poniedziałek, 28 lutego 2011

Jakub ŻULczyk- wyprodukowany yntylygent

Jest taka denerwująca postać młodego dziennikarstwa. A tą postacią jest niejaki i zarazem nijaki Jakub Żulczyk, którego wiedza o muzyce, jak i gust pasuje do jego nazwiska, odejmując "czyk". Facet rozpisuje różnorakie pomyje do "Machiny" czy "Wprostu". Wyć do księżyca się chce, gdy się czyta te jego dyrdymały. Człowiek robi wszystko, by zaistnieć. A najgorsze jest to, że wielu mu w tym pomaga, choćby p.Meller, który bierze na przykład go na rozmówcę do "Drugiego Śniadania Mistrzów". Jakub ŻULczyk napisał drwiący artykuł w styczniu 2010 r. do mętnej "Machiny", w której zapewne dobrze się czuje z towarzystwem, równie naćpano-orgastycznym, jak on sam. Wypisując w nim obelżywe teksty pod kierunkiem rocka progresywnego, którego nie rozumie, nie czuje i który to przerasta jego umysł, wielkości porzuconego kasztana. Ów artykuł nazwał "Tandetne podróże do lepszego świata" Wyraził w nim gloryfikacje nad Red Hotami, Green Dayami i innymi gównami, które w swym bełkocie mają być lekarstwem na "napompowane i wydumane" dzieła ,jak to on uważa, przeinteleaktualizowanych twórców.
Nie przeraża mnie wolność słowa, nie przeraża mnie istnienie tego typu prasy. Przeraża mnie rynsztokowość dziennikarstwa. Facet, który nie ma jeszcze trzydziestu lat, gówno wie o życiu, o muzyce, o trendach, o kulturze czy historii. Wszystko co wie, to to, co przeczytał w literaturze wyżebranej z biblioteki oraz muzyki przesłuchał na you tube, itp przekazach medialnych.  Gość skończył Uniwersytet. I co z tego? Czy to ma być argument , że posiadł wiele mądrości. Pióro jakim się posłużył w owym artykule, a także język prozy j, jaki miałem okazją nausznie od tego żultenmena doświadczyć, stawia go na liście dupków, którzy ciężką pracą podwyższyli swoje IQ, bowiem w czasach cnoty jego umysłu, bliskie było krachu, niczym jak  na Wall Street.
Martwi mnie, że tego typu patafianów dopuszcza się do głosu. Nie dość, że większość kształconej dzisiaj młodzieży nie potrafi poruszać się po obszarze intelektu, sprytu i wiedzy doświadczalnej, niestety zmasowana posługuje się wiedzą wyuczoną, toporną i nierozskrzydloną. Przerażające to. Gdzie są prawdziwe, elokwentne autorytety? Gdzie są ludzie myślący, a nie wyuczeni i wyprodukowani przez miliony rozsianych uczelni, kształcących roboty? Przepraszam, ale właśnie tak myślę. Uważam, że urodzeni po 80 roku (sorry, nie moja to wina) nie mają prawa głosu i krytyki, co do dzieł stworzonych sprzed ich narodzin. Bo to tak, jakbym bym ja miał się mądrzyć o Ludwiku XIV, będąc kulturowo osadzonym (we wczesnej młodości) w bełkocie Gomułkowskim, a później dobrobycie Gierkowskim. Tak wiem, to tylko jeden ponury artykulik, ponurego pismaka Jednak pozostać obojętnym nie potrafię, bowiem w tym smutnym kraju, właśnie tacy profanatorzy dochodzą do głosu i zdobywają popularność. Ludzie lubią głupotę. Tylko, że ja zawsze myślałem, że do szydzenia, a nie do słuchania. Gdy były minister Drzewiecki trzasnął, że Polska to dziki kraj, oburzyło się wielu. Media nam wmówiły, że oburzyli się niemal wszyscy. Oburzyli się także idioci, którymi to także i Polska rozsiana jest jak długa i szeroka. Na szczęście co pewien czas przemieszana umysłami myślącymi. Gdy głupcowi wytkniesz jego głupotę, obrazi się, ale głupcem pozostanie, pomimo, iż  sam tego wiedzieć nie będzie. A czy my dzikim krajem czasem aby trochę nie jesteśmy? A co lubimy cywilizowanego? Poza kilkoma procentami "niewykształciuchów", czym możemy błysnąć? Czym możemy się pochwalić? W czym jesteśmy dobrzy? Dziedzina, która pochłonęła moje całe życie, pokazała mi, w którym miejscu świata się znajdujemy. Jeśli resztę dziedzin sztuki, jak literatura, malarstwo, itd... pokrywa ta sama warstwa cienkiej i rozrywającej się powłoki, to o co się tu burzyć? Czy to taki wstyd, spojrzeć do lustra panie Żulczyk i powiedzieć sobie, żem nie wiele widzioł, słyszoł i żem głupi jest, a przed szereg wypełzam. A swojego  miejsca w szyku warto pilnować, bo się głupim Jasiem bez piłki na środku boiska zostanie.
Zamiast krytykować tych co coś jednak potrafią, lepiej wydusić zalegającego ropniaka na dupie, by niepotrzebnie rozchełstanych myśli do głowy nie wpuszczać, przez nerwowe nieusiedzenie w jednym miejscu, a i może gorącego kubka mleczka się napić. Nie za dużo yntylygentnych myśli błąka się po pańskiej głowie, panie ŻULczyk? Może lepiej dresik, hantelki, Red Hot Shity Fuckers? , a i żal do bycia nieudacznikiem przejdzie.