czwartek, 15 września 2011

Babcia Masłowska (Stanisława Masłowska) - malarka amatorka, a także najwspanialsza Babcia na świecie

Bodaj dwa, może trzy razy, wspomniałem na tymże blogu o mojej Babci , Artystce Malarce. W "Nawiedzonym Studio", zdaje się, także kilka razy szepnąłem, podczas różnych okazji o niej. O Stanisławie Masłowskiej - bo tak się nazywała. Mógłbym o niej napisać książkę, bo raz, że odegrała w moim życiu jedną z najważniejszych ról, a dwa, uparcie twierdzę, że była kobietą ideałem! Nawet jeśli ideałów nie ma. Nie będę się dzisiaj o swojej Babci rozpisywać, ale z racji tego, że w tym roku upłynęło 20 lat od jej śmierci, postanowiłem, że wrzucę na mój blog kilka fotografii z jej obrazami, których namalowała mnóstwo, jako tylko malarka amator. Podkreślam - amator !!! Jej dzieła krążą nie tylko wśród najbliższej rodziny, ale i wielu znajomych i przyjaciół, których Babci nigdy nie brakowało. Mnóstwo jej prac wyjechało za granicę, m.in. do Holandii, Kanady  czy USA. Zapraszam zatem do obejrzenia kilku z nich.

Oto zdjęcie oryginalnego zaproszenia na wystawę prac Stanisławy Masłowskiej, na dzień 25 czerwca 1980 roku, na godzinę 18-tą. Na "Otwarcie Wystawy Malarstwa Sztalugowego". Niestety, nikt już dzisiaj z nas nie może sobie przypomnieć miejsca tejże wystawy.
Na zdjęciu, po prawej stronie, widać zawieszone na ścianie dwa obrazy. Ten po lewej z orłem na skałach, jest dziełem, na którego gapiłem się w dawnych latach niemal codziennie. Zresztą będzie poniżej jego fotka w kolorze.

To zdjęcie zostało wykonane w Boston (stan Massachusetts) w USA, gdzie mieszkała siostra mojej Babci, ciocia Mania. Zdjęcie zostało wykonane w latach 70-tych. Po lewej stronie stoi ciocia Mania, a z tym długim szalem nieco w głębi Babcia Masłowska (ur.1908 - zm.1991).  Dodam tylko, że Ciocia Mania, przesyłała całej rodzinie w czasach Polski Ludowej dolary , i to w tradycyjnych listach, i nigdy nic nie zginęło! A zatem, chyba listów od mojej ciotki nikt nie sprawdzał, albo może te drobne sumy nikogo nie interesowały. A co do mojej Babci, należy dodać, że ta uwielbiała konie, przez co te zwierzaczki, są częstymi gośćmi na jej obrazach, ale jak widać i na zdjęciach także.

No i jeszcze jedno takie personalne zdjęcie. To Babcia Stasia i mój Dziadek Piotr Masłowski (rodzice mojego Taty). Dziadek był Doktorem Medycyny (ur.1902 - zm.1978). Wyuczonym Doktorem. Sam odkrył w sobie nowotwór i dzielnie się z nim oswajał do ostatnich dni życia. Pamiętam, jak pewnego dnia, na krótko przed jego śmiercią (a miałem 13 lat), zajechaliśmy do Babci i Dziadka. A Dziadek jęczał z bólu, a w zasadzie to wręcz wył, a w tym czasie Babcia podawała mu zastrzyk i masowała ciało. Koszmar. Wszyscy wiedzieli, ze umiera. Kilka dni później siedziałem z kumplami na osiedlowym trzepaku do dywanów, śmialiśmy się, a po chwili przejeżdżała obok nas Syrenka z moimi zapłakanymi rodzicami. I już wiedziałem, że nadszedł ten dzień.
Na zdjęciu Dziadek w pełni zdrowia, ze swoim ukochanym futrzakiem, kotką "Pusią", która wiecznie siedziała na jego kolanach i rozgrzewała jego ciało. Zdjęcie (sadząc po wystroju), pochodzi najprawdopodobniej z dużego pokoju, malutkiego mieszkanka przy ul. Nad Wierzbakiem.


