Poranne spojrzenie na zaokienny termometr i niewiarygodność bijąca po oczach, 9 stopni Celsjusza powyżej zera! Poczułem się jak miś, który poszedł spać, gdzieś w połowie jesieni, przespał to całe zimowe draństwo i otworzył ślipia wraz z początkiem wiosny. Bo wiosną zapachniało. Cudownie! Czapka i rękawiczki do szafy. Wiem, że nie na długo, bo nie ma tak dobrze. Oprócz termometru posiadam także niestety kalendarz. I cóż, natura spłatała miłego figla, przynosząc na chwilę wiosnę. Lecz dzięki temu, posmakowałem jak wiosna smakuje i jak strasznie nie lubię zimy. Nawet nie macie pojęcia z jaką werwą i satysfakcją wykurzę to biało-zimowe paskudztwo tam, gdzie pieprz rośnie , tak jakoś pod koniec trzeciego tygodnia marca. Chociaż, co ja za bzdury plotę, przecież zima nie pójdzie tam, gdzie pieprz rośnie, bo pieprz zawsze przed zimą się uchroni. Proponuję, zróbmy wspólne wypędzanie zimy, niech idzie precz i nie wraca! I tu kolejna naiwność, wiadomo, że wróci, ale przynajmniej na trzy kwartały postraszmy ją gorącym słońcem i roztopionymi bałwanami, których przecież nie brakuje.
Dobrze mi, że tylko takie mam problemy. Czyż nie piękne? Zobaczcie, przecież mógłbym, jak inni, wciąż rozdrapywać rany po tragedii Smoleńskiej, szerzyć nienawiść jak Wielki Wódz i jego PISowskie przybłędy. Odpowiadać nie, na każde tak, i odwrotnie. Dla zasady. Gdybym był człowiekiem podłym ,rzecz jasna! Mógłbym również babrać się tą tragedią w nieskończoność. Na pierwszą rocznicę, na rocznicę i trzy miesiące, na rocznicę i sześć miesięcy, itd... Mógłbym z własnej tragedii uczynić tragedię narodową na zawsze, gdybym Wielkim Wodzem był! Ale na szczęście nie jestem. To nic, że na polskich drogach ginie tygodniowo ok. stu osób. Przecież tragedie ich rodzin nie są takie wielkie. Przecież bycie anonimowym, czytaj nieznanym, znaczy bycie nikim. O takich tragediach zapomina się od razu. Przecież mógłbym powiedzieć, że nie mój Prezydent, to nie mój ból i nie moja sprawa. Ale tak nie mówię. Dlatego, może lepiej nie robić z siebie pępka Świata i obrzucać wszystkich tylko własnymi problemami, lecz zakończyć to rozgrzebywanie ran. Bo bolą jeszcze bardziej. Zastanawiam się, jak długo to jeszcze można ciągnąć. Ruska (lub rosyjska, jak kto woli) komisja wykryła 0,6 promila u Generała Błasika, a co za tym idzie ,zasugerowała, że był w kabinie pilotów, i mógł wywierać nacisk na lądowanie. Możliwe czy nie, nie mnie to oceniać. Ale możliwe jest. Wszystko jest możliwe. Tylko po co nam ta wiedza? Po to, by coś komuś udowodnić. Swoją wyższość, a głupotę czy podłość innych. Jeśli aż tak podli jesteśmy, to walczmy ze sobą, obrzucajmy się błotem w nieskończoność. Tylko jakie to będzie mieć znaczenie tam, gdzie wielu z nas po życiu chce trafić? Ale jak trafić tam mogą tacy przecież wojownicy? Powiedzmy sobie, dalecy od standartów dobra. Co z tego, że walczą o prawdę! Ale z jaką podłością i nienawiścią. Gdybym był Najwyższym, przepędziłbym ich tam ,gdzie pieprz rośnie, wraz z zimą! Skoro nie ma jeszcze takiego miejsca, stwórzmy je.