sobota, 12 maja 2012

TYKETTO - "Dig In Deep" - (2012) -

TYKETTO - "Dig In Deep" - (FRONTIERS RECORDS) -



Przed laty będąc w Berlinie na koncercie grupy Asia (jeszcze z Johnem Paynem w składzie), niewiele brakowało, a posłuchałbym na żywo Danny'ego Vaughna - lidera Tyketto. Muzyk ten miał wystąpić jako support, ale niestety odwołał wówczas sporą część trasy, bez podania powodu.
Danny Vaughan, ani jego Tyketto, nigdy nie byli u nas znani, choć w kilku zachodnich krajach Europy udało im się zdobyć w latach 90-tych niemałą popularność. Czyli w okresie największego rozkwitu ich muzyki. Polska zawsze była jakoś głucha na amerykańskie zespoły AOR'owe. Dziwne to, wszak mieszka u nas spora przecież rzesza wyznawców rock'n'rolla, która to paradoksalnie zamknięta jest właśnie na typową rock'n'rollowość. No, może do owego r'n'rolla należy dodać tutaj jeszcze niewielką domieszkę country/folk & bluesa.
Jest to muzyka oparta na mocnych gitarowych akordach, krótkich lecz finezyjnych solówkach, o często surowym brzmieniu, oraz ciekawych, aczkolwiek nieprzesłodzonych melodiach. Tak właśnie grają Tyketto. Niczego nie zmieniając zresztą od lat. Nagrywając także i teraz bardzo udaną płytę, według tej samej receptury co ich najlepsze albumy "Don't Come Easy" ('91) czy "Strength In Numbers" ('94).
Grupa reaktywowała się przed bodaj trzema lub czterema laty, od razu biorąc się ostro do roboty. Najpierw muzycy objechali sporo stęsknionych za sobą miejsc na globie, a nieco później zabrali się za komponowanie nowego materiału, którego owoc w postaci 11 kompozycji, mamy oto właśnie przed sobą. Już pierwsze trzy utwory: "Faithless", "Love To Love" oraz "Here's Hoping It Hurts", idealnie nadają się na playlisty country/blues/rockowych stacji radiowych. Stanowią pomost pomiędzy ładnymi melodiami a'la Bon Jovi a folkowymi wpływami Eagles, Poco, Toma Petty'ego, a czasem nawet i Johna Mellencampa. W dalszej części płyty także nie brakuje ładnych piosenek, że szczególnie polecę dwie ballady, tj. nieco żywszą "Battle Lines" oraz natchnioną i finalizującą całość, akustyczną "This Is How We Say Goodbye", z towarzyszącym pianinem i skrzypcami.
Album ujmuje prostotą i autentycznością. Nie ma tutaj żadnych na siłę ubarwiających fajerwerków. Najczęściej rządzi silny głos Danny'ego Vaughna, dwie gitary, bas, perkusja oraz fajne okazjonalne i zespołowe chórki.
Szkoda tylko, że pisząc powyższe słowa o tej płycie, świadom jestem, że tą naprawdę niezłą grupą zainteresuje się u nas najprawdopodobniej jakaś garstka prawdziwych entuzjastów rocka.



Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!, tylko z płyt)

nawiedzonestudio.boo.pl