piątek, 2 marca 2012

VAN HALEN - "A Different Kind Of Truth" - (2012) -

VAN HALEN - "A Different Kind Of Truth" - (THE THREE TWINS / INTERSCOPE RECORDS) -  **2/3



Pierwsze dwa utwory, to stary dobry Van Halen. Porywający, bardzo melodyjny, szybki, czadowy.... Taki jak za najlepszych czasów. A do tego jeszcze te smakowite solówki Eddiego. Krótkie, lecz jest w nich wszystko. Szkoda, że już nieco później nie ma na tej płycie aż tak wybornych melodii. Bo gdyby cała płyta była właśnie taka... !. Nie powód to jednak, by dalej jej nie słuchać. Przed nami jeszcze sporo dobrego grania. Miło więc nastawić uszu i posłuchać jak panowie po latach ze sobą grają. A grają z dużą siłą, mocą, energią i radością. Co słychać. Ale nie znajdziemy tutaj zbyt wielu kandydatów na przeboje. Myślę, że "Tattoo" oraz "She's The Woman" powinny i muszą zarazem nam wystarczyć. Ponoć "She's The Woman" jest kompozycją stworzoną jeszcze za czasów debiutu. Może właśnie dlatego kopie tak świetną melodią?
Poza albumami "1984" , "5150" oraz "For Unlawful Carnal Knowledge" (te dwa ostatnie to już z Sammy Hagarem), raczej pozostałe wylansowały góra po dwa przeboje. Tak więc i tutaj wydaje się wszystko pozostać w normie.
David Lee Roth zasiadł ponownie na wokalnym fotelu po blisko 28 latach. Gdyż trudno serio potraktować jego "powrót" do Van Halen w połowie lat 90-tych, gdzie pospiesznie cały pierwotny jego skład, zrealizował dwa premierowe nagrania, które doklejono do zbioru "Best Of - Volume 1". Na chwilę wówczas pogodzeni muzycy, zebrali się, by wspólnie nagrać dwa przeciętniaki, zresztą w atmosferze dalekiej od standardowej przyzwoitości, rozchodząc się ponownie na długie lata, w poczuciu wszechobecnej ulgi. Głos D.L. Rotha jest co prawda daleki od dawnego luzu, ale brzmi w sumie nieźle. Co raczej należy odczytać: "rozpoznawalnie". Cieszy to, gdyż na jego kilku ostatnich solowych płytach, bywało z tym różnie. Ważne jest także, że gitara Eddiego bywa posłuszna jego palcom, wydając z siebie jęki i zgrzyty, przyjemnie torturując każde metalowe ucho. Trzeba w ogóle przyznać, iż nowe Van Halen jawi się owocem dojrzałym, nawet jeśli nie do końca soczystym i rumiennym, jak choćby za czasów "jedynki" (z 1978 r). czy przebojowej "1984" (ostatniej z D.L.Rothem). Za to bez goryczy, dostarczonej na fatalnej płycie "Diver Down" (1982), czy wręcz ze wszech miar porośniętej pleśnią "Van Halen III".  I tu się zapewne narażę, bo choć trudno to pojąć, to naprawdę są na tym świecie sympatycy tychże dwóch gniotów. Co w sumie nie tylko świadczy o egzotycznych wyczynach muzyków z Van Halen, ale także czasem i ich odbiorcach.
"A Different Kind Of Truth" nie zachwyca, ale i nie odrzuca. Poza pierwszymi dwoma "killerami", fajnie się słucha jeszcze "You And Your Blues", bo to taki poczciwy stary Van Halen, z tymi charakterystycznymi chórkami ,łagodzącymi wydzierającego się Dave'a. Osobiście podoba mi się jeszcze nieco szczególniej od całej pozostałej reszty, utwór"Outta Space". Ten typowo heavy metalowy numer bliski jest epoki pierwszych trzech płyt. A jeśli ktoś lubi żartobliwe wcielenie zespołu, jakie zawsze miało miejsce na każdym ich albumie, to polecam "Stay Frosty". Ma on coś z kabaretowego oblicza dawnego Van Halen. Tak ze ćwierć wieku temu,  podczas tego typu kompozycji, David biegał i fruwał po scenie, czyniąc w powietrzu szpagaty. Kto wie, być może jeszcze....?
Cała pozostała reszta albumu jest po prostu ok. Tak, myślę, że "ok", to właściwe określenie, nie popadające w żadne skrajności, tak w sumie jak cała ta płyta. Będąca zbiorem przeciętnych kompozycji, w wykonaniu świetnych niegdyś (a może i także dzisiaj?) muzyków.
Osobiście, bardziej stawiam na drugiego longa Chickenfoot, o tytule "III". Tam ich konkurenci, z dwoma eks-Van Halen'owcami (Sammy Hagar i Michael Anthony) w składzie, stworzyli kawał kapitalnej muzyki, na miarę złocistego Van Halen. Z tym, że z Joe Satrianim na gitarze. A to już przecież nie to samo. Bo choć muzyk ten zagrał tam bardzo fajnie, to nikt nie rzeźbi na sześciu strunach tak jak Eddie.


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!, tylko z płyt)

nawiedzonestudio.boo.pl