piątek, 30 grudnia 2011

Wczorajsza nocna radio/telewizja z Romkiem Rogowieckim

Nie mając radioodbiornika , posłuchałem wczoraj radiowej "jedynki" w moim telewizorze, bo okazało się, że ją tam mam. Prezent od mojego Taty, w postaci telewizji HD, otworzył moje nie tylko oczy na świat, ale także i uszy. Doceniam jakość obrazu. Będzie frajda na Euro i jeszcze na kilka innych rzeczy. Okazało się, że w pakiecie tym, znalazło się dodatkowo kilka stacji radiowych. Chyba z pięć czy sześć. I w zasadzie wszystkie takie same, czyli nie do słuchania. Ale, ale, ale! Jedna to mi sprawiła frajdę. "Jedynka", czyli Pierwszy Program Polskiego Radia. Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem przyjemność posłuchać w radio, poprawnej i ładnej polszczyzny. Słuchanie radia w TV, posiada jedna wadę, otóż co rusz po ekranie kursuje symulowany głośnik, z którego widać płynące fale eteru. Także, najlepiej odwrócić się od telewizora, gdyż można dostać od tego bzika.
Była mniej więcej pierwsza w nocy, gdy wyłączyłem Jethro Tull z odtwarzacza CD, zrobiłem sobie posłanie, i postanowiłem pobawić się telewizorem, rozpoznać owe kanały HD, jak i troszkę dodatkowych, które wleciały przy okazji w prezencie. No i kiedy doszedłem do tych stacji radiowych, raptem usłyszałem w "Jedynce" głos Romana Rogowieckiego, który podsumowywał muzycznie mijający rok, czytał sms/y od słuchaczy, opowiadał o prezentowanych wykonawcach, itd...Tak mnie facet wciągnął do tej swojej muzycznej wirówki, ze słuchałem go do końca, czyli do trzeciej w nocy. Zresztą, jakiej tam nocy. Dla mnie noc to dzień. Zawsze wolałem blask księżyca od jasności. Wówczas dzieją się rzeczy najciekawsze.
Roman Rogowiecki słucha innej muzyki, niż ja, ale fajnie ją czuje, a poza tym posiada umiejętność trafnego doboru utworów. Pamiętam, że w latach osiemdziesiątych, też taki był. Radośnie go słuchałem zatem. Facet cokolwiek zagrał, a wiele z tego niby nie było z mojej bajki, to wszystko mi się podobało, że ach.. A czasem nawet i bardziej, niż tylko podobało. Zamiast zasypiać przy radio/telewizorze, to ja z pisakiem klęczałem i zapisywałem. Fajne były te dwa utwory z nowego Toma Waitsa (w którego twórczości nigdy przecież nie gustowałem), jeden dobry numer Foo Fighters, choć drugi już słabszy. Zarąbisty zespół The Black Keys, którego płytę na pewno sobie kupię! I to niebawem. Bardzo ciekawy utwór Lykke Li. I tutaj zaskoczenie, bowiem miałem tę płytę już kiedyś pożyczoną , lecz wtedy nie zrobiła na mnie wrażenia, ale widać zbyt szybko ją oddałem, a trzeba była jeszcze posłuchać. Pan Romek Rogowiecki zagrał jeszcze takiego białego debiutanta, o nieco czarnym głosie, pan się nazywa Mayer Hawthorne. Bardzo fajna rzecz, na pograniczu retro stylowości i nowego brzmienia, trochę tanecznie, ale raczej do przyjemnego wysłuchania. Nie wiem jak cała płyta, ale te dwa numery no no no! Nie powiem, aż chciałoby się posłuchać całego dziełka. Poza tym, był jeszcze Maleńczuk śpiewający Okudżawę, grupa Mech w hołdzie Tomkowi Beksińskiemu, i wielu innych mniej lub bardziej znanych. Ogólny klimat audycji, bardzo, ale to bardzo bardzo...!  Pana Romka już całe wieki w radio nie słyszałem, tym bardziej było przyjemnie po latach. Pamiętam jego "Metalowe Tortury" , tak ze dwie i pół dekady wstecz. Pomimo rzadko spędzanego czasu przy radioodbiorniku w swoim życiu, tego akurat bardzo lubiłem posłuchać. Dzisiaj Pan Romek nie gra już tak ciężko na antenie, ale jego gust pozostał smakowity. Także, Brawo!
Przy okazji, w ramach chwalipięctwa, dodam, iż w roku 1993 lub 94 , miałem okazję osobiście Go poznać.  A nawet i chwilkę pogadać o muzyce. Pracując w tamtym czasie, w jednym z komercyjnych sklepów płytowych Poznania, dostałem cynk od przedstawiciela firmy BMG na Wielkopolskę , Tomka Kananowicza, że będzie pewnego dnia robić obchód po poznańskich sklepach, jego szef na Polskę, a był nim wówczas Pan Romek Rogowiecki. Spięty byłem i podekscytowany zarazem, jakby miała mnie odwiedzić głowa państwa, a skończyło się na bardzo przyjemnym spotkaniu. Pamiętam, że ucięliśmy sobie kilka zdań na temat Dan Reed Network, Aerosmith i rapera Tone'a Loca, którego Pan Romek zdaje się, lubił.
A tak na dokładkę jeszcze dodam, ze pod koniec PRL, nasz poznański Zamek (vide Cesarski), organizował projekcje koncertów z VHS, na dużym ekranie, i przyjeżdżali na nie, znani dziennikarze z kraju, głównie radiowi. Między innymi, Tomek Beksiński, na którego nie udało mi się wówczas załapać, ale też i Wojciech Mann, na którym byłem i pogadałem sobie przez chwilę o Meat Loafie (facet wszystko wiedział!!!, a do tego palił Marlboro, jednego za drugim), no i  podczas jednej  z takich koncertowych projekcji, pojawił się także Roman Rogowiecki. Zaprezentował on, kasetę "Historia", z teledyskami (wszystkimi wówczas) grupy Def Leppard, po projekcji cała sala zadawała pytania, na które mistrzunio grzecznie odpowiadał. Było milutko, ale i r'n'rollowo.
Tylem, com zapamiętał.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!, tylko z płyt)

nawiedzonestudio.boo.pl