wtorek, 25 października 2011

Jesień rządzi, a ty się bracie nie poddawaj

Niby dziś bezchmurne niebo, a i słońce swym widokiem cieszy, pięknie być powinno, a jednak wiatr zimno przenikliwe sieje. Oj, daje to w kość takiemu staremu grzybkowi jak ja. Chwilę postałem na przystanku autobusowym, a nieco później jeszcze kilka minut odstałem w oczekiwaniu na tramwaj, i gdy dojechałem do roboty, od razu włączyłem olejowy grzejnik, stając nad nim rozkrokiem, chłonąc każdą falę ciepła, która błogo rozchodziła się po moim ciele. Nie chcę się w tym miejscu rozwodzić nad pogodą, bowiem nudne to, a poza tym o pogodzie, polityce i kościółku, gada się z reguły pod koniec życia, czyli jesienią życia. A mnie jeszcze nie spieszno na łono Abrahama. Jednak upływający czas trochę niepokoi. Ledwie z letnich portek wyskoczyłem, a tu już listopad za pasem. Za chwilę znicze, świeczki, nostalgiczny krajobraz wspomnień. Tydzień później Warszawa i upragniony koncert Heather Nova'y. A tuż po tym, w sklepach zagoszczą choinki, bombki, gwiazdorki, i zacznie się cały ten szał. Rozpocznie się walka o kupowanie prezentów, zapasów żywności i tysiąca innych rzeczy. Tylko po to, by pod koniec grudnia zasiąść z najbliższymi na te dwa i pół dnia wolnego od pracy, pogapić się w durny telewizor, obejrzeć setny raz Kevina samego w domu (skądinąd kapitalnego, nawet za każdym razem) ,zaliczyć jeden, dwa spacery na spalenie tluszczyku, a po chwili już Sylwester, bal, szał, pijaństwo, i znowu szara rzeczywistość od następnego dnia, już nowego roku. I wszystko od początku. Brnąc przez kolejne imieniny, urodziny, święta, wakacje, kilka grilli, kolejnych kilkadziesiąt nowych płyt, do kolejnego zwieńczenia roku. Niczym jakiegoś zamkniętego dzieła, w którym nie wydarzyło się przecież nic niesamowitego, o czym by można napisać, a innym chciałoby się czytać. Nie, nie, to żadna depresja. To tylko ten czas. Czas bolesnego przejścia z ciepło-kwiecistego do zimno-wyłysiałego krajobrazu. Ale co tam, staję paskudztwu prosto w twarz. Ostatnio poszukałem w szafie dawno nienoszonego polaru, czapki, rękawiczek. Są już w pogotowiu, w razie gdy skóra zsinieje, a barki z zimna przykleją się do głowy.  I wiecie co?, dobrze mieć trochę pięknej muzyki, dzięki której łatwiej spoglądać przez okno, trzymając się zarazem ciepłego kaloryfera, pomyśleć sobie, jak pięknie jest na dworze. Doceniając także barwy jesieni, te niezwykłe zółto-zielono-czerwone kompozycje. A i fajnie pogapić się na tańczące liście w rytmie granym przez szalejące wietrzyska. Gdy ładnie gra, a i ciepło w dupkę grzeje, to piękna jest zaokienna zimna jesień. Szczególnie gdy cierpią wszyscy, tylko nie my.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!, tylko z płyt)

nawiedzonestudio.boo.pl