Mam szczęście do ładnych i mądrych kobiet. Bo tylko takie dotąd realizowały Nawiedzone Studio. No i co z tego, że ja - stary dziad, trochę bywam w takich sytuacjach onieśmielony. Zagadywać nie potrafię, z upływem lat zapomniałem jak się bajeruje, a poza tym trzeba ważyć słowa, by płci pięknej nie urazić. Co innego, gdy się chlapnie coś na baby poprzez eterowe fale, a co innego tak prosto w oczy. Niemniej fajnie poszło niedawno w Nawiedzonym z Agatą Dankowską, a i wczoraj z Olą Słyż. Niech tam Tomek Ziółkowski tylko pozazdrości - wszak on brzydal samiec.
Wczorajsze świętowanie "okrągłych" 31-rocznic z dwoma albumami: Marillion "Misplaced Childhood" oraz "Dire Straits "Brothers In Arms" uczciłem skromnie, ledwie 2-utworowymi wycinkami z genialnych całości, za to dla smaku ze starych wersji kompaktowych. Najstarszych, pierwszych tłoczeń, nie spapudranych żadnym remasteringiem. Zero niechcianych ingerencji. Coraz bardziej doceniam te wszystkie pierwowzory. A że grają ciszej, no cóż.... są naturalne, bliskie brzmienia winylowych nośników. Już pal diabli nawet samą jakość, wszak żaden ze mnie (na szczęście!) onanistyczny audiofil, ale już same okładki płyt potrafią nacieszyć oko. Bez tych wszystkim ramek, dodatkowych ozdobników, hańbiących późniejsze kompaktowe wersje wczesnych tytułów Marillion - chociażby. Zaczynam takie aspekty dostrzegać. Poprawianie natury jeszcze nikomu na dobre nie wyszło.
Żyję Euro, jak większość z nas, ale wczoraj odpuściłem nawet śledzenie wyników w internecie. Liczyła się tylko muzyka. Pogadałem z Olą Słyż, ona także kibicka futbolu. Gdyby była w domu na pewno oglądałaby jeden z dwóch transmitowanych jednocześnie meczów. Wybrała jednak współpracę ze mną - i za to czapki z głów. Niech moją uszczypliwością dla niewiernych względem pierwszej godziny Nawiedzonego Studia będzie fakt, tylko jednego strzelonego gola w obu meczach. I co, warto było?
Obejrzałem solidne skróty po powrocie do domu, i już wiem, że nie warto było zarywać najlepszej muzyki w eterze. Francja ze Szwajcarią przynudzali niczym niezatapialni Golec uOrkiestra w telewizyjnej dwójce, i na nic seria poprzeczek, ponieważ sam mecz jałowy niemiłosiernie. Można jedynie przyklasnąć Albańczykom za złojenie skóry słabiutkim i grającym bez wiary Rumunom. Szkoda, że ci bardzo ambitni chłopacy raczej nie przejdą dalej, choć poczekajmy.... nie takie cuda bywały. Trzy punkty i ujemny bilans bramkowy raczej dają szanse iluzoryczne, ale dopóki piłka w grze...
Piosenka na dziś: Grzegorz Markowski "Ballada 07". Temat z serialu "07 zgłoś się", czyli z polskiego socjalistycznego odpowiednika Agenta 007, Jamesa Bonda. Serial trąci myszką, choć nadal bardzo lubię, a samą piosenkę autentycznie uwielbiam. Znalazłem ją ostatnio w pełnej trzy i półminutowej wersji na winylu z piosenkami Włodzimierza Korcza. W niedalekim towarzystwie chociażby Edyty Geppert i jej potężnego klasyka "Jaka Róża, Taki Cierń". Płyta z 1987 roku, pomimo iż sama "Ballada 07" dużo starsza przecie. Grzegorz Markowski śpiewał ją już w połowie lat 70-tych, a więc na kilka lat przed Perfectem. To znaczy Perfect już był, lecz troszkę pod dłuższą nazwą, z Basią Trzetrzelewską i jeszcze tam....
Kiedyś na rewersach okładek nasze wytwórnie drukowały ceny detaliczne. We wszystkich sklepach miało być równo, socjalistycznie, bez przewałek. Każdy obywatel powinien nosić równo w portfelu i płacić tyleż samo bez względu na płeć, wiek czy równość klepek pod sufitem. Płyta "Włodzimierz Korcz - Moje Piosenki" powinna z regulacji gospodarki planowanej kosztować 400 zł, ale z uwagi na nasilającą się inflację wydrukowaną cenę ostatecznie przekreślono i ręcznie dopisano złotych 600. To był początek niestabilności złotówki, która swoje apogeum osiągnęła w okresie 1988-89. To wtedy zaczęliśmy zarabiać po kilkadziesiąt tysięcy, później kilkaset, by na pewien czas nawet stać się milionerami.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"