środa, 12 stycznia 2011

DEEP PURPLE - "Come Taste The Band" - (1975 / 2010) -

 DEEP PURPLE - "Come Taste The Band" - (EMI) -




Pamiętam czasy giełd płytowych, kiedy to posiadawszy "Come Taste The Band", i chcąc wymienić ją na inną płytę, celem rozszerzenia horyzontów i gustu, chodziłem przez kilka tygodni, zanim ktoś się zlitował i dobił ze mną targu. Proszę sobie wyobrazić, że około 30-tu paru lat temu,ten album nie cieszył się takim uznaniem i poważaniem jak dziś. Większość fanów Purpli narzekało i burczało pod nosem, że to już nie są Purple, tylko jakieś smęty Coverdale'a i soulowo-funkowe bełkoty Hughesa. Głupio się przyznać, ale też tak wówczas myślałem, i nie chciało mi się tracić czasu na słuchanie tej płyty, skoro obok na półce stały "Machine Head" czy "In Rock". Jednak z czasem.... , no właśnie, po nitce do kłębka. Czas to zweryfikował i dzisiaj słuchanie gitary Tommy'ego Bolina nabiera zupełnie innej wartości (i nie chodzi o to, że rok później wykończył się sam na amen), a i Hughesa mogę przecierpieć, tym bardziej, że i tak w 90 procentach śpiewa tutaj Coverdale (na szczęście!). Dzisiaj uważam, że "Comin' Home" to rasowy czad, idealnie otwierający album, a i następny "Lady Luck" (niegdyś mój ulubiony) podlany został purpurą i pokazał jak niebawem Coverdale zagra w Whitesnake. Później zaśpiewany przez Hughesa "Gettin' Tighter" w pierwszej części jest fajny, by w połowie powiać soulową grozą, na szczęście w końcówce Bolin gitarą pozamiatał te funkowe bzdety. Dalej jest naprawdę nieźle, "Dealer" - kolejny można rzec taki pre-Whitesnake, po nim pełen pasji i namiętnie wykrzyczany "I Need Love". Następujący po nim "Drifter", to jeden z najlepszych momentów płyty. Świetna melodia i kapitalny, wręcz zahipnotyzowany śpiew Coverdale'a, któremu Hughes tylko asystuje. Jak dla mnie, absolutną perłą jest finałowy "You Keep On Moving". Genialną rolę odgrywają tu organy J.Lorda i wokalne pojedynki Coverdale'a z Hughesem. To rodzaj ballady, pełnej namiętności, rozrastającej się do granic ekstazy, by powrócić do stanu ukojenia. Obłęd!
W ramach uświetnienia 35-lecia tego albumu, firma EMI wydała go ponownie, w poprawionej jakości dźwiękowej i bogatej edytorsko. Pokaźna książeczka przynosi dużo ciekawych zdjęć zespołu ,jak i okładek płyt oraz ich labeli , a także historię albumu. Z kolei do podstawowego programu płyty, dorzucono singlową wersję "You Keep On Moving", a na dodatkowym drugim dysku, zremiksowaną wersję tego albumu z zamienioną kolejnością utworów "You Keep On Moving" oraz "Drifter". Na samym końcu zamieszczono instrumentalną kompozycję zespołową (oprócz udziału Bolina), a także wspólny jam Tommy'ego Bolina i Iana Paice'a. Remiksu albumu dokonał popularny ostatnio producent Kevin Shirley, który zupełnie schrzanił nowe dzieło Iron Maiden , a i wcale nie lepiej obszedł się z nową supergrupą Black Country Communion, w której m.in. udziela się właśnie Glenn Hughes. Na szczęście Shirley przy "Come Taste The Band" nie ingerował zbyt nachalnie, jednak po łapskach bym mu przyłożył za to mieszanie kolejności utworów.

Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl