poniedziałek, 6 czerwca 2022

the low highway

Dzisiaj coś z wiosny 2013. Andy tym razem serwuje ponury country/blues rock -- album Steve Earle & The Dukes (& Duchesses) "The Low Highway".
Teksańczyk Earle wie, o czym śpiewa i nikt nie musi go pouczać. Jego bujny życiorys nadawałby się na niejeden trzymający w napięciu film; muzyk siedmiokrotnie żonaty, ze trzydzieści lat temu aresztowany za posiadanie heroiny, nawet skazany na rok paki, choć ku jego szczęściu zwolniony po kilku tygodniach i poddany leczeniu. To tylko jeden z wielu epizodów, nie zawsze przykładnego życia. A zatem, kolejny muzyk chadzający krętymi drogami, którego już na starcie doceniał Johnny Cash, a później jeszcze akademia muzyczna, trzykrotnie przyznając Grammy.

"The Low Highway" to jedna z wielu płyt Earle'a, a jednak na swój sposób szczególna. Rozprawka nad wszystkim, co naszego bohatera irytuje i z czym trudno się ot tak zwyczajnie pogodzić. Zamiast skulić się w tchórzostwie, jak ta skichana strachem mysz, woli w mocnych tekstach i bliską teksańskiej przynależności muzyką.
Dobry początek - naznaczone skrzypcami i stalowymi strunami akustycznego gitarowego pudła "The Low Highway". Wynika z niego, iż wszystkie jutrzejsze nieszczęścia pochodzić będą z dzisiejszych zaniedbań. Rock'zadziorne "Calico County" to rzecz o chłopaku z małego miasteczka bez perspektyw, którego ojciec codziennie do pracy wyrusza więziennym autobusem, a i jego młodszy brat ima się złodziejstwa.
Z opatrzonego w tytule atmosferą ostatniego dnia karnawału "After Mardi Gras", w pierwszych słowach usłyszymy: "widzisz ten cień na ścianie? Nie wyglądam na nim, jak ja. To najsmutniejszy kształt, jaki kiedykolwiek widziałem". A w a'la Springsteen'owskim "21st Century Blues", Earle gorzko: "oto znalazłem się w dwudziestym pierwszym wieku i muszę powiedzieć, że wcale nie jest tak fajnie, jak miałem nadzieję, że będzie. Żaden człowiek nie mieszka na Księżycu, podobnie na Marsie, i gdzie do cholery jest mój latający samochód?" Cóż, nie ma niczego, co obiecywano. Serce Ameryki płonie. Brakuje miłości, każdy żyje sam sobie, nikim się nie przejmując. Temu wszystkiemu towarzyszy zabrudzony, szorstki i gorzki głos, w którym nie słychać słońca. Inna strona wymarzonego świata.

a.m.