czwartek, 2 sierpnia 2018

o kim milczeć, o kim pisać, kogo skarcić za Hołdysa

Pomiędzy 7 a 10 sierpnia czekają nas trzy pogrzeby. Najpierw w dawnym Stargardzie Szczecińskim, a obecnie po prostu Stargardzie, spocznie Grzegorz Grzyb, by chwilę później na warszawskich Powązkach Kora oraz Tomasz Stańko. Czarna seria.
Monika Olejnik kanikułuje, więc wydłużono czas emisji poprzedzających jej "Kropkę nad i" "Faktów po faktach". Wczoraj m.in. do programu załapał się Zbigniew Hołdys. Spotkanie krótkie, ograniczone czasowo, jednak warto było posłuchać ex-gitarzysty Perfectu, o inwigilacji jego osoby za przyczynkiem nadopiekuńczych, jak też chwytających się Putinowskich standardów służb. 
Na Hołdysa oko nastawiały władze komunistyczne, i jak widać, obecna ekipa też trzyma Artystę w radarowym zasięgu. Taki anioł stróż z urzędu  - dla każdego, kto tylko naruszy tzw. tkankę zaufania społecznego.
Podobno od dzisiaj lato ma trochę zelżeć. Niech się stanie. Nie mam sumienia obstawać przy wielbieniu upałów, skoro wszyscy dookoła cierpią. Ale o cztery-pięć stopni, i nie więcej. Jeśli zaś i to nie wystarczy, proszę sobie na własną rękę odstrzelić słońce, a nie marudzić mi tutaj.
Straszą, że dziennie należy wypijać od dwóch do trzech litrów wody - niegazowanej! Niestety, nie spełniam tych norm. Chodzę więc odwodniony, w zamian zaCocaCola'owany. Mimo to, staram się. Ostatnio w domowej lodówce znalazłem pewną butelkę niegazowanej. Mundas stwierdziła, że to jej. Ok, tylko w takim układzie, dlaczego z sąsiadujących butelek Pepsi i Coca Coli, ubywa jakoś szybciej? - i to niekoniecznie z mego powodu.
Nalałem więc szklankę z zabutelkowanej deszczówki lub jakiegoś niebąbelkowego źródełka. Pomyślałem, pójdę drogą głosu rozsądku, a i dobrych rad. Opróżniłem naczynie duszkiem do połowy, po czym resztę odstawiłem na bok, z czasem całkowicie o sprawie zapominając. Pod koniec dnia, z rozkoszą ostałą żyburę wylałem do zlewu. No bo, gdyby jeszcze w szafie do tego jakiś sok... W obecnym ukropie nawet Zuleczka zamiast wody, zdecydowanie chętniej upomina się o miseczkę lodów cassate.
Każdego czwartku odwiedza mnie w robocie roznosiciel darmowej prasy. Zawsze biorę dwa komplety: gazeta + program TV. Nie do czytania, lecz by chłopina miał lżej. Po jego wyjściu zaraz całość wrzucam do kubła. I myślę, że tak postępuje znaczna większość. W dobie internetu codzienna prasa informuje o tym, o czym już od dawna wiemy. Jednak starsi ludzie bywają zwolennikami gazet. Na przykład, mój 82-letni Tata od zawsze kupuje Głos Wielkopolski. Oprócz podstawowego pakietu informacyjnego, lubi się dowiedzieć, na jakiej ulicy wczoraj pękła rura z wodą, kto kogo wykiwał z powodu jakiejś luki w przepisach, czy dajmy na to, kto dostał obstrukcji po przeżarciu się buchniętym wagonem czekolady.
Od wczoraj przysłuchuję się nowym płytom Teda Poleya, Southern Empire, Johna Slomana oraz epce CWF (Peter Friestedt + Bill Chaplin). Niestety, żadnej z nich nie znajdziemy w naszych sklepach. Słucham więc z podarowanych przez Słuchacza Oskara kopii. Southern Empire znalazłem w ofercie pewnego sklepu internetowego, więc już się realizuje, natomiast wobec pozostałych trzech muszę wykazać przynajmniej krztę cierpliwości.






Andrzej Masłowski
 
"NAWIEDZONE STUDIO"
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00

na 98,6 FM Poznań 
 
"Nawiedzone Studio dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"