Pomiędzy rokiem 1994 a 2000, prowadziłem w poznańskim Radio Fan (dawniej Winogrady) dwie audycje. W niedzielne wieczory, była to "Rock Po Wyrocku", a w środy "Strażnicy Nocy". Ta druga charakteryzowała się muzycznie wszystkim, oprócz metalu, natomiast "Rock Po Wyrocku", nadawana była od godz.20-tej do 22-giej, a później nawet już od godz.19-tej. Grałem tam głównie klasyków metalu, sporo nowości z tej dziedziny także, a ponadto mojego ukochanego melodic rocka oraz hard rocka. Nie pamiętam dokładnie, ale musiało to być w 1996/97 roku, podczas pewnej audycji zadzwonił Słuchacz, który przedstawił się jako Piotr Krystek. Powiedział kim jest, czego słucha, a także wyznał, że jest od pewnego czasu moim stałym odbiorcą. Później zadzwonił jeszcze kilka razy, aż w końcu umówiliśmy się na spotkanie. Okazało się, że facet uwielbiał naprawdę "moją" muzykę, a do tego świetnie się w niej orientował. Mało tego, doskonale ją znał. Z czasem rozmawiając ze sobą, dowiedzieliśmy się sporo o sobie. Piotr prowadził firmę, był niezależnym człowiekiem, i jak na tamte lata, z internetem radził sobie również znakomicie, co niekoniecznie dotyczyło jego rówieśników, a także i nawet tych nieco młodszych. Doszło do tego, że z Piotrem widywaliśmy się co tydzień, góra co dwa tygodnie. Dbał o mnie. Chciał, by "Rock Po Wyrocku" było najlepszą audycją w okolicy. Słuchał jej i wszystkim ją polecał. Mówił mi także o tym. Z czasem podrzucał mi wydruki z internetu, a to o nowościach płytowych, bądź jakieś różne historie wykonawców mniej lub bardziej znanych. Jeszcze później podrzucał tuziny przegranych płyt, które miały mnie zachęcać do poznania nowości, następnie ich kupowania i rzecz jasna, prezentowania ich Słuchaczom na antenie. Po każdej audycji (prawie po każdej), przychodził do mnie w tygodniu, bądź dzwonił, i gadaliśmy o muzyce.
A propos, tych płyt nagrywanych przez Piotra, mam tego po dziś dzień całe mnóstwo w pewnym miejscu, włącznie z oryginalnymi zapiskami dokonywanymi przez samego Piotra. Ponieważ nie mam tego w domu, dajcie mi czas na poszukanie i opublikowanie, przynajmniej części z nich, na tymże blogu. Nigdy nie lubiłem przegrywek, i z reguły wszystkie takie prezenty wypieprzam do śmieci, ale tych od Piotra nigdy się nie odważyłem. I ręka Boska mnie chroniła, bo dzięki temu będę mieć trochę pamiątek po Nim. Słuchacze dawnych audycji "Rock Po Wyrocku", powinni pamiętać używany przeze mnie termin, mianowicie "Szalony Pan Piotr". Posługiwałem się nim bardzo często, mówiąc przeważnie: "Szalony Pan Piotr powiedział...", lub "Szalony Pan Piotr załatwił płytę, której dzisiaj posłuchamy...", i tym podobnie. Pewnego dnia, Piotr Krystek powiedział mi coś, co uznaję za największy komplement otrzymany w życiu od jakiegokolwiek muzyka osobiście, a także komplement w ogóle: "Andrzej, dzięki tobie wróciłem do muzyki, ponownie pokochałem hard i heavy. Muzykę, którą odstawiłem, bo nie odgrywała już w moim życiu wielkiej roli, a ty ją przywróciłeś do mojego życia". Cudowne uczucie. Dla którego warto robić to co robię. A przede wszystkim kochać muzykę. Równie miłego uczucia ,w podobnym mniej więcej okresie (może tyciu później?) , doświadczyłem dzięki słowom Grzesia Kupczyka z Ceti, który powiedział mi, że Marysia Wietrzykowska (czyli Marihuana, instrumentalistka klawiszowa z Ceti) słucha moich wszystkich programów, i jest ich fanką. Po czym dodał: "ja nie słucham, no wiesz...., ale Marysia słucha, zapewniam". Dziękuję i przy okazji pozdrawiam najmocniej Marysię i Ceti.
