czwartek, 23 czerwca 2022

poison

Moja ulubiona piosenka 1989 roku. Do dzisiaj zresztą niewiele jej dorównuje.
Alice Cooper zaśpiewał miażdżąco i słusznie wskoczył w drugą młodość ("...pragnę cię pocałować, lecz twoje usta są jadowitą trucizną..."). Numer skomponował sam Maestro plus albumowy producent Desmond Child oraz ówczesny gitarzysta sztabu Alicji, John McCurry.
Na dzisiaj "Poison" na maxi singlu, w nieróżniącej się od albumowej wersji. Za to na 45 RPM, więc w przypadku dwunastocalówki, z lepszą dynamiką. Niemniej wciąż pamiętajmy, to zawsze niedoskonały winyl. W jego rowki wbijają się ciała obce. I oczywiście igła, która nawet przy odpowiednim nacisku dłutuje tworzywo. Kurz oraz nacisk mechaniczny, równa się trzaski. Z każdym posłuchaniem obniża się jakość, a po stu latach każda regularnie używana płyta zabrzmi niczym Enrico Caruso przy rozpalanym ognisku.
Na stronie B dwa numery: niby koncertowe "Ballad Of Dwight Fry" oraz studyjne "Cold Ethyl". Pierwszy w oryginale można posłuchać na wczesnym albumie Mistrza "Love It To Death", z kolei drugi pochodzi z rewelacyjnego "Welcome To My Nightmare". 

a.m.