Starsze pokolenie powinno pamiętać Hanę z sopockich występów - pod koniec lat siedemdziesiątych i jeszcze bodaj raz czy dwa w latach osiemdziesiątych - ja pamiętam niewiele, raczej takie tyciu tyciu, w denkach od butelek i przez mgłę. I tu niech wkradnie się ciekawostka, otóż w latach siedemdziesiątych nasza Irena Jarocka wykonała parę zręcznych, niepolskojęzycznych piosenek, w tym francuskojęzyczne wersje własnych "Wymyśliłam Cię" i bodaj "Kawiarenki", obie (a może było ich nawet więcej?) przy udziale Karela Vágnera, a więc szefa jednej z czechosłowackich orkiestr, wówczas etatowo współpracujących z Haną Zagorovą. Kolejny dowód, jaki ten świat mały. Inna sprawa, w tamtych czasach często dochodziło do kolaboracji pomiędzy artystami krajów socjalistycznie pognębionych. To była jedyna odskocznia od ograniczających wybieg na świat 'słusznych' estrad własnego kraju.
Nie zagram Państwu Hany w Nawiedzonym, ponieważ nie mam na CD. Nagrywarka też niestety niesprawna, więc nie ma mowy o przekopiowaniu. Cały czas czekam na ofertę, aż mi jakiś Nawiedzony w ramach sympatii do mojej audycji za friko ją naprawi. Nie nie, oczywiście żartuję, niech sobie leży w szafie. W tym zepsuciu jej nawet do twarzy.
Ach, no i jeszcze Drupi + Hana na polskim singlu. Też mam. A co! Przecież to był hit. O włos bym zapomniał, no i mieliby w redakcji mi za złe.
Żegnam Cię Hana, dzięki za tych nieco dawnych już, ale nadal pamiętnych emocji i wzruszeń!
a.m.