Dzisiaj, tj 19 stycznia, w poznańskim klubie "Blue Note" wystąpił Maciej Balcar (wokalista Dżem) wraz ze swoim zespołem "Nie-bo". Miałem przyjemność być na tym koncercie, który trwał z bisami circa dwie godziny.
Widać, że chłopacy dopiero się docierają czy zgrywają. Dzięki temu wynika sporo zabawnych sytuacji, jak np. przywołani na bis, nie wiedzieli co zagrać, a ustalanie repertuaru pomiędzy muzykami zabrało dobrych kilkadziesiąt sekund. Ktoś z publiczności żartem rzucił: "zagrajcie wszystko od początku!" I to się wszystkim spodobało. Publika nagrodziła okrzyk śmiechem oraz oklaskami. Ktoś inny krzyknął "51" ! Tym samym padła propozycja, by ekipa zagrała klasyk z rep. TSA. Nie zostało to spełnione, ale na bis poszły dwa inne utwory, mnie akurat nieznane. Zresztą w ogóle nie znałem do dzisiaj niczego z solowego dorobku Maćka Balcara. Także, mogę Wam napisać, że na pewno zaśpiewał "Płonąca Stodoła" (Czesława Niemena), "Luka" (Suzanne Vegi), jeden z utworów, z jedynej zresztą płyty legendarnej grupy Temple Of The Dog, "Wolność" (Marka Grechuty) - przepiękny utwór, zarówno w pierwowzorze, jak i dzisiejszej, jakże innej kopii (że tak brzydko to nazwę). Była jeszcze świetna wersja utworu "Ogień i Woda", notabene tytułowego do ostatniej płyty Maćka . Wiem, bowiem od dzisiaj mam już tę płytę!. Jedną z atrakcji był także młody człowiek, który przez znaczną część koncertu stał ze swoją ekipą w "moim rewirze". Gdzieś tak w połowie koncertu Maciek Balcar oznajmił publiczności, iż jego brat Jacek ,mieszka w Poznaniu i jest właśnie na tym koncercie. Po czym zawołał: "bracie!, bracie, gdzie jesteś?!" Raptem ujrzałem niewysokiego człowieka, zupełnie niepodobnego do Artysty, który uniósł przed moim nosem dłoń i krzyknął: "tutaj!" Rzecz jasna ,znany brat pozdrowił tego mniej znanego ze sceny i koncert poszedł dalej do przodu.
Sam Maestro był dzisiaj w znakomitej kondycji głosowej, śpiewał bluesowo, choć przecież, nie był to koncert bluesowy. Bardzo spodobało mi się to, że fajnie dogadywał się z kolegami z zespołu, i zarówno do nich jak i do publiczności zwracał się na luzie , ale i także bardzo miło, kulturalnie, nie stroniąc przy okazji od niewymuszonego humoru.
Bardzo fajny koncert, bardzo udany wieczór i bardzo duże dzięki dla Krzysztofa Ranusa za gratisowy bilet.