niedziela, 5 czerwca 2022

21 guns

W krótkim czasie kolejna okładka Hugh Syme'a. Projektanta tworzącego m.in. dla Rush, Dream Theater czy Fates Warning. Tym razem jednak nie foto, a bliższy koszuli Syme'a - graficzny surrealizm. Pamiętajmy, że nie tylko muzyka należy do świata imaginacji. Często jej pomagają stosowne okładki.
Przed nami debiut 21 Guns. Świetna rzecz, choć w Polsce kojarzona jedynie przez fanatyków gatunku. Grupa będąca mieszanką różnych nacji, oficjalnie jednak przynależna Kalifornii, a utworzona przez Scotta Gorhama (ex-gitarzystę Thin Lizzy, w ostatnich latach Black Star Riders), który po epizodzie z projektem Phenomena zgarnął stamtąd kilku interesujących muzyków, montując kadrę do grania klasycznego-, jak i niekiedy wyciągającego dłoń ku metalowi hard rocka. I oto oni wszyscy:
Thomas La Verdi - śpiew (ex-A440, w ostatnich latach L.R.S. - czyli panowie La Verdi, Ramos i Shotton)
Scott Gorham - gitara (ex-Thin Lizzy / Black Star Riders)
Leif Johansen - bas, instrumenty klawiszowe (mamy go w kilku nagraniach albumu A-ha "Scoundrel Days")
Mike Sturgis - perkusja (później w Wishbone Ash / Asia)

Już sama obecność Gorhama stoi gwarantem gitarowej jakości. I tak też jest. Producent Chris Lord Alge wydobył tu każdy musk, zgrzyt, przester, oraz szarpanie jego metalowego pazura. Rozkosz dla podniebień mych uszu.
Bardzo ciekawe melodie w szponach porywającego hard rocka.
Najlepsze chwile: mocne "Knee Deep" i zaopatrzone w ładną melodię "These Eyes". Tak się składa, że to absolutny początek albumu. Ale później też się dzieje. Miła ballada "Marching In Time" + numery: "Just A Wish", "Tell Me" czy "No Way Out", one również nie odstawiają nogi. I nie pozostawiają złudzeń, iż tej płyty nie da się ot tak odstawić na półkę zapomnienia.

Kolejny album, "Nothing's Real", tyciu debiutowi ustępujący i z innym wokalistą. W miejscu La Verdiego, Hans-Olav Solli. Czyli, po prostu Solli. Tak zresztą Norweg prosił się tytułować. Polecam posłuchanie, a na dokładkę koniecznie jedyna płyta grupy Greenhouze "Greenhouze" (2005) - notabene, z jego udziałem.
Na "Nothing's Real" powinien uwagę przykuć cover Thin Lizzy "King's Vengeance", natomiast z repertuaru zespołowego, od narodzin tej płyty najlepiej mi wchodzą: "Movin' On" oraz "The Otherside". 

a.m.