TIERRA SANTA - "Caminos De Fuego" - (MALTIDO RECORDS) -
Pamiętam pierwsze emocje, jakie towarzyszyły mi podczas odkrywania muzyki Hiszpanów z Tierra Santa ( znaczy: Ziemia Święta). Płyty "Tierras De Leyenda" (2000), "Sangre De Reyes" (2001) czy fenomenalna "Indomable" (2003), to biblia dla każdego fana prawdziwego, szlachetnego metalu, czyli takiego spod znaku Iron Maiden czy Judas Priest. Zresztą Tierra Santa mocno gra pod Iron Maiden, tyle że wokalista Angel śpiewa po hiszpańsku, co dodaje egzotyki i smaku. Trzeba przyznać, że facet nie dość, że ma świetny głos, to jeszcze śpiewa z odpowiednim twardym zacięciem, przejmująco, a co za tym idzie, bardzo przekonująco. Jeśli do ewidentnych wpływów spod znaku Iron Maiden, dołożymy elementy corridy i rycerstwa, to efekt musi być doskonały. W swoim życiu przerobiłem dziesiątki grup metalowych z Hiszpanii czy Portugalii, jedne były nawet niezłe, inne gorsze, a inne żenująco złe, czasem i także naprawdę dobre, ale każda z nich może pomarzyć tylko o poziomie, jaki osiągnęli muzycy z Tierra Santa. Szkoda tylko, że i Tierra Santa obniżyła swoje loty i od albumu "Apocalipsis" z 2004 r. ich dzieła uległy rozwodnieniu. Muzyka cały czas brzmi szlachetnie, jednak jest jakby delikatniejsza, wolniejsza, bledsza. Zupełnie tak, jakby im sąsiad zwrócił uwagę, żeby przyciszyli odbiornik, a oni to uczynili. Oczywiście może na to mieć wpływ zmiana wytwórnii czy celowy zamysł producenta, którym jest brat (ponoć) jednego z muzyków (nazwisko zresztą się zgadza). Nie świadczy to o tym, że płyta jest zła. Skąd! I tak bije na głowę setki beznamiętnie naparzających kapel, walących po uszach niczym młot pneumatyczny, a do terminu "heavy metal" zaliczanych omyłkowo. Po prostu, mając w pamięci jeszcze nie tak dawne perły, trochę trudno pogodzić się, że teraz Tierra Santa brzmi jak kuzyn Heroes Del Silencio.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00
nawiedzonestudio.boo.pl