnej kobietce niestety nie. I taki studencik cwaniaczek, w płaszczu po ziemię, spisał co trzeba. Dla niego święta po pas, dla kobietki o ponad stówkę uboższe. Gdyby dała choć znać, dałbym bilet. Zawsze noszę przynajmniej jeden w zapasie.
Z jednej ze śródmiejskich kamienic fachowcy demontowali rusztowanie. Przechodząc otarłem się o skrawki konwersacji pomiędzy nimi: "...teee, zajebali Maciejowi miutłę z ręki"...."jak to zajebali?"...."no normalnie, zajebali". To z cyklu "Polaków poranne rozmowy".
A teraz najważniejsze... dostałem od mojej radiowej Koleżanki na święta płytę Henryka Góreckiego i miseczkę własnoręcznie splecionych pierników w czekoladzie. Tak słodkich, jak Ona sama. Pierniki literki. Dzisiaj z nich rozszyfruję hasło. Dzięki ! :-)
Nie zdradzę Państwu imienia, ponieważ to moja Koleżanka i dzielić się nie mam zamiaru. Chyba, że trafi się z bajki królewicz, bo na takiego zasługuje ta mądra i wrażliwa kobieta, a zarazem dziewczyna niezwykłej urody. O ciemnych lśniących, niczym perły oczach - "ten błysk"!.
Dzień rozpocząłem od "Stargazer" Pendragonów. Bo melodia niesie się radośnie, a na koncertach też porywa tłumy. W kolejce do posłuchania jednak jeszcze cała plejada znakomitości. Rockowych i nie tylko. A pośród nich - Frank Sinatra w miłosnym nastroju "with love". W takim być najlepiej. Wczoraj kupiłem. Jako jedną z pięciu płyt. A co, święta idą.
We mnie też siedzi gangsterska natura a'la Al Capone. Bywam dla zła równie okrutny. Kochać chyba też troszkę potrafię. Choć z tym ostatnim lepiej nie zadzierać.
Pewien Słuchacz troszkę skrytykował za niedzielę. Że nic dla niego. Rozumiem, czasem tak bywa. Za to dla mnie cała masa - pełne cztery godziny. Tak to bywa, jeśli się całość zestawia tylko pod siebie. Zawsze egoistycznie, tego już nie zmienię.
Płyty na dziś: "With Love" oraz "My Way". Obie Franka Sinatry, choć pierwsza jest kompilacją, a druga katalogowym albumem z 1969 roku. Lubię, i nic na to nie poradzę.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"