piątek, 7 października 2011

Odeszła Polska Złota Jesień

W końcu przyszła termiczna jesień. Kiedyś przyjść musiała. Ta Polska i Złota odsunęła się w cień. I wiem, że przynajmniej na razie już tak pozostanie. A wiem, bowiem w ostatnich dniach często w moim pokoju gościł włączony telewizor. Troszkę się zaangażowałem w debaty, sondaże,...., to i prognozy pogody nie szło uniknąć. Choć nie lubię wróżenia z kart (czytaj chmur). Nie lubię się dowiadywać, że przez pięć dni na pewno będzie chmurzaście i zimno. Przez coś takiego ktoś mi odbiera nadzieję na słońce. Codziennie rano budząc się, mam nadzieję je ujrzeć. a tak już wiem, że gdy wstanę jutro czy za trzy dni, to na pewno go nie będzie. Życie w nieświadomości wydaje się być piękniejsze. Bo zawsze jest nadzieja. To zupełnie tak jak kupujemy kupon na lotka, pomimo iż większość z nas jest od razu świadoma nie wygrania miliona, ale gdzieś tam ten promyk nadziei, że a nóż, a widelec. Nie jestem botanikiem, ale zauważyłem pewną zgodność w przyrodzie, iż nie ma znaczenia jak długo będzie ciepło, czy jak szybko przyjdzie ziąb, liście z drzew i tak się zażółcą , a także spadną, o tej samej porze. Pomimo, iż każdego roku mam nadzieję na ich dłuższe przetrwanie. Wcale by mnie to aż tak bardzo nie martwiło, gdyby nie jedna drobna rzecz, dająca mi w kość. Zresztą nie tylko mnie, a wszystkim z mojego osiedla. Otóż, dobrodziejstwa techniki przyczyniają się do wkurzania ludzi. I to od samego rana. Niemal codziennie Pani dozorczyni jeździ mi pod oknem jakąś hałaśliwą tubą, która zmiata liście z ulicy na trawniki. Absurd jakich mało. Paskudztwo jest upierdliwe, głośne i pracuje niczym auto niemogące odpalić. Łeb pęka od rana, nawet przy szczelnie zamkniętym oknie. Poza tym, kobieta zdmuchuje liście z ulicy czy chodnika, po czym wiaterek ponownie je posyła tam skąd przyszły. Komu przeszkadzały miotła, szufelka i worek na te liście. Dawało to należyty efekt, a do tego nie drażniło mieszkańców. Spółdzielnie mieszkaniowe widać chcą ułatwić służbę swoich domowych gospodarzy. Powinny przy okazji jeszcze utworzyć fundusz dla leczenia ofiar wywołanych przez wkurzające tuby. Może jednak lepiej nie narzekać, albowiem niejeden z nas jeszcze zatęskni za usuwaniem liści, gdy nadejdzie pora ich całkowitego braku.
Klimaciarze się cieszą, nadchodzi idealna pora na słuchanie muzyki smutnej, nastrojowej, powolnej, słowem: jesiennej. I ja się cieszę, bowiem to co nie do końca smakowało mi przy jaskrawych promieniach Słońca, nabierze wartości właśnie teraz i za niedługą chwilę. Już porozglądałem się po półkach, a raczej szafach z płytami i powyciągałem z nich tytuły dawno już niegoszczące w moim odtwarzaczu CD czy gramofonie. Oczywiście z muzyką temperamentną nie zerwę. Nie zrywam nigdy. na nią ochoty mi nie brakuje przez cały Boży Rok. Ale, gdy wiatrem za oknem powieje, deszczem chlapnie, a i Słońce szybko schowa się za horyzontem, to miło będzie ogrzać swoje mieszkanko ciepłymi nutami, bądź przyjemnie smutnymi, bowiem takowe także istnieją. Kończę już, zamykam kajet, bo za kilkanaście minut towarzysko zagrają w piłkę Korea Południowa z Naszymi. Oby przynajmniej nie było gorzej z wynikiem jak we wczorajszym spotkaniu młodzieżówek Portugalii i Polski, choć gra naszych młodziaków pozostawiła wiele do życzenia. Portugalczyków zresztą także. Powinni nam dołożyć z osiem zero, a skończyło się na jeden jeden.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl