czwartek, 30 czerwca 2016

PHANTOM 5 - "Phantom 5" - (2016) -







PHANTOM 5
"Phantom 5"

(FRONTIERS RECORDS)
****




Dobrze zrobiło Clausowi Lessmanowi oswobodzenie się z sideł Bonfire. Współpraca w ostatnich latach pomiędzy nim, a jego niedawnymi kolegami, coś nie układała się najlepiej. Dłuższe podtrzymywanie tonącego okrętu nie służyło nikomu. Grupa na całkiem jeszcze niedawnych albumach mocno przynudzała jakimś country'ującym roczkiem, bo z rasowym graniem niewiele to miało wspólnego. Zmiany napraszały się same. Na szczęście nadeszły w porę i z korzyścią dla wszystkich. Bonfire zatrudnili wokalistę Davida Reece'ego - tego od kontrowersyjnego, aczkolwiek bardzo dobrego albumu Accept "Eat The Heat" z 1989 roku. Który tak po prawdzie, w swojej epoce został zmiażdżony przez krytyków, jak i oddanych fanów wielbionego Udo Dirkschneidera.
Od tamtych lat ambitnie funkcjonujący Reece realizował się już jedynie na peryferiach większych scen. Dobrze zatem zrobił mu transfer do Bonfire, muzyk odzyskał dawną moc, co można sprawdzić na świetnej ub.rocznej płycie "Glorious". Lessman zaś przestał śpiewać do rzewnych pieśni, tylko teoretycznie stylizowanych na rockową modłę. Jego obecni kompanii wyssali z niego maksimum wokalnych możliwości i pobudzili dawną kreatywność.
Phantom 5 przypominają o tym, co najlepsze w melodyjnym hard rocku, którego Bonfire w epoce 80/90's byli godnymi przedstawicielami. Ich płytowy debiut w dużej mierze nasuwa skojarzenia z fantastycznymi dziełami, typu: "Don't Touch The Light", "Fireworks" czy "Point Blank". Ach, te lata osiemdziesiąte. Nie zapominając przy tym o kolejnej dekadzie, w której Bonfire'om przydarzyła się także niemal doskonała "Rebel Soul" (1998).
Phantom 5 są kolejną powstałą w ostatnim czasie supergrupą, obok m.in: Last In Line, Resurrection Kings czy Revolution Saints. Pielęgnującą tradycje rasowego hard rocka /melodyjnego rocka, jak i soft metalu. Śpiewającemu Lessmanowi towarzyszą gitarowo-perkusyjni ex-muzycy formacji: Casanova, Mad Max, Frontline, Jaded Heart, a nawet były basista Scorpions - Francis Buccholz.
Z jedenastu zawartych kawałków na tym świeżutkim debiucie, większość aż prosi się o listy przebojów, bądź radiowe playlisty. Zaryzykuję stwierdzenie, że gdyby ludzie słuchali tylko takiej muzyki, to świat nosiłby w sobie więcej uśmiechu, empatii, a o wojnach dowiadywalibyśmy się jedynie z zakurzonych podręczników do historii.
Nie wiem, co wyróżnić, na co postawić szczególniej. Niech zatem wygrają te najbardziej energetyczne, pełne polotu pieśni, przyodziane rasowymi gitarami Michaela Vossa i Robby'ego Boebela, jak: "Blue Dog", "Someday", "Renegade", "We Both Had Our Time", bądź "Don't Touch The Night" (ewidentne nawiązujące do Bonfire'owskiego "Don't Touch The Light"). Jak na niemieckich hard rockersów przystało, nie mogło się obyć bez przynajmniej jednej ballady. Tę dziedzinę reprezentuje tutaj zapadająca w pamięć "Since You're Gone". Jest też taka nieco żywsza, a i równie okazała "They Won't Come Back Again". Proszę jednak koniecznie polubić całą tę płytę. I nie przejmować się czczym gadaniem, że Phantom 5 grają niemodnie, czy wręcz anachronicznie. Dla mnie to tylko in plus, wszak proszę tylko spojrzeć na to, co modne - ble!
Od dwudziestu lat nie słyszałem tak dobrej płyty z głosem Clausa Lessmana. Niech zatem Phantom 5, będą dobrym nowym początkiem tego lubianego przeze mnie wokalisty.






Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - 
www.afera.com.pl

"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00


"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"