Ten obraz, to jedno z nielicznych dzieł, jakie uchowały się w moim domu



Ten także jest w moich zbiorach. O wiele piękniejszy w naturze, niż na tym zdjęciu.



Rolnik z końmi w polu. Duży obraz, wielkości małego ekranu kinowego. Zawsze wisiał w domu dziadków Nad Wierzbakiem. Posiadał prostą drewnianą ramę, ale był oszklony. Jako jeden z trzech obrazów. Był zawieszony na centralnej ścianie pokoju gościnnego, także otwierając drzwi od razu wchodziło się prosto na niego. Gapiłem się w niego godzinami, jedząc kisiel wieloowocowy, z prawdziwymi owocami, albo wcinając ciasto, popijane mlekiem.
Nie wiem, kto go teraz posiada, ale na pewno ktoś z rodziny, gdyż wszystkie zdjęcia wykonał osobiście niedawno mój Tata, i przesłał mi je na skrzynkę mailową, z której właśnie dokonuję selekcji specjalnie dla Was, Moi Drodzy.


A to mój ulubiony obraz z lat dziecinnych. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego?



Przepięknie ujęta natura, no i ten żubr. Błogo, leniwie, zgodnie z naturą. Babcia pięknie podpatrywała życie i przyrodę, choć nie widziała na jedno oko całkowicie. Miała zaćmę, a w tamtych czasach jeszcze nie leczono jej masowo. Dzisiaj zaćma, to zabieg, po którym tego samego dnia wraca się do domu. Tak więc, Babcia widziała w mono, a malowała w dolby surround



Uwielbiam ten obraz !!!! Był to drugi oszklony obraz z mieszkania Babci. A wisiał na najciemniejszej ścianie nad telewizorem. Nie dochodziło tam słońce. Niesamowicie tam pasował, w swojej orlej dostojności i surowości górskiego krajobrazu.

U mnie cała rodzina jest bardzo wierząca. Odstępstwem od normy jestem ja. Wszyscy mnie nazywają diabłem lub antychrystem, bowiem od około 7-8 lat nie chodzę do kościoła, jestem wrogiem dawania na tacę, a co za tym idzie, także i przyjmowania kolędy w domu, itd... Choć żona przyjmuje, ale mnie nigdy nie ma w domu. Zawsze dłużej pracuję. Nie uznaję niczego świętego w pojmowaniu przez człowieka. Ale lubię tradycję , wierzę w Boga, choć innego niż tego z wizerunku na powyższym obrazie. Jednak takiego, także szanuję. A z tego obrazu wręcz uwielbiam. Tutaj Babcia źle naciągnęła płótno i z czasem nieco się rozeszło. Czyżby to jakiś znak? Dobrze, że nie ma na nim Ojca Pio, bo już by były domysły i różnego rodzaju pielgrzymki waliłyby do mnie pod dom autokarami. Jak nietrudno się domyślić, ten obraz także jest u mnie.

Absolutne arcydzieło!.
"Dwunastu Apostołów", choć nie wszyscy obecni. Zapewne obraz wykonany w chwili, gdy Judasz jeszcze nie zdecydował się na przyznanie do winy. Jestem dumny z tego obrazu, uważam, że dorównuje rozmachem i klimatem słynnej "Ostatniej Wieczerzy".


 A to jest numer jeden !!!
"Cztery pory roku". W przyrodzie. Płynnie przechodzące jedna pora w drugą. Przez całe moje życie był obiektem podziwu wszystkim odwiedzających mnie w moim pokoju. Przysięgam, ze sto osób chcialo mi go ukraść, a drugie tyle namawiało, by Babcia zrobiła dla nich kopię. Zrobiła tę kopię tylko raz i to dla mojego kuzyna. Ale już nie taką piękną. Bo cuda tworzy się raz. Ten obraz miał taką białą ramę ze srebrnymi wrąbkami. Całość była mocno przetarta i wyglądała na coś bardzo wiekowego. Mam ten obraz w domu, ale niestety nie wisi już od dawna w moim pokoju. Miejsce zabrały mu płyty.



Tyle na dziś.
Zostawię sobie inne obrazy na kolejną okazję.
Dziękuję za uwagę.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl