niedziela, 3 kwietnia 2011

RADIOHEAD a dzisiejsi zniewieściali panowie

Słuchając nowej płyty RADIOHEAD stanął mi obraz współczesnego odbiorcy, młodego człowieka, który się utożsamia z takim brzmieniem i muzycznym przesłaniem. Najczęściej ów młody radioheadowy słuchacz, to taki przesadnie szczupły dwudziestolatek, ubrany w firmowe szmatki, z torbą przewieszoną na krzyż, z prostokątnymi ramkami okularów i modnym berecikiem lub ewentualną inną ozdobą, podkreślającą alternatywność. Zazwyczaj taki młody człowiek jest niższy wzrostem od swojej partnerki (lub partnera - afe!), góra przewyższa ją o błogi jeden centymetr. Jego partnerka jest absolutnym dominatorem, tzn. kończy jeden kierunek studiów, a później zasuwa na tysiące kursów biznes-łumenowych, włącznie z prawem jazdy. Tak, żeby od razu było wiadomo, kto tu rządzi. Zresztą coraz to częstsze pojawianie się w mediach wszelkiego rodzaju feministek i emancypantek, pokazuje jaki szlak ma zostać wyznaczony na dalsze lata XXI wieku w ruchu kobiet, które już zaczynają w wielu dziedzinach przewyższać nas facetów, a za całkiem niedługi czas zdominują bez reszty. Sprowadzając nas samców tylko do roli reproduktorów, dopóki i na to nie znajdą sposobu. Codziennie obserwując jeżdżące nauki jazdy, zauważam z niepokojem uczące się same niewiasty. W telewizji panie typu Magdalena Środa, itp... nie tyle, że zachęcają, co wręcz narzucają nadmierną kobiecość. Ale nie w roli kobiety, pięknej istoty, a kobiety rządzącej, rozwrzeszczanej, dyrygującej i takiej na wszystko i na cokolwiek wszędobylskiej. Mój przyjaciel widząc w jednym ze sklepów dwóch podobnych młodzieńców, jak tych scharakteryzowanych powyżej, rzekł do mnie: "Andrzej!!! powiedz mi co to jest. Ci dzisiejsi młodzi faceci to jakieś bezjajowe dupki. Gdzie się podziali ci faceci po metr dziewięćdziesiąt wzrostu, z dłonią niczym szufla i głosem niczym Stallone w Rambo? Chude to, ładniutkie, eleganckie i modne, i łazi to takie przykurczone, przestraszone, takie tupu tupu, a baba w domu rządzi" I tutaj trafił w sedno sprawy. No właśnie, wyrosło nam takie pokolenie bez gitar, bez ciała, bez brudu i potu, oraz garściami pomysłów i ideałów. Za to takie ecie pecie, modnie skonstruowane. Takie jak ta nowa płyta RADIOHEAD. Nudna i bezpłciowa. Wychudzona i wyzbyta, w swojej sztuce oczywiście, męstwa. Zaczynam rozumieć, dlaczego tacy Parple, Cepelini czy Manołory ustępują miejsca Radiohedom, Plasibom czy Łajt Lajsom. Teraz wiem, dlaczego nie gra się dzisiaj dziesięciominutowych solówek gitarowych lub nie wali po garach przez minut piętnaście, jak niegdyś John Bonham. Te dzisiejsze chucherka zasapałyby się na śmierć, nie mówiąc o spoceniu i przebarwieniu nowych szmatek zakupionych w modnych galeryjkach. To co śmieszyło nas u Juliusza Machulskiego w "Seksmisji", przestaje robić się śmieszne w życiu realnym. Bo dzisiejsze kobity zasuwają, walczą o swoje prawa, pchają się do przodu, rozpychając łokciami i szponami. Nie dajmy się! W naturze facet jest górą. No, chyba że jest się czarną wdową. Ten "sympatyczny" ośmionóżek mniejszy od swojej wybranki serca o kilka brzuszków, ma prawo tylko zapłodnić i szybko spieprzać, żeby go baba nie pożarła.