sobota, 2 kwietnia 2011

WARTA POZNAŃ - KSZO OSTROWIEC ŚW. / LECH POZNAŃ 6:1 (do przerwy 3:1)

Udało się. Mój Tato stanął na wysokości zadania. Jako, że zasłużony emeryt, z samochodem i dużymi chęciami, pojechał gdzie i kiedy trzeba, zdobył trzy bilety, dla siebie, mojego syna oraz dla mnie.  "Zielonych" wspierać trzeba, gdyż bilety gratis, tak więc kupiliśmy szalik klubowy, no i do puszki klubowej na tacę także grosika posłaliśmy. Co za mecz! Przegrywaliśmy już 0:1, a kilka tysięcy fanatyków z "Wiary Lecha" ryknęło ze szczęścia, gdy Zielonym gola Pomarańczowi zafundowali. Pomyślałem, kurcze! , to ja jestem w Poznaniu? ,czy gdzie? Dlaczego Poznaniacy cieszą się jak idioci ze zdobycia gola przez jakieś KSZO? Co to w ogóle jest? Mam w nosie jakieś durnowate mecze przyjaźni. Przecież ja także sympatyzuję z Kolejorzem, no może nie aż tak jak z Wartą, ale w nosie mam czy Arka Gdynia czy jakaś Cracovia wygrywają czy nie. Obchodzi mnie Lech i Warta. No, może w odwrotnej kolejności. Bo to moje kluby, z mojego Poznania! A tych kilka tysięcy szaleńców tego nie rozumie i dopingują jakieś KSZO. Przecież to jest jakaś porażka. Warta im tyłki przetrzepała, wygrywając 6:1  !!!! A ci z Lecha do końca nic, tylko KSZO i KSZO. Na ich miejscu ze wstydu bym stadion opuścił. Przecież ten KSZO to słabiaki, że hej! Miło było patrzeć jak Warciarze pozamiatali to KSZO na boichu. Miło było w chwili wbijania im goli usłyszeć ciszę w sektorze Kolejorza. Bowiem z Ostrowca to chyba nikogo tam nie było.
Drodzy Lechici, a może zróbmy tak, my kibicujemy Wam, a Wy nam. Bądźmy takim jednym miastem w Polsce. Pokażmy Łodzi, Krakowowi, Trójmiastu czy Warszawce, że może być normalnie. Bo sami widzicie Szanowni Lechici, że dzisiaj Warciarze zagrali Wam na nosie.
Poza tym, dzięki za oklaski dla Piotra Reissa, ale dlaczego nie otrzymali ich Z.Zakrzewski czy K.Gajtkowski? Tego nie rozumiem. Przecież też grali dla barw niebiesko-białych. Oj nieładnie, bądźcie konsekwentni i szanujcie swoich "byłych".
Mój Tato był szczęśliwy jak dziecko, bo Warta to jego klub, którym zaraził zresztą i mnie. Ale mój Tata pamięta także jak Warta zdobywała Mistrza Polski w 1947 r. Miał wówczas 11 lat i biegał na ich mecze. I to jest prawda, to jest fakt , jak śpiewał niegdyś ( w "Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny") A.Rosiewicz.
WARTA ! , WARTA !, WARTA !