środa, 23 lutego 2011

MIKE OLDFIELD "Hergest Ridge" (1974/2010), "Ommadawn" (1975/2010) - reedycje

 MIKE OLDFIELD - "Hergest Ridge" - (MERCURY RECORDS) -
 MIKE OLDFIELD - "Ommadawn" - (MERCURY RECORDS) - 




Wznowienie tych dwóch płyt Mike'a Oldfielda, było pożądane już od dawna. Tym bardziej, że debiutancki "Tubular Bells" był wznawiany kilka razy, w zależności od  rocznicy jego pierwotnego wydania. Płyty "Hergest Ridge" (1974) oraz "Ommadawn" (1975), to odpowiednio druga i trzecia w dyskografii Oldfielda. Również bardzo udane, bogate dźwiękowo, kompozycyjnie, z ogromnym nasyceniem instrumentów rockowych, folkowych czy tradycyjnych. Nigdy nie odniosły aż tak wielkiego sukcesu komercyjnego jak debiutanckie "Dzwony Rurowe" w 1973 roku, pomimo iż nawet "Hergest Ridge" zagościł w Anglii na pierwszym miejscu list sprzedaży albumów, a "Tubular Bells" tylko dotarł do pozycji drugiej na Wyspach, a w USA do pozycji trzeciej. Jednak lokata na listach przebojów nie zawsze przekłada się na wielkość sukcesu.
Krytycy, którzy bardzo przychylnie odnieśli się do "Tubular Bells", najczęściej wyrażali swoje gniewy , oburzenia i wylewali wiadra pomyj na kolejne płyty Mistrza, widząc (a raczej słysząc) w nich gorszą kontynuację pomysłów ze sławnego debiutu. Można odnieść wrażenie, że nieprzychylni Oldfieldowi już później w ogóle nie słuchali jego muzyki, tylko rzucali kamieniami bez powodu. Każdy fan, dobrze znający muzykę artysty, rozkoszował się niemal wszystkimi suitami (lecz nie tylko) , stworzonymi w latach 70-tych czy także okazjonalnie w latach późniejszych. Na omawianych płytach Oldfield najwięcej korzystał z kultury i folku brytyjskiego, ale i nie uciekał od wpływów afrykańskich, których sporo usłyszymy na albumie "Ommadawn". Szczególnie, gdy do głosu dochodzą bębny. Notabene na następnym (wciąż jeszcze nie wznowionym w nowej serii) "Incantations", także usłyszymy fragmentaryczne afrykańskie zapędy Oldfielda.
Artysta chciał, by płyta "Ommadawn" była uważana za dzieło tajemnicze. Zapytany niegdyś przez dziennikarza, cóż oznacza owo słowo "Ommadawn", Oldfield odpowiedział, że niczego ono nie oznacza. Tytuł był tylko pretekstem do nazwania dzieła, a słuchacz sam miał je po swojemu zinterpretować. W sumie na płycie winylowej otrzymaliśmy jedną 36 i pół-minutową kompozycję, rozdzieloną na dwie strony płyty.
W dodatkach do nowego wcielenia "Ommadawn" otrzymujemy singlową wersję "In Dulce Jubilo" - ze strony A, wydaną pierwotnie pod koniec 1975 roku. Ponadto trzy kompozycje "First Excursion", "Argiers" oraz "Portsmouth", wydane niegdyś 4-płytowym winylowym pudle o nazwie "Boxed"
Z kolei album "Hergest Ridge" w wersji winylowej trwał 38 minut i także zawierał jedną suitę, rozłożoną na dwie strony płyty. Było to dzieło o różnych, wręcz wielobarwnych nastrojach, czasem kojące spokojem, a innym razem nawet o rockowej dynamice, z całą masą odniesień do brytyjskiego folku. Zresztą, było ono poświęcone miejscu o nazwie "Hergest Ridge", mieszczącym się tuż przy granicy Anglii i Walii, w którym Artysta spędził młode lata, a które to do dziś jest kultywowane przez fanów Oldfielda. 
Teraz do wersji remasterowanej doszły dodatkowo: "In Dulci Jubilo (For Maureen)" - wersja z drugiej strony singla "Don Alfonso", a także utwór "Spanish Train" - wydany w 1974 roku na singlu, tylko w celach promocyjnych. Wersje deluxe powyższych albumów posiadają więcej dodatków, a są nimi jeszcze głównie wersje demo, inne miksy, itp...Warto nadmienić, że Oldfield był producentem obu tych płyt, przy czym "Hergest Ridge" był współprodukowany z Tomem Newmanem.
Na koniec rzecz niemal najważniejsza, otóż Oldfield na tychże płytach zagrał niemal sam na wszystkich instrumentach (gitara, bas, farfisa, mandolina, gong, dzwony rurowe, harfa, fortepian, banjo, ....), korzystając tylko mikroskopijnie z usług brata czy śpiewającej siostry i jeszcze zaledwie kilku innych osób.
Jak to dobrze, że po kilkunastu latach, te płyty doczekały się nowych miksów, odszumienia, pełniejszego brzmienia i nowych szat graficznych, z których ta do płyty "Hergest Ridge" została całkowicie zmieniona, i to nie tylko na CD, ale i także na wznowieniu płyty winylowej.
Może takie drobne zmiany kosmetyczne  wynikły ze zmiany katalogu? Być może. Pierwotnie te płyty wydała wytwórnia VIRGIN, trzymając je w katalogu do tego momentu. Nowa wytwórnia, nowe siły, nowy rozdział. Zresztą katalog płyt Queen także przeszedł z EMI do koncernu UNIVERSAL. Stąd też za chwilę (bo na moment kiedy piszę te słowa , jeszcze nowych reedycji Queen nie ma) albumy Queen pokażą się światu w nowych szatach graficznych i z całą masą dodatkowych nagrań. A to wszystko, w zasadzie,  dla starych fanów muzyki, bo młodzi płyt nie zbierają. Zresztą nie zbierają niczego - niestety!


Andrzej Masłowski

RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!!
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę o godz. 22.00 

nawiedzonestudio.boo.pl