Ponownie Status Quo. Chwytam płytkę o rozmiarach 7" singla, jednak tym razem to EP'ka. Mamy trzy utwory. EP oznacza "extended play", czyli więcej niż dwa utwory. EP'ka wcale nie musi być rozmiarów 12-calowego maxi singla, jak często błędnie informują młodych sympatyków winyli współcześni niedoświadczeni sprzedawcy. Za moich czasów (epoka 70/80's) takowe małe płytki, acz obszerniejsze niż dwuutworowe, stosownie określano, w zależności od liczby kawałków: trójki lub czwórki, i tak aż do wyczerpania zapisanych w rowkach zasobów. A więc, przed nami trójka Status Quo "Status Quo Live! - Roll Over Lay Down". Na stronie B: "Gerdundula" oraz "Junior's Wailing". Była to w tamtych latach nie lada atrakcja, ponieważ Status Quo swój pierwszy live album (za to od razu podwójny!) wydali dopiero dwa lata później. A przecież lata siedemdziesiąte były wyjątkowo łase na płyty koncertowe. Ambicją każdego wymiatającego na koncertach zespołu, było opublikowanie stosownego materiału na żywo, ujawniającego dobre możliwości. Bo raz, zachęcano do odwiedzin podczas kolejnego tournee, a dwa, taka płyta spełniała się jako uczestnictwo w przedstawieniu, na którym niekoniecznie byliśmy.
Status Quo w okowach boogie rocka czuje się jak ryba w wodzie, tak też każdy nutowy zapis muzycy przyspieszają do odpowiedniej skoczności i są w tym rewelacyjni.
Znane z LP "Hello" (1973), a tu rozpędzone na koncertowych deskach "Roll Over Lay Down", to istny żywioł. Bez żadnej podlukrowanej produkcji, a w gitarowym żywiole rock'n'roll boogie, prawdziwy wyznacznik stylu Status Quo. Na stronie B dwa kawałki z tego samego koncertu, z marca 1975 roku, acz legitymizujące się nieco starszym rodowodem. Oba w studyjnych odpowiednikach pochodzą z płyt ze startu epoki 70's.
Niedawno miałem okazję podziwiać Statusów na żywo, i dajcie wiarę, w konfrontacji z tym odległym czasowo materiałem, niewiele się zmieniło. To była i wciąż jest fantastyczna ekipa, pomimo na przestrzeni czasu dokonania paru personalnych wymian.
9 miejsce w UK, w Stanach nie odnotowano.
a.m.