Takie rzeczy zdarzają się nad wyraz rzadko. Rozfoliowałem kompakcik Maćka Balcara do posłuchania. Rozkładam skrzydełka digipacku na boki, wyciągam płytę i oczom nie wierzę! Pod spodem druga, taka sama płyta!!! Ktoś się bombnął podczas składania całego "przedmiotu" i wcisnął do trei dwa takie same egzemplarze. Fajnie, mogę słuchać ile się da, mam zapasowy dysk. Najgorsze, że ktoś, daleko, a być może blisko w Polsce, może otworzyć pudełko i ujrzy pustą treję, bez płyty. C'est La Vie.
Po przesłuchaniu płyty wychwyciłem jeszcze, że na wczorajszym koncercie, na pewno jeszcze były utwory: "Stop!" i "Karuzela (Kręcę Się)" - ten utwór otwierał zresztą koncert - ~świetny !!! . Na pewno było więcej, ale trudno spamiętać, gdy się nie znało wcześniej płyty.