Wracając do Piotrka Krystka. Z czasem Piotrek się tak uprofesjonalnił, że zaczął korespondować z wieloma artystami, i to często z tymi z najwyższej półki. A oni mu odpisywali, a nawet przysyłali swoje płyty. Piotrek wiedział, że mam szajbę na punkcie grupy Harlan Cage, więc nawiązał z muzykami kontakt, ci z kolei przysłali mu materiały promocyjne, w tym gorącą wówczas płytę "Temple Of Tears", której oficjalnie na rynku miało jeszcze długo nie być. Piotr z podnietą na twarzy (bo wiedział, że mi radochę spłata nie lada), przyleciał do mnie do roboty, i z zadyszką oraz spoconym czołem, przyniósł tę płytę , wręczając z dumą królewskiego posłańca. Choć powinien mi zaśpiewać "Śmiej się błaźnie". Po czym dodał: "zobacz, jest błąd na okładce, zamiast Temple napisano Tempel". Ta płyta, jak i drugi jej odpowiednik, z poprawnym zapisem tytułu, na zdjęciu poniżej. Dokupiłem później jeszcze poprawny egzemplarz, do grania w radio, tak aby ten od Piotra leżał już tylko na półce i był skarbem samym w sobie. Już nie pamiętam wszystkich darów, które Piotrek załatwiał dla mnie, muszę poszukać i sobie poprzypominać, ale o jeszcze jednym przypomniałem sobie od razu. A jest nim, promocyjna płyta grupy Cornerstone "Once Upon Our Yesterdays", z podpisami wszystkich muzyków zespołu, dokonanych złotym pisakiem. Do tego zestawu, Piotr dołączył mi jeszcze karteczkę , podpisaną przez samego Dougie'ego White'a, której fotka także poniżej. Dougie zapisał tam kilka słów Piotrkowi, a konkretnie: "congratulations, thanxs for entering, hope you enjoy - Dougie White". Na rewersie tej kartki zapisałem sobie: "oryginalny podpis Dougie White'a (wokalisty Rainbow, Cornerstone), otrzymałem 5.12.2003, przyniósł mi to Piotr Krystek".
Tyle na gorąco. Pewnie mógłbym napisać kilka stron, ale teraz pisząc tak szybko, nie wszystko wskakuje należycie do starego łba.
Ostatni raz widziałem Piotrka , gdzieś w okolicy lata, roku 2004 . Byłem z żoną na zakupach w "Tesco" (dawny market "Hit"), i spotkaliśmy się na parkingu. My z żoncią, właśnie po zakończonych zakupach, wędrowaliśmy ku naszemu (dawnemu) Fiacikowi Uno, a Piotr akurat zamykał swoje auto i w towarzystwie pewnej damy, udawał się na zakupy. Ucieszyliśmy się na swój widok, zamieniliśmy kilka słów, nawet się umówiliśmy, lecz nigdy później już "Go" nie spotkałem. Wiedziałem także, że po upadku Radia Fan (co stało się w 2000 roku), zaprzestał słuchania moich audycji w ogóle. Nie było to dla mnie dziwne, ani przykre. Piotr wiedział, że tę jego muzykę, grałem tylko w "Rock Po Wyrocku". W tym, a nie innym radio, i tylko o tej porze, którą zawsze bardzo chwalił jako idealną, dla tego typu łojenia.
Dla wielu, Piotr Krystek pozostanie w pamięci jako muzyk wczesnego Turbo, z pobrzmiewającym w tle hitem "Śmiej Się Błaźnie",.... Dla mnie jednak, Piotr Krystek to postać niesamowitego człowieka, o dobrym sercu, wielkiej wrażliwości, kochającego życie, ludzi, muzykę... Na swój sposób także i szalonego, stąd też wziął się "Szalony Pan Piotr". Ale przede wszystkim, Człowieka, który jednak odegrał w moim życiu ogromną rolę, i to wcale nie jako wokalista znanego i skądinąd świetnego zespołu.
Dziękuję Piotr, że miałem zaszczyt i przyjemność Ciebie poznać.
Andrzej Masłowski ("Rock Po Wyrocku", Radio "FAN", na dawnych 100,2 FM)
1. Dwa egzemplarze albumu HARLAN CAGE "Temple Of Tears" (2002 Atenzia Records). Ten po lewej, to prezent od Piotra Krystka. Jest to wersja nadesłana jako promo, z błędnym zapisem tytułu, jako "Tempel Of Tears"
2. promocyjna wersja albumu CORNERSTONE "Once Upon Our Yesterdays", ze złotymi autografami. Także dar od Piotra.
3. Karteczka dołączona do Cornerstone. Powyżej o niej wspomniałem
4. a to już mój zapisek na jej rewersie, o czym także wspomniałem powyżej.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!, tylko z płyt)
nawiedzonestudio.boo.pl