czwartek, 1 września 2011

Witaj szkoło, żegnaj lecie - szczęścia sypnij mój ty kwiecie.



Pierwszy dzień września, młodziaki powracają do szkół. Nie wiem jak oni, ale ja zawsze byłem nieszczęśliwy tego dnia. I wcale nie z powodu końca wakacji i przymusu nauki, bo i tak tego nie robiłem, raczej martwiło mnie samo koniec lata. Od minionej soboty wieczora śmierdzi jesienią. Taką polską jesienią. I wcale nie złotą bynajmniej. Znowu nazłaziło się chmur, które bezczelnie zasłaniają oczy słońcu. I tak trzyma już od kilku dni. A słońce daje o sobie znać, gdy tylko chmury, na chwilę wyskoczą do toalety. No cóż, tak już będzie do samej wiosny. Trzeba będzie przetrzymać. Zaczyna się jesień, pomimo iż kalendarz wmawia nam, że to jeszcze niby trzy tygodnie lata zostały. Patrzę przez okno, na przechodzących ludzi, jedni już pozakładali grubsze odzienie, ale wielu wciąż ambitnie zasuwa w krótkich rękawkach, a nawet co ponętniejsze istotki, paradują w miniówkach. Napaczmy (vide napatrzmy, naoglądajmy) się, bo ten widok za chwilę zniknie z naszego krajobrazu na długo. Mark Knopfler właśnie zagrał w moim pokoju "Fade To Black", w jakże jesiennym nastroju. Pięknie. Choć na szczęście po nim następuje "The Bug" i zapominam na chwilę o jesieni, ale jeszcze kilka piosenek z "On Every Street" mi tę jesień podsunie. Ten Knopfler to jednak klimaciarz. Potrafi człowieka rozweselić, ale i zatrzymać na chwilę i zaprosić do alejki zadumy, na refleksyjne rozważania. Potrafi jak mało kto. Właśnie ktoś w aucie trąbi na drugiego i ze złością gestykuluje, że źle mu się ustawił pod nosem, a ten nie może przez to zaparkować. Portier ochroniarz z naprzeciwka, co chwilę wychodzi z budynku na uliczny chodnik i gapi się także na przechodzących ludzi i przejeżdżające auta. Nudzi mu się, to widać. Pewnie odlicza godziny do końca nudnej roboty. A ta wlecze się i wlecze... Dwanaście godzin dyżuru, jak to wysiedzieć. Trzeba poszurać nieco butami po chodniku, poocierać się o drzwi, klamkę...., jakoś przeleci. U mnie tak samo nudno, ale przynajmniej muzyka gra. I najważniejsze, że dobrana przeze mnie. Z gitary Knopflera, pięknie układają się nuty do zaokiennej prozy życia. Właśnie jedna dama, a po niej zaraz druga, przeleciały obok mego okna, że tylko kurz sypnął na szybę. Gdzie ci ludzie tak pędzą? O znowu, kobieta z załadowaną siatką zakupów, zasuwa jakby mieli jej w następnym sklepie wszystko wykupić. I kolejna młoda istotka, a po niej jeszcze kolejna. Wszyscy niby idą, ale pędzą. Dokąd? Po co? Nie dziwię się, że nie mają kiedy posłuchać całej płyty, przeczytać trzystu-stronicowej książki czy pójść na długi spacer. Nie mają na to czasu. Ale gdyby ich zapytać, gdzie się tak spieszą, odpowiedzieliby zapewne, że nie wiedzą. Nawet by tego sami nie zauważyli. Mruczący Mark śpiewa właśnie "i got my ticket to heaven and everlasting life, all the way to paradise". Ale On może tak zaśpiewać, bo On wie, co jest piękne. Reszta ludu jednak pędzi w poszukiwaniu szczęścia, którego i tak nikt w nadmiarze nie dostanie. Ale każdy jego pragnie i w sumie ma do niego prawo.

Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl