wtorek, 29 maja 2012

o niedzielnym koncercie Budki Suflera, opinia od naszego Słuchacza.

Pozwolę sobie na wklejkę (za zgodą autora) od naszego Słuchacza Kuby Sikorskiego, który przesłał  maila wyrażającego swoje zdanie na temat niedzielnego koncertu Budki Suflera w "Eskulapie":

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Oto relacja jeszcze na gorąco z koncertu który był moim zdaniem 
najlepszym koncertem
Budki na jakim byłem. Od razu ze znajomą Camillą, zajęliśmy 
miejsca pod sceną z prawej strony ok 1m od 5 estradowych głośników.
Decybeli było tyle, że ludzie dookoła mnie zatykali uszy. 
Generalnie ściana dźwięku, czułem się jak kiedyś na Iron Maiden. 
Aż czasem było trochę za głośno bo ciężko było 
czasem dosłyszeć solówki i bas, ale generalnie nagłośnienie 
było mega rockowe.
I jestem teraz ciekaw czy aby na pewno Manowar jest najgłośniejszym
zespołem świata, jak twierdzą ;-)
Spod sceny ,gdzie staliśmy widać było że Budka to dobrze naoliwiona
rockowa, a właściwie hard-rockowa maszyna. 
Udowodnili że nie trzeba mieć rozbudowanego
zestawu perkusyjnego jak Nicko McBrain i trzech gitarzystów na scenie, 
aby dać zajebiste rockowe show. Muzycy rozumieją się doskonale, 
cieszą się graniem, jakby grali dopiero od niedawna. 
Zestaw utworów też znakomity, chociaż całe szczęście że były też 
3 kawałki akustyczne, bo moje prawe ucho mogło trochę odpocząć, 
ale mimo to cały czas mam teraz przytępiony słuch. 
Gitarzysta którego za bardzo nie znałem, widać ze czuje bluesa
wycinając bardzo zgrabne solówki.  Bisów było kilka w tym "All Right Now",
zagrane z hard-rockowym pazurem. 
A później na koniec jeszcze ... Młode Lwy....,
no lepiej być nie mogło. Zobaczyć z boku Krzysia Ranusa skaczącego w rytm 
tych dwóch utworów - bezcenne :-) A na koniec postanowiliśmy poczekać
chwilę pod drzwiami do pomieszczeń muzyków, w nadziei na autograf, no i 
udało się. Kilkanaście osób które czekało z nami weszło do pokoju w którym 
wszyscy muzycy oprócz Krzysztofa Cugowskiego rozdawali autografy,
chętnie pozując przy okazji do  zdjęć. I o zgrozo nie wziąłem ze 
sobą aparatu, mimo że o tym myślałem! I tu podziękowania dla dwóch 
koleżeńskich chłopaków, którzy zrobili mi i mojej znajomej kilka fotek
z Tomkiem Zeliszewskim, Romkiem Lipko i gitarzystą, 
który niestety nie pamiętam jak się nazywał.
Obiecali mi przesłać je na maila i mam nadzieję że obietnicy dotrzymają. 
Przy okazji okazało się ze Tomek Zeliszewski miał dzień wcześniej urodziny 
i wszyscy obecni odśpiewali mu sto lat! 
Tyle z wrażeń, teraz czekam na czwartkowy koncert Nazareth, na który 
już na pewno wezmę aparat :-)"

z hard-rockowymi pozdrowieniami
Kuba Sikorski
 
-----------------------------------------------------------------------------------