czwartek, 5 stycznia 2012

i jak tu przetrwać?

Media straszą wszystkim, byle tylko podbić oglądalność, słuchalność i poczytność. Wraz z upływem każdego kalendarzowego roku, zawsze wynajduje się jakiś temat numer jeden. Temat, który bywa mocny, dopóki nie wydarzy się dla przykładu, jakaś tragedia narodowa. Na szczęście takowej ostatnio nie było, dlatego wraz z nadejściem nowego roku, tematem przewodnim stała się refundacja leków, a raczej zmiana w jej zarządzaniu, co wywołuje niekończące się debaty i dyskusje. Na pewno ważne i istotne, bowiem chodzi o "wartość" naszego zdrowia. Temat zapewne niebawem przycichnie, ale dopóki nie nakręci się czegoś nowego, pocierpimy wraz z pacjentami, lekarzami i ich receptami, z pieczątkami lub ich brakiem. A także, z dobrodziejstwem NFZ w jednych przypadkach, a także złym ministrem zdrowia , w przypadkach pozostałych.
W tym roku (pod koniec ubiegłego także) coś mało bywa o pogodzie, gdyż ta zachowuje wstrzemięźliwość, niepamiętną od lat wielu. Zamiast srogiej zimy, lodowisk i śnieżyc, popękanych rur, nieprzejezdnych ulic i zamarzniętych bezdomnych,  aura jawi się kolorami jesieni, bądź wczesnej wiosny. Prognostycy wynudzeni szukają sensacji , gdzie się da. I tak oto namierzyli silne wiatry i sztormy na Królewskich Wyspach, które złowrogo fruną do nas. Dobrze ostrzegać , ale po co straszyć?  W nocy miało ponoć potężnie wiać, a skończyło się na deszczyku. Dzisiejsze podmuchy są z kolei niczym, do tych wczorajszych. Jakoś nigdzie nie zauważyłem pozrywanych choćby gałązek, że o powalonych słupach z kablami nie wspomnę. Nie wywołując wilka z lasu, mam nadzieję, że już przeszły owe wiatry i czarny meteorologiczny humor.
Podobnie rzecz się ma z kryzysem, którego wywołały media, i to one ponoszą główną winę za jego rozsianie. Brak przepływu pieniądza, i chowanie go do skarpety, na tzw. ciężkie czasy, to wynik nieustannego trąbienia, o tym, że wciąż będzie gorzej i jeszcze gorzej. Może i gorzej będzie? A pamiętacie w swoim życiu jakikolwiek rok, który byłby lepszy od poprzedniego?  Bo ja nie. Odkąd stąpam po ziemi, zawsze ten następny ma być gorszy, a raczej dużo gorszy. Bo jak nie podniosą cen za gaz, to podniosą za prąd. Jak nie na ropę, to na bilety PKP.  Jak nie cukier, to energia. Nie pamiętam , żeby ktoś się co pewien czas, o swoje nie upomniał. Gdy latem jest susza, to owoce i warzywa podrożeją, z racji klęski. Gdy z kolei przytrafi się ulewne lato, to także klęska musi dotknąć kieszenie konsumentów. Na zrównoważone lato, także ekonomiści i rządzący znajdą sposób. Najczęściej, kolejnym brutalem okaże się jakiś niegrzeczny wulkan, albo zła passa światowych giełd, albo cholera wie co jeszcze.
Szkoda tylko, że tak wielu z nas , bierze to wszystko zbyt mocno do serca, zamiast znaleźć coś pozytywnego w tym co jeszcze przetrwało.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!, tylko z płyt)

nawiedzonestudio.boo.pl