MICHAEL BOLTON
"Songs Of Cinema"
(MONTAIGNE RECORDS)
***1/3
Dawno minęły czasy, kiedy to Michael Bolton nagrywał bezbłędne melodic rockowe albumy, przy okazji angażując markowych muzyków, choćby z Journey (gitarzystę Neala Schona, klawiszowca Jonathana Caina czy basistę Randy'ego Jacksona), gitarzystę Bruce'a Kulicka (ten od Meat Loafa) lub bębniarza Mike'a Bairda (muzyka m.in. Ricka Springfielda). Łezka w oku wspomnień na myśl po albumach "The Hunger" czy "Everybody's Crazy". Zwrot w karierze Artysty nastąpił za sprawą longplaya "Soul Provider" - niemiłosiernie ckliwego, choć wciąż przecież bardzo udanego, na którym honor rocka broniła już tylko kapitalna piosenka "You Wouldn't Know Love". Niestety ten nietuzinkowy śpiewak, o oktawowych możliwościach przenoszenia gór, zaczął mocno przynudzać wraz z nadejściem lat dziewięćdziesiątych. Zamienił dżinsy na białą koszulę, plus dobrze skrojoną marynareczkę, a w konsekwencji wyciął długie włosy, pozostawiając na głowie do teraz skoszony trawnik. Jego twórczość uległa totalnemu wygładzeniu, zrobiła się słodka, by nie rzec: rzewna. I choć facet nadal śpiewał kapitalnie, to jego płyty mogły już tylko stanowić za tło do hotelowych wind. To samo tyczy również najświeższej "Songs Of Cinema". Tym razem otrzymujemy dziesięć piosenek, o ledwie nieco ponad półgodzinnym czasie trwania, gdzie Pan Michał mierzy się z klasykami kina. Między innymi z repertuarem niedawno zmarłego Ben E.Kinga - piosenka "Stand By Me" (film "Stań przy mnie"), fajne jazz/rhythm'n'bluesowe "I've Got A Woman" - Raya Charlesa (z biograficznego filmu "Ray"), przebój Judy Garland "Somewhere Over The Rainbow" (temat z filmu "Czarnoksiężnik z Oz") i jeszcze kilka innych równie sławetnych tematów, typu: "As Time Goes By" czy "Jack Sparrow".
Za ciekawostkę, i to nawet całkiem gustowną, należy uznać interpretację tematu z filmu "The Bodyguard", piosenkę "I Will Always Love You" - zaśpiewaną przez Boltona w duecie z country divą Dolly Parton. Nieco mniej poraża nowa wersja wiekowego hitu Percy'ego Sledge'a "When A Man Loves A Woman".
Bolton pierwotnie nagrał ją już w 1991 roku na ociekającym słodyczą albumie "Time, Love & Tenderness". Również z gospelowym chórem, a nawet z fajniejszą - czytaj: bardziej rockową sekcją. Piosenka w swoim czasie mocno podbudowała mu reputację, więc w zasadzie przypomnienie jej nie powinno sprawie zaszkodzić.
Na szczęście "Songs Of Cinema" nie tylko składa się z poskramiaczy serc, ale też rock'n'rollowego numeru "Old Time Rock And Roll" (film "Risky Business") - z repertuaru Boba Segera, czy też soul-rockowego klasyka "I Heard It Through The Grapevine" (film "Wielki chłód"). I choć to rzecz należąca do gardła Marvina Gaye'a, to jednak nieco późniejsza wersja Creedence Clearwater Revival nie pozostawia złudzeń w przechyle szali na korzyść Kalifornijczyków. A może mój brak obiektywizmu wynika z większego przywiązania do rocka, niż gigantów soulu?
Elegancki pan pod krawatem, i z taką samą muzyką. W sumie troszkę żałuję, wolałbym go jednak w bardziej postrzępionym repertuarze.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) -
www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00
"... dla tych, którzy wiedzą, co w muzyce najpiękniejsze"