DOOGIE WHITE - "As Yet Untitled" - (METAL MIND PRODUCTIONS) - *
Coś jest nie tak z tym Dougie'im White'em. Facet miał wielkie szczęście załapać się w połowie lat 90-tych do Rainbow, dowodzonego przez Ritchiego Blackmore'a (ex-Deep Purple), który to Blackmore na ostatnich nogach, co tchu próbował jeszcze coś z siebie wydobyć na elektrycznym gruncie ze swą gitarą. Szansę White wykorzystał i ten chlubny epizod ciągnie się za nim po dziś dzień. Tamten, najgorszy skład Rainbow, z Dougie'im w roli wokalisty, nagrał w miarę niezłą płytę "Stranger In Us All" (choć i tak najsłabszą jako Rainbow w ogóle). Cały tamten kwintet uległ wkrótce rozwiązaniu, a żaden z jego muzyków nie zdziałał niczego niesamowitego w przyszłości. Oczywiście poza Blackmore'em, który spadł jak zwykle na cztery łapy ze swym urokliwym renesansowym Blackmore's Night. Wracając jednak do nieszczęsnego (a może po prostu nieutalentowanego) White'a, cóż..., sprawa ma się tak, otóż muzyk ten posiada może i nie najgorszy głos, lecz gdy się go postawi obok tak wytrawnych i "charakterystycznych" gardeł rocka, jak: R.J.Dio, J.L.Turner, I.Gillan czy nawet G.Bonnet, to wypada wówczas bladziutko. Ale mógłby się jeszcze White obronić, na przykład gdyby posiadał choćby smykałkę do tworzenia ciekawych kompozycji, a i to nie zostało mu dane. Bo dobrać solidną ekipę muzyków, którzy należycie czadzą po garach lub piłują gitary, to jeszcze za mało. W muzyce musi być to coś. A tego czegoś White po prostu nie ma. To, że w przeszłości dało się posłuchać jego śpiewu w takim Cornerstone (naprawdę dobry zespół!) czy stanąć mu u boku gitarowego onanisty Y.Malmsteena, świadczy na plus o tamtych muzykach, którzy tak ciekawie rozpisali White'owi partie wokalne , że zakamuflowali jego niedostatki jako artysty. Podkreślam, artysty, a nie wokalisty! Dougie White, mimo to zdobył uznanie w bractwie hardrockowego zakonu i chętnie był zapraszany latami przez jego braci do gościnnego udziału w wielu rekolekcjach. Czego z reguły nigdy nie odmawiał. Tak wyrobiwszy sobie dobrą markę, postanowił teraz samemu zaprosić gości do swojego dworu i zrealizować płytę. A nazwiska przybyłych wręcz elektryzują, Neil Murray, Derek Sherinian, Tony Carey, nawet Patti Russo (chórzystka od Meat Loafa), i wielu innych...I co z tego, skoro kompozycje White'a (a jest ich dziesięć) poza nagromadzeniem decybeli, przynoszą w większości tylko pusty łomot. Rzecz jasna, gitary grają, perkusiści trzaskają co sił, i jeśli komuś to wystarczy, to bardzo proszę... Niestety pech w tym, że ja miałem przyjemność w swoim życiu poznać prawdziwe dzieła, typu: Rainbow "Rising", Black Sabbath "Heaven And Hell", Accept "Metal Heart" czy UFO "Phenomenon", dlatego coś takiego, jak ta beztytułowa płyta "As Yet Untitled", jawi się w moich uszach raczej jako "Unegged" (czyli, bezjajowa). Przepraszam jeśli kogoś uraziłem, ale dawno nie słyszałem czegoś równie okropnego.
P.S. Poza nawiasem, aby dobić leżącego, dodam, iż w dużej mierze kładzie tę płytę na łopatki fatalna produkcja. Domyślam się, że niby wszystko miało być pod stare AC/DC, Krokus czy Rose Tattoo, bo tak też próbuję to nieudałoctwo wychwycić, a zabrzmiało jak to zazwyczaj bywa, jak produkcja z najtańszego komputera.
Andrzej Masłowski
RADIO AFERA 98,6 FM (Poznań) - także w internecie !!! - www.afera.com.pl
"NAWIEDZONE STUDIO",
w każdą niedzielę od godz. 22.00 do 2.00 (4 godziny na żywo!!!, tylko z płyt)
nawiedzonestudio.boo.